Moi Drodzy, pisałam już o tym, że MEGI /MEGI JESZCZE RAZ WIELKIE DZIĘKI/ wyróżniła na swoim blogu, mojego bloga. Przyszedł czas aby łańcuszek tej arcymiłej zabawy /nieprawdaż :-)?/ otrzymał kolejne ogniwo. Nie było mi łatwo zebrać się do tego, bo wyróżnienie zobowiązuje nie tylko do pisania przynajmniej na jakimś poziomie, nie tylko do wyróżnienia innych zaprzyjaźnionych mniej lub bardziej blogów, ale również do napisania o sobie 7 rzeczy, których o mnie nie wiecie i tutaj były problemy. No bo tak... uświadomiłam sobie, że jestem dość wylewna i często piszę o takich rzeczach, które mogłabym tu umieścić ale... one już się pojawiły i właściwie uważny czytelnik TO o mnie już wie. Ponadto nie chciałam jednak wystawiać na światło dzienne spraw zbyt intymnych :-) a z drugiej strony nie chciałam pisać jakiś banalnych banałów...
Ale od początku i do rzeczy.
Kiedyś już dokonałam samodzielnego wyróżnienia 10 moich ulubionych blogów, ale ponieważ od tamtej pory kilka również doszło, inne się chwilowo lub na dłuższy czas zatrzymały, czynię to od nowa, na świeżo, nie zaglądając do tego co napisałam w przeszłości.
Pomyślałam, że postawię sobie trochę wyżej poprzeczkę i opiszę każdy z moich ulubionych blogów JEDNYM SŁOWEM.
A więc.... /wiem, nie zaczyna się zdania od "a więc"/ wyróżniam z ogromną przyjemnością następujące blogi:
BY PIEGOWATA - przytulność
DESPERATE HOUSEWIFE - cudotwórstwo
GREY WOLF - siła
JOLINKOWO - ciepło
KAŚKA CZAPSKA - talent
KRESOWA ZAGRODA - bezkompromisowość
NA 27 STRONIE - mądrość
NASZE POGÓRZE - niebanalność
NIE MAM CO NA SIEBIE - nietuzinkowość
OGARZE POGÓRZE - humor
ON THE BIKE - szacun
SIEDLISKO POD LIPAMI - dzielność
W KRAINIE FIOŁKÓW - macierzyństwo
WONNE WZGÓRZE - łagodność
Z ANIOŁAMI ŻYJE SIĘ LEPIEJ - absolut :-)
ZUZA CISZEWSKA - bystrzacha
Podejrzewam, że te blogi mogły być już nie raz wyróżniane i nie wiem co w takiej sytuacji... ale chyba zabawa musi toczyć się dalej.. :-) A zasady są takie oto:
2. Nie lubię, nie znam się, nie orientuję się w dziedzinie pod tytułem MATEMATYKA. Pocę się jak mam coś obliczyć. Kurczy mi się żołądek na myśl o tabliczce mnożenia. W II klasie LO. oblałam rok z tego właśnie beznadziejnego przedmiotu.
3. Wielbię skubać świeżego słonecznika. Jestem wtedy egoistką, nie dzielę się, zamykam w domu i skubię. Jest to może jedyny też moment, kiedy tak naprawdę milczę :-)
