Nie mogę pisać, bo ON wpadł dziś w absolutny szał szukania domu i co chwila woła mnie do komputera żebym oglądała taki czy inny okaz. Przeszukujemy /na razie jest taki projekt/ oferty z domami do przeniesienia. Nie wiemy jeszcze czy to najlepsze rozwiązanie z możliwych ale oglądamy i chodzimy wirtualnie po różnych regionach jednak JEGO głównie jakoś na wschód ciągnie. Fajne chaty z bala są do kupienia po dość przystępnych cenach. Wiadomo, że rozebranie + transport + złożenie to też koszty, które trzeba uwzględnić ale jakoś nam się wydaje to wszystko bardziej realne bo szybsze do realizacji. Tzn. kupić dom do rozebrania /a niektóre okazy są doprawdy znakomite/ a następnie kupić działkę i go sobie po woli stawiać. No to takie nasze nowe zastrzyki energii ale wiadomo, nie tylko marzeniami człek żyje...
zatem dziś DZIEŃ GOFRA.
Otrzymałam od mojej Francuzki specjalne formy do robienia gofrów na kuchni elektrycznej. Zatem Nasza Polana wzbogaciła się dość niespodziewanie o przyrząd cenny bo produkujący deser wyjątkowo smakowity. Przelecieliśmy w necie kilkanaście przepisów wraz z opiniami i w sumie okazało się, że wiele osób wypróbowywało różne przepisy ale żaden nie dawał takich gofrów, jakie można zakupić w profesjonalnych gofrowniach. No i na koniec padło na ten, który ktoś podpisał, że "zawsze się udaje" i prawdę ten ktoś napisał, bowiem to co wyszło spod rąk mego taty pochłonęliśmy w tempie szalonym, a wspomnę tylko, że było to zaraz po obiedzie.
Takie oto gofry:
wykonuje się następująco:
GOFRY a la Nasza Polana
2 szklanki mąki
2 szklanki mleka
2 jajka
6 łyżek oleju
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 cukru waniliowego
2 łyżeczki zwykłego cukru /ja dałam brązowy/
szczypta soli
szczypta cynamonu /jeśli ktoś lubi rzecz jasna/
wszystko miksujemy oprócz białek, które ubijamy na pianę i potem do tej piany dodajemy wykonane ciasto i delikatnie mieszamy. Cała masa powinna być delikatnie gęściejsza niż ciasto naleśnikowe. Najlepiej żeby przed wykonaniem gofrów ciasto postało z 1/2h i doszło.
Serwujemy z czym tylko dusza zapragnie. U nas były to konfitury naszej roboty, nutella, do polania śmietana a na czubeczku do położenia świeży pokrojony banan.
No i na koniec... zakłóciwszy nieco kolejność, zapraszamy Was na spacer. Zakłóciwszy, bo... spacer powinniśmy byli odbyć po wchłonięciu tych smakołyków, ale u nas jakoś tak w południe nam się trafiło wyjście i okazuje się, że mimo temperatury dość niskiej, oznak wiosny w terenie jest już sporo.
zatem dziś DZIEŃ GOFRA.
Otrzymałam od mojej Francuzki specjalne formy do robienia gofrów na kuchni elektrycznej. Zatem Nasza Polana wzbogaciła się dość niespodziewanie o przyrząd cenny bo produkujący deser wyjątkowo smakowity. Przelecieliśmy w necie kilkanaście przepisów wraz z opiniami i w sumie okazało się, że wiele osób wypróbowywało różne przepisy ale żaden nie dawał takich gofrów, jakie można zakupić w profesjonalnych gofrowniach. No i na koniec padło na ten, który ktoś podpisał, że "zawsze się udaje" i prawdę ten ktoś napisał, bowiem to co wyszło spod rąk mego taty pochłonęliśmy w tempie szalonym, a wspomnę tylko, że było to zaraz po obiedzie.
Takie oto gofry:
wykonuje się następująco:
GOFRY a la Nasza Polana
2 szklanki mąki
2 szklanki mleka
2 jajka
6 łyżek oleju
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 cukru waniliowego
2 łyżeczki zwykłego cukru /ja dałam brązowy/
szczypta soli
szczypta cynamonu /jeśli ktoś lubi rzecz jasna/
wszystko miksujemy oprócz białek, które ubijamy na pianę i potem do tej piany dodajemy wykonane ciasto i delikatnie mieszamy. Cała masa powinna być delikatnie gęściejsza niż ciasto naleśnikowe. Najlepiej żeby przed wykonaniem gofrów ciasto postało z 1/2h i doszło.
Serwujemy z czym tylko dusza zapragnie. U nas były to konfitury naszej roboty, nutella, do polania śmietana a na czubeczku do położenia świeży pokrojony banan.
No i na koniec... zakłóciwszy nieco kolejność, zapraszamy Was na spacer. Zakłóciwszy, bo... spacer powinniśmy byli odbyć po wchłonięciu tych smakołyków, ale u nas jakoś tak w południe nam się trafiło wyjście i okazuje się, że mimo temperatury dość niskiej, oznak wiosny w terenie jest już sporo.
przebiśnieg - choć przez żaden śnieg nie musiał się przebijać
krokusy?
zagubiona kwitnąca lawenda
krokusy
coś już wisi |
coś już zaczyna puszczać listki
coś zaczyna kwitnąć
licząc na to, że "coś" Megi /może/ pomoże nam zastąpić odpowiednimi nazwami, serdecznie pozdrawiamy przy niedzieli i na sam koniec taki obraz plus/minus z naszych marzeń wrzucamy: