sobota, 11 października 2014

perełki niemieckie i o jedno kliknięcie za daleko

Bywają takie dni, że człowiek czego się nie tknie to nie idzie, nie wychodzi, zaskakuje negatywnie i po prostu bleeee. Typy niemieckie nie ułatwiają wtedy egzystencji i pogrążają w poczuciu beznadziejności i niedowierzania, że naprawdę tak można. Sytuacje, które się przytrafiają zwalają z nóg, otwierają samoistnie gębę z zadziwienia, że można przyjąć w ogóle taki tok myślenia.

Oto mąż mojej klientki trzy dni temu, zajrzał do czyszczonej właśnie przeze mnie łazienki i z uśmiechem na twarzy pyta czy mogę toaletę nieco mocniej, tam głębiej doszorować. Ponieważ miska klozetowa jest u nich totalnie nowa i nie przypominam sobie aby został tam jakikolwiek ślad kamienia, czy innych ustroństw, pytam z równie szerokim uśmiechem, czy może ostatnim razem nie dość dokładnie została owa miska klozetowa wymyta. Na co on... z równym szerokim i SZCZERYM uśmiechem: "Nieee, wszystko było idealnie, ale tak po 2, 3 dniach znów było brudne."
.......

Jakieś pytania....?

Ruszyłam do domu z lekką irytacją w sercu ale ogólnie to raczej z poczuciem zażenowania, którego on był chyba w stosunku do siebie pozbawiony. Po chwili to zażenowanie przerodziło się w poczucie współczucia, dla jego postrzegania świata a przynajmniej dla postrzegania mojej skromnej pracy.
Zatrzymałam się przy bankomacie i w momencie wkładania przeze mnie karty poczułam, że bezpośrednio za mną stanął facet i stoi. Odwróciłam się więc i pytam grzecznie, czy mógłby się nieco przesunąć, oczywiście nie argumentując w jakim celu bo przy bankomacie to chyba logiczne. Kolo patrząc mi w oczy mówi, że "Nie". Nie był sam. Czekali na niego obok znajomi - kobieta i facet. Obaj mężczyźni wyglądali na takich co to przybyli z kraju, w którym raczej kobieta nie mówi im co mają robić i nie wydaje poleceń. No, ja tylko grzecznie acz zdecydowanie, poprosiłam. Skoro nie to nie. Wyjęłam kartę z bankomatu i nie ryzykowałam wypłaty pieniędzy w och obecności. Przepuściłam. Koniec sceny.

Natomiast kilkanaście minut później, trasa rowerowa moja skrzyżowała się w ten zabawny sposób ze szlakiem pewnej wiekowej Niemki, która chciała wyminąć mnie a ja ją i w końcu zbliżając się do siebie, w tempie absolutnie bezpiecznym minęłyśmy się, co na mojej twarzy wywołało po prostu uśmiech z sytuacji a na jej pyszczku pojawiła się złość, a z ust padło pod moim adresem sporo słów niezadowolenia, pouczenia i oburzenia.

Po takim dniu, wejście w progi niemieckiego mieszkania może być tylko wybawieniem. Ale nieee.... nie tego owego dnia. Otóż... okazało się, że wykupując parę tygodni temu bilety lotnicze dla Niego i dla mnie, w podróż-niespodziankę-podziękowanie za trud pracy budowlano-wiejskiej, wykupiłam też.... NIEŚWIADOMIE, trzy rodzaje ubezpieczenia podróżniczego na ROK (sic!). Dowiedziałam się o tym dopiero wtedy, gdy mojej mamie ściągnięto odpowiednią sumę z jej karty kredytowej (własnej nie posiadam i posiadać nie będę). Jestem pewna, że kupując bilet coś musiało być kliknięte z automatu, zaznaczone jakieś durne okienko, którego ja po prostu nie ODkliknęłam i poszło. Zaznaczę jeszcze, że owo ubezpieczenie okazało się być 2 x droższe od obu biletów lotniczych. Zatem poszły odpowiednie inwektywy pod adresem wszelakich firm oferujących TANIE połączenia, transakcji online`owych, ofert, srofert i ogólnie wirtualnego świata płatności. Niebawem niczego nie dokonany bez smartfona w dłoni i bytności w poplątaniu światłowodowym. Dołuje mnie okrutnie taka wizja ale wiem niestety, że jest ona coraz bliżej i coraz mocniej nabiera realności. W takiej chwili ucieczka na koniec świata jest dla mnie wybawieniem. Chcę uciekać już!
ps. ubezpieczenie owo odkręcam właśnie i wierzę, że uda się anulować coś, czego nie chcę, nie potrzebuję i zostało mi wciśnięte bez wiedzy mojej.  Wrrr.....


