niedziela, 25 stycznia 2015

smak spokoju

Chmiel, korzeń kozłka, liść melisy oczywiście, kwiat lawendy oraz domieszka kopru włoskiego, kwiatu rumianku, anyżu, krwawnika pospolitego i liście rozmarynu to moja tarcza na noc. Mama przeczytawszy o moich problemach z przejściem do krainy Morfeusza, zaopatrzyła mnie w herbatkę, która ma mi w tym pomóc. Wierzę w takie rozwiązania bo melisa jest moją przyjaciółką nie tylko ze względu na jej właściwości ale i na smak. Ale ta mieszanka oby wybuchową nie była. Czekam na sen. Spokojny. Bez zbędnych pauz i wybudzeń.
Dobrze mieć tego bloga, dobrze jest mieć ludzi wokół siebie nawet jeśli czasem ta bliskość jest w wielkim oddaleniu. Grunt to czuć koło siebie to ciepło, które może dać tylko dobre słowo, ludzkie zainteresowanie, chwila czyjejś modlitwy w naszej intencji, zwykła atencja i uśmiech.
Jedne sygnały wysyłane są bezpośrednio do nas, do mnie, inne sama sobie pobieram i raduję się nimi w pośredni sposób. Bo a to dobre kino polecone przez źródło sprawdzone i zawsze niezawodne, a to czyjaś lektura przeczytana przykuwa moją uwagę, historia opowiedziana odsuwa bieg trudnych myśli na bok.
Dobrze jest mieć Was, ludzi, którzy w kompletnie nieoczekiwany sposób przybyliście do tego miejsca i po prostu jesteście. Czasem zostawiacie po sobie ślad, a czasem w ciszy, z kącika Waszej prywatności obserwujecie sobie to nasze borykanie się z tym i owym ale wiem, że jesteście. Inni przybyli tu za moim osobistym zaproszeniem, a raczej poinformowaniem że takie miejsce jest. Jedni zostają, inni odchodzą. Jedni zaglądają raz na czas jakiś, inni systematycznie. Wiem, bo sama tak robię i wiem że nie zawsze zostaję na długo w jakimś miejscu a do innego wracam częściej przyciągnięta też jakąś nieopisaną i tajemniczą energią.
Niczego od siebie nie oczekujemy. To jest ważne i to jest mądre i nikt się na nikogo nie złości i nikt nie podnosi głosu niepotrzebnie (no... czasem :-) )
Zaczyna się nowy tydzień, kolejne odliczanie, skreślanie dni niczym więźniowie w celi odliczający dni do wyjścia. Odsiadka dobiega końca. Wiem, wiem ... za ostre te porównania czasem ale co zrobić skoro takie skojarzenia się tworzą. No były też porównania do studiów, że mimo iż z pasją to czasem trzeba je odbyć i odwalić nielubiane przedmioty, no albo moje ulubione porównanie do kwarantanny. Bo to taki pośredni był czas... separacji, przystosowania do nieobecności wszystkich tych zostawionych tam daleko. Jakby nie było egzamin, szkoła przetrwania, survival psychiczny i takie tam.
Dziękuję Wam za wszelkie głosy pod poprzednim postem, pod moim adresem mailowym, za to że rodzina też dzięki temu blogowi wie więcej niż bym sama chciała czasem w normalnej rozmowie przekazać.
Idziemy do przodu, walczymy dalej bo pewnie nie jedne jeszcze mocne chwile przed nami, takie kompletnie nieoczekiwane i trudne do przewidzenia. Uczę się brać to klatę i ze spokojem przechodzić nad tym do porządku dziennego bo ostatecznie na wiele spraw wpływ mamy a na wiele kompletnie nie.
No i ten napis wykaligrafowany na kartce papieru daje mi codziennie wzmocnienie przed kolejną walką z gorszymi myślami: "Wszyscy na świecie szukają szczęścia. A jest jeden tyko sposób, aby je znaleźć. Trzeba kontrolować swoje myśli. Szczęście nie przychodzi z zewnątrz. Zależy od tego co jest w nas samych." D. Carnegie

Banał? Ale jak często o tym pamiętamy/zapominamy?

9 komentarzy:

  1. masz się z czym borykać, to ci nie powiem- nie stresuj się
    pij tę herbatkę
    śpij dobrze na bobrze
    śpij w śpiworze na jaworze
    śpij w pokrowcu na jałowcu
    śpij w łożku okruszku
    śpij smacznie, nim dzień się zacznie
    a storczykowate?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Megi Kochana to było piękne. Czytam sobie codziennie przed snem. Okruszki w łóżku mam często. Buziaki

      Usuń
  2. Jakże bardzo się cieszę tą widoczną zmianą nastroju. Moja córcia mówi : Musi być deszcz aby mogła wyjść tęcza. Pozdrawiam serdecznie. Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i dobrze córcia mówi. U nas tęczy jeszcze nie ma ale przynajmniej padać przestało. Ściski

      Usuń
  3. Ziółka dobre.
    Polecam ametyst pod poduchę :)
    Najlepiej nieszlifowany :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zaopatrzę się. lubię takie amulety. Póki co na szyi noszę turkus. Nieoszlifowany.

      Usuń
  4. Czego Ci mogę życzyć, jak nie spokojnego snu? Ufności, że wszystko Wam się spełni (chociaż niekoniecznie tak, jak teraz zakładacie)... Masz typową Reisefieber ;) bo podróż, która przed Wami, nie będzie zwyczajną jazdą, ale przygodą życia. No to się stresujesz...
    Z drugiej strony zesłanie się niedługo skończy i skończy czas niepewności. A zacznie zwyczajne, pracowite i pełne życie ;)
    Śpij dobrze i śnij pięknie ;-))

    OdpowiedzUsuń
  5. no żesz... Reisefieber to ponoć przed samą podróżą się pojawia... chyba to mnie nie będzie trzymało do kwietnia? Lubię padać czasem ze zmęczenia pracą, którą lubię więc podwinę niebawem rękawy i będzie się kurzyło. Buziaki

    OdpowiedzUsuń