4. Przejechałam samochodem całą historyczną Route 66.
5. Nigdy nie miałam swojego własnego pokoju.
6. Moim marzeniem jest biegłe władanie językiem szwedzkim.
7. Jak byłam mała to bałam się św. Mikołaja.
... i tym 7 punktem - a w zasadzie jego rozwinięciem - pragnę zakończyć ten wpis. Być może nawet ostatni w tym roku, bo niebawem ruszamy do Ojczyzny a tam odpoczynek od wszystkiego - od internetu zapewne też. Otóż faktycznie jak byłam mała to bałam się Mikołaja. Niby mam zdjęcia z przedszkola z Mikołajami różnymi i nawet uśmiech na mej twarzy na nich widnieje, ale fakt jest taki, że u babci na wigilii kiedyś jeden wujek przebrał się za Świętego, wiadomo żeby dzieciom radość sprawić, a ja ponoć /jak głosi rodzinna legenda/ histerię odwaliłam, że hoho... Nie znam przyczyny. Coś mi nie podpasowało i tyle. Natomiast nie pamiętam zupełnie chwili, w której zrozumiałam, że Mikołaj nie istnieje. Nie pamiętam uczucia żadnego rozczarowania ani płaczu. Jakoś łagodnie to przeszło. Ale inne wydarzenie zapadło mi w pamięci... otóż dawno temu, w latach 80-tych zapragnęłam drewnianą kołyskę dla lalek. Widziałam ją z mamą w sklepie papierniczym na Kole w Warszawie na kilka tygodni przed świętami. Był straszny tłok w sklepie, a ja ją bardzo chciałam. Mama coś tam wymyśliła i generalnie dała mi do zrozumienia, że kolejka, że nie mamy czasu. Wychodzimy. Jakiś czas potem bawiłam się w domu w chowanego. Schowałam się za moją "amerykankę" - kojarzycie? Taki rozkładany fotel do spania. No i patrzę!!!!! A tam kołyska!!! Byłam szczęśliwa a jednocześnie mega rozczarowana bo byłam jednym z tych idealnych dzieci :-), które nie szukają po szafach prezentów bo.... lubiłam i nadal UWIELBIAM niespodzianki. A może byłam rozczarowana bo właśnie wtedy prysł czas św. Mikołaja i pomyślałam sobie... ach to taaaaak?? :-(. Tego już niestety nie przypomnę sobie nigdy.
A Wy pamiętacie kiedy przestaliście w niego wierzyć????
A może nadal w niego wierzymy???? :-))))
No i na koniec....
Z wszystkich kolęd i pastorałek ja, jako odmieniec w okresie bożonarodzeniowym namiętnie i ZAWSZE przepełniona wzruszeniem, słucham TEGO utworu. Jeśli będziecie go słuchać to koniecznie patrząc na obraz Malczewskiego
Związana z tym utworem jest historią moich rodziców, którzy w czasie stanu wojennego chodzili na zamknięte i zakazane koncerty, organizowanych przez opozycję w różnych lokalach warszawskich. Przemycali tam magnetofon i nagrywali piosenki. Jedną z nich była ta.... mam tę kasetę i wiem, że będę zawsze pilnować jej jak skarbu bo TEN UTWÓR, WTEDY MIAŁ WYJĄTKOWY WYDŹWIĘK.
WSZYSTKIM ŻYCZĘ NAJWSPANIALSZYCH ŚWIĄT. PRZEDE WSZYSTKIM SPOKOJU, WYPOCZYNKU I BLISKOŚCI.
Ale od początku i do rzeczy.
Kiedyś już dokonałam samodzielnego wyróżnienia 10 moich ulubionych blogów, ale ponieważ od tamtej pory kilka również doszło, inne się chwilowo lub na dłuższy czas zatrzymały, czynię to od nowa, na świeżo, nie zaglądając do tego co napisałam w przeszłości.
Pomyślałam, że postawię sobie trochę wyżej poprzeczkę i opiszę każdy z moich ulubionych blogów JEDNYM SŁOWEM.
A więc.... /wiem, nie zaczyna się zdania od "a więc"/ wyróżniam z ogromną przyjemnością następujące blogi:
BY PIEGOWATA - przytulność
DESPERATE HOUSEWIFE - cudotwórstwo
GREY WOLF - siła
JOLINKOWO - ciepło
KAŚKA CZAPSKA - talent
KRESOWA ZAGRODA - bezkompromisowość
NA 27 STRONIE - mądrość
NASZE POGÓRZE - niebanalność
NIE MAM CO NA SIEBIE - nietuzinkowość
OGARZE POGÓRZE - humor
ON THE BIKE - szacun
SIEDLISKO POD LIPAMI - dzielność
W KRAINIE FIOŁKÓW - macierzyństwo
WONNE WZGÓRZE - łagodność
Z ANIOŁAMI ŻYJE SIĘ LEPIEJ - absolut :-)
ZUZA CISZEWSKA - bystrzacha
Podejrzewam, że te blogi mogły być już nie raz wyróżniane i nie wiem co w takiej sytuacji... ale chyba zabawa musi toczyć się dalej.. :-) A zasady są takie oto:
- Podziękować osobie, która dokonała wyróżnienia :-)
- Umieścić baner o wyróżnieniu na swoim blogu
- Wyróżnić 16 blogów i powiadomić o tym wyróżnionych
- Napisać 7 rzeczy o sobie, takich, o których inni autorzy blogów jeszcze nie wiedzą
2. Nie lubię, nie znam się, nie orientuję się w dziedzinie pod tytułem MATEMATYKA. Pocę się jak mam coś obliczyć. Kurczy mi się żołądek na myśl o tabliczce mnożenia. W II klasie LO. oblałam rok z tego właśnie beznadziejnego przedmiotu.