4 komentarze:

  1. Slyszalam, ze Niemcy to szczegolne "osobniki". Ja mieszkam od ponad 30 lat w Austrii i nasi "tubylcy"sa tez szyci na miare niemieckich ziomkow, ale jednak moze ciut bardziej na luzie niz niemieckie prototypy ;)
    Jak tak widze i slysze co rozne panie opowiadaja o przygodach na niemieckich wlosciach, to zaraz mi sie przypominaja slowa mojego swietej pamieci dziadka, ktory to twierdzil ze; " o malo nas nie wybili, a teraz to im wchodzimy ...gdzies". No i mial dziadek racje. Choc temu zwykly, maly smiertelnik winien nie jest, bo kazdy z nas zyc i jesc musi a wiec pracowac na to swoje utrzymanie tez musi. A skoro w Polsce znalezienie pracy graniczy z wygrana w Lotto, to wcale sie nie dziwie ze wszyscy pra nawt do tych, ktorzy zawsze z gory na nas patrza i patrzec bede. Dlaczego? Nie mam pojecia, pewnie jakas wyzszosc narodowa, albo ki diabli wiedza....Pozdrawiam mimo wszystko z usmiechem ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. popieram tą ucieczke na koniec świata...

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdy kupuje (tanie) bilety lotnicze tez sie boje co jeszcze kupilam (walizke, miejsce w hotelu, samochod na kilka dni, ubezpieczenie, etc)... Zastanawiam sie dlaczego konsumenci na takie traktowanie pozwalaja... Faktycznie trzeba byc bardzo uwaznym i ostroznym

    Natomiast w kwestii zdarzen 'na drodze' opowiem moja niedawna historie: jechalismy pozyczonym autem, po ruszeniu odezwal sie jakis 'bip bip' ale poniewaz auto bylo pozyczone nie wiedzialam o co z tym dzwiekiem chodzilo (zadna czerwona kontrolka sie nie swiecila). Jedziemy sobie do przodu, po kilkunastu kilometrach wjezdzamy do miasteczka wiec ja zwalniam do przepisowej w terenie zabudowanym predkosci i w lusterku widze siedzacego nam na tylnym zderzaku vana, w ktorym siedza panowie o szerokich karkach i w ciemnych okularach ktorzy daja nam jakies znaki, ktore ja zinterpretowalam jako oburzenie, ze sie wloke i im droge blokuje, no wiec stres bo miasteczko tez mi obce, musze uwazac na droge i jeszcze na tych 'typow' z tylu... Jedziemy tak przez dluzsza chwile az wreszcie gdy mieli okazje panowie wyprzedzaja nas i ze smiechem wolaja, ze mamy otwarty bagaznik!
    :-) Autko bylo typu hatchback, wiec cale tylne drzwi uniosly sie do gory i w moim lusterku wstecznym nie bylo to dostrzegalne.
    Tak wiec czasami mylnie interpretujemy to co sie nam przydarza, ale owszem lepiej 'dmuchac na zimne'

    Mam nadzieje, ze zaplanowana tajemnicza podroz pozwoli Wam obojgu odswiezyc cialo i dusze
    Pozdrowiam
    PS
    jakis czas temu wyslalam maila :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Niespodzianki niemiłe zdarzają się wszędzie, ale w obcym kraju są jeszcze bardziej niemiłe...

    OdpowiedzUsuń