wtorek, 31 marca 2015

postnie

Pogoda dziś była dla mnie łaskawa, dla mnie tak. Rano, przewróciło się drzewo. 1 metr od domu moich klientów (główny pień nie zahaczył od dach ale gałęzie już tak) i około 5-7 metrów od naszego samochodu. Wiało i wieje przeokrutnie, zmieniając ostro świecące słońce w ulewny deszcz i tak nonstop na przemian. Rzadko reaguję na takie zmiany pogody ale przyznam, że czuję się mocno nieswojo. Chyba świadomość tego, że to drzewo mogło... mogło dużo i nie chodzi tu stratę auta ani o uszkodzenie domu.
Dźwięk był dziwny przy tym upadku. Coś jakby głuchy piorun uderzył, jakby spadł na ziemię ciężki kamień. Wyrwał mnie z zadumy, która towarzyszy mi codziennie w tych ostatnich dniach. Wyszłam przed dom zerknąć tylko czy z samochodem wszystko w porządku więc spojrzałam tylko w jego stronę i uspokojona zamknęłam drzwi.
Po godzinie wróciła klientka do domu i pyta się czy widziałam co się stało. Nie, nie widziałam. Szok.
Marzec dziś zastosował się w pełni do porzekadła "w marcu jak w garncu".

+++

Sięgam sobie pamięcią do lat dzieciństwa. Śmigus Dyngus robiliśmy sobie na wiele dni przed Wielkanocą. Ja z koleżanką schowane na balkonie, ze strzykawkami, celowałyśmy w przechodniów na dole. Chłopcy mieli bardziej hardcorowe sposoby bo rzucali torebkami z wodą, baaaa... i mnie się nie raz dostało, w końcu "kto mieczem wojuje ten od miecza ginie", co nie?
A potem w sobotni poranek biegło się z pachnącym koszyczkiem do kościoła. Zazwyczaj robiłam to także w towarzystwie koleżanki. Tata w pracy, a mama zajęta była kończeniem porządków i gotowaniem.
No i post. Był dla mnie trudny. Bo już od piątku skromnie a w sobotę to w ogóle prawie nic się od rana nie jadło. I czekałam na tę pierwszą, aromatyczną kanapkę z szynką. Rety, jak ja lubiłam wtedy szynkę.
Mało było zadumy, mało uczestnictwa w uroczystościach kościelnych. To nie zarzut. To fakt. Droga Krzyżowa pociągała mnie swoją powagą i majestatem ale odpychała długością jej trwania i monotonią. A tak naprawdę po prostu nic z tego nie rozumiałam. Zbyt mocno byłam rozkojarzona, zbyt oddalona by skupić się na czasie pasyjnym. Dziś jakby trochę mi tego brak.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz