Jakiś czas temu na łamach mego bloga wspominałam o książce napisanej przez polską sprzątaczkę w Niemczech - Justynę Polańską "Pod niemieckimi łóżkami". Chciałam tę książkę tak z ciekawości przeczytać ale niestety chyba nie ma tłumaczenia polskiego a po niemiecku jeszcze nie umiem i pewnie długo umieć nie będę bo nie taki mam tu cel - ale to inna sprawa.
Ostatnio w Dużym Formacie w GW ukazał się wywiad z Justyną Polańską, która niestety mocno rozczarowuje postawą wobec swoich pracodawców. Owszem, z tego co się czyta to autorka przeżyła z nimi sporo dziwnych historii i z pewnością ma większe doświadczenie i staż niż ja, ale jej brak tolerancji dla odmienności kulturowej i pełna krytyka innych zwyczajów niż nasze, mocno mnie poruszyły. Dziwi się, że ludzie u których mieszkała poczęstowali jej rodziców, kiedy przyjechali do niej w goście, ziemniakami w mundurkach...tak jakby mieszkając tyle lat w Niemczech nie zauważyła, że Kartofle w mundurkach z serkiem ziołowym to tradycyjne danie kuchni niemieckiej i bardzo często spotykana przystawka w restauracjach a do tego PYCHOTA. To samo tyczy się jej opisów dotyczących spędzania świąt przez Niemców oraz szeregu innych sytuacji odmiennych od naszych polskich. W ogóle muszę przyznać, że ton autorki jakoś mnie nie pociąga, wręcz zniechęca i przykro mi to pisać ale jakoś tak zajeżdża prostactwem.
Jeden jednak fakt z jej doświadczeń stał się wczoraj również faktem z mojego niemieckiego życia. Otóż jak wiadomo, im człowiek bogatszy, tym /często się tak zdarza ale nie zawsze/ bardziej skąpy lub też nieczuły na cudze potrzeby. Pewna zamożna Pani, u której sprzątam jest moją jedyną klientką, która NIGDY nie proponuje mi NIC do picia. Nauczyłam się już sama przywozić sobie wodę, jednak to, że NIGDY nie wpadła na pomysł zaproponowania mi czegokolwiek, zawsze wywołuje u mnie zdziwienie i wewnętrzny śmiech. Oczywiście Zamożna Pani wiele razy przy mnie przygotowywała sobie kawę lub inne napoje, ale ja... cóż.. DO MIOTŁY MARYSIU, DO MIOTŁY!
Wczoraj w jednym, ze skrzydeł jej domu, ekipa robotników układała nową terakotę. Ekipa była... niemiecka. Ku memu wielkiemu zaskoczeniu, Panowie zostali poczęstowani wodą, a przy mnie nawet doczekali się pytania ze strony Zamożnej Pani, "czemu nic nie piją, przecież przy takiej pracy z pewnością są spragnieni...". No tak, pewnie moja praca aż taka ciężka jej zdaniem nie jest. A może to fakt, że ja z innego narodu pochodzę... a może jeszcze inna przyczyna, która mnie kompletnie nie interesuje. Biedna Kobieta a taka bogata :-)!!! Gorsza się nie czuję, ale pewnie ona mnie za taką uważa. Hak jej w smak!!
Justyn Polańska przyznała się w wywiadzie dla GW, że ją też kiedyś tak potraktowano i właśnie to wydarzenie zainspirowało ją do napisania książki :
"Po co Pani opisała w książce, co mają Niemcy pod łóżkami?
- Bo się wkurzyłam.
Na co?
- Siedem lat sprzątałam u jednej rodziny niemieckiej. Jak zrobili remont, to wzięli jeszcze do pomocy sprzątaczkę niemiecką. Kończyliśmy już i ładnie pizzą zaczęło pachnąć. Mówię: kurde jestem głodna, cały dzień sprzątania. Schodzę na dół z wiaderkami i odkurzaczem, wszyscy siedzą przy stole. Ja przeszłam pod zmywak. Nikt się nie spytał: Justyna, chcesz kawałek pizzy? Nie zabolałoby mnie może to, ale niemiecka sprzątaczka siedziała z nimi przy stole.
Jadła?