3. Wielbię skubać świeżego słonecznika. Jestem wtedy egoistką, nie dzielę się, zamykam w domu i skubię. Jest to może jedyny też moment, kiedy tak naprawdę milczę :-)
4. Przejechałam samochodem całą historyczną Route 66.
5. Nigdy nie miałam swojego własnego pokoju.
6. Moim marzeniem jest biegłe władanie językiem szwedzkim.
7. Jak byłam mała to bałam się św. Mikołaja.
... i tym 7 punktem - a w zasadzie jego rozwinięciem - pragnę zakończyć ten wpis. Być może nawet ostatni w tym roku, bo niebawem ruszamy do Ojczyzny a tam odpoczynek od wszystkiego - od internetu zapewne też. Otóż faktycznie jak byłam mała to bałam się Mikołaja. Niby mam zdjęcia z przedszkola z Mikołajami różnymi i nawet uśmiech na mej twarzy na nich widnieje, ale fakt jest taki, że u babci na wigilii kiedyś jeden wujek przebrał się za Świętego, wiadomo żeby dzieciom radość sprawić, a ja ponoć /jak głosi rodzinna legenda/ histerię odwaliłam, że hoho... Nie znam przyczyny. Coś mi nie podpasowało i tyle. Natomiast nie pamiętam zupełnie chwili, w której zrozumiałam, że Mikołaj nie istnieje. Nie pamiętam uczucia żadnego rozczarowania ani płaczu. Jakoś łagodnie to przeszło. Ale inne wydarzenie zapadło mi w pamięci... otóż dawno temu, w latach 80-tych zapragnęłam drewnianą kołyskę dla lalek. Widziałam ją z mamą w sklepie papierniczym na Kole w Warszawie na kilka tygodni przed świętami. Był straszny tłok w sklepie, a ja ją bardzo chciałam. Mama coś tam wymyśliła i generalnie dała mi do zrozumienia, że kolejka, że nie mamy czasu. Wychodzimy. Jakiś czas potem bawiłam się w domu w chowanego. Schowałam się za moją "amerykankę" - kojarzycie? Taki rozkładany fotel do spania. No i patrzę!!!!! A tam kołyska!!! Byłam szczęśliwa a jednocześnie mega rozczarowana bo byłam jednym z tych idealnych dzieci :-), które nie szukają po szafach prezentów bo.... lubiłam i nadal UWIELBIAM niespodzianki. A może byłam rozczarowana bo właśnie wtedy prysł czas św. Mikołaja i pomyślałam sobie... ach to taaaaak?? :-(. Tego już niestety nie przypomnę sobie nigdy.
A Wy pamiętacie kiedy przestaliście w niego wierzyć????
A może nadal w niego wierzymy???? :-))))
No i na koniec....
Z wszystkich kolęd i pastorałek ja, jako odmieniec w okresie bożonarodzeniowym namiętnie i ZAWSZE przepełniona wzruszeniem, słucham TEGO utworu. Jeśli będziecie go słuchać to koniecznie patrząc na obraz Malczewskiego
Związana z tym utworem jest historią moich rodziców, którzy w czasie stanu wojennego chodzili na zamknięte i zakazane koncerty, organizowanych przez opozycję w różnych lokalach warszawskich. Przemycali tam magnetofon i nagrywali piosenki. Jedną z nich była ta.... mam tę kasetę i wiem, że będę zawsze pilnować jej jak skarbu bo TEN UTWÓR, WTEDY MIAŁ WYJĄTKOWY WYDŹWIĘK.
WSZYSTKIM ŻYCZĘ NAJWSPANIALSZYCH ŚWIĄT. PRZEDE WSZYSTKIM SPOKOJU, WYPOCZYNKU I BLISKOŚCI.