- Jadła"
Polańska opisuje jeszcze moc innych wydarzeń, łącznie z tym, że proponowano jej seks, że się przed nią właściciel domu rozebrał i że była pytana o kolor bielizny....mam nadzieję, że na tym co mi się wczoraj przydarzyło, podobieństwa naszych historii się skończą.
Ostatnio w Dużym Formacie w GW ukazał się wywiad z Justyną Polańską, która niestety mocno rozczarowuje postawą wobec swoich pracodawców. Owszem, z tego co się czyta to autorka przeżyła z nimi sporo dziwnych historii i z pewnością ma większe doświadczenie i staż niż ja, ale jej brak tolerancji dla odmienności kulturowej i pełna krytyka innych zwyczajów niż nasze, mocno mnie poruszyły. Dziwi się, że ludzie u których mieszkała poczęstowali jej rodziców, kiedy przyjechali do niej w goście, ziemniakami w mundurkach...tak jakby mieszkając tyle lat w Niemczech nie zauważyła, że Kartofle w mundurkach z serkiem ziołowym to tradycyjne danie kuchni niemieckiej i bardzo często spotykana przystawka w restauracjach a do tego PYCHOTA. To samo tyczy się jej opisów dotyczących spędzania świąt przez Niemców oraz szeregu innych sytuacji odmiennych od naszych polskich. W ogóle muszę przyznać, że ton autorki jakoś mnie nie pociąga, wręcz zniechęca i przykro mi to pisać ale jakoś tak zajeżdża prostactwem.
Jeden jednak fakt z jej doświadczeń stał się wczoraj również faktem z mojego niemieckiego życia. Otóż jak wiadomo, im człowiek bogatszy, tym /często się tak zdarza ale nie zawsze/ bardziej skąpy lub też nieczuły na cudze potrzeby. Pewna zamożna Pani, u której sprzątam jest moją jedyną klientką, która NIGDY nie proponuje mi NIC do picia. Nauczyłam się już sama przywozić sobie wodę, jednak to, że NIGDY nie wpadła na pomysł zaproponowania mi czegokolwiek, zawsze wywołuje u mnie zdziwienie i wewnętrzny śmiech. Oczywiście Zamożna Pani wiele razy przy mnie przygotowywała sobie kawę lub inne napoje, ale ja... cóż.. DO MIOTŁY MARYSIU, DO MIOTŁY!
Wczoraj w jednym, ze skrzydeł jej domu, ekipa robotników układała nową terakotę. Ekipa była... niemiecka. Ku memu wielkiemu zaskoczeniu, Panowie zostali poczęstowani wodą, a przy mnie nawet doczekali się pytania ze strony Zamożnej Pani, "czemu nic nie piją, przecież przy takiej pracy z pewnością są spragnieni...". No tak, pewnie moja praca aż taka ciężka jej zdaniem nie jest. A może to fakt, że ja z innego narodu pochodzę... a może jeszcze inna przyczyna, która mnie kompletnie nie interesuje. Biedna Kobieta a taka bogata :-)!!! Gorsza się nie czuję, ale pewnie ona mnie za taką uważa. Hak jej w smak!!
Justyn Polańska przyznała się w wywiadzie dla GW, że ją też kiedyś tak potraktowano i właśnie to wydarzenie zainspirowało ją do napisania książki :
"Po co Pani opisała w książce, co mają Niemcy pod łóżkami?
- Bo się wkurzyłam.
Na co?
- Siedem lat sprzątałam u jednej rodziny niemieckiej. Jak zrobili remont, to wzięli jeszcze do pomocy sprzątaczkę niemiecką. Kończyliśmy już i ładnie pizzą zaczęło pachnąć. Mówię: kurde jestem głodna, cały dzień sprzątania. Schodzę na dół z wiaderkami i odkurzaczem, wszyscy siedzą przy stole. Ja przeszłam pod zmywak. Nikt się nie spytał: Justyna, chcesz kawałek pizzy? Nie zabolałoby mnie może to, ale niemiecka sprzątaczka siedziała z nimi przy stole.
Jadła?
- Jadła"
Polańska opisuje jeszcze moc innych wydarzeń, łącznie z tym, że proponowano jej seks, że się przed nią właściciel domu rozebrał i że była pytana o kolor bielizny....mam nadzieję, że na tym co mi się wczoraj przydarzyło, podobieństwa naszych historii się skończą.