niedziela, 6 lipca 2014

o brudzie jako pojęciu względnym i innych różnych takich...

No bo z brudem to jest tak, że każdy z nas postrzega go na swój prywatny i zupełnie indywidualny sposób. Wiem coś o tym bo z brudu jakby nie było od 3 lat tutaj żyjemy.

Jednodniowy t-shirt, po godzinnym spacerze ląduje w pralce.
Albo zupełnie inaczej - Nosimy. Wąchamy. Nie śmierdzi. Zakładamy.
Sprzątanie co tydzień, gruntowne, idealne, łącznie z odkurzaniem ścian z pajęczyn, których nie ma.
Naniesione błoto przez psa, obślinione podłogi, z wałęsającymi się "kotami" sierści po kątach. Da radę wytrzymać i dwa tygodnie.
Wypucowane na błysk, bez śladu obecności człowieka (no dobra, prawie niewidoczne odciski palców na lodówce) sprzątane w sumie jakby zaraz po sprzątaniu z poprzedniego tygodnia. Na listwach przypodłogowych lekki śladek kurzu. Woda po myciu podłogi idealnie czysta.
Pokruszone przez dzieci paluszki na podłodze, stół wymazany zasychającym jogurtem ze śniadania, tony ubrań pod łóżkiem w dziecięcym pokoju, w toalecie ktoś zapomniał do czego służy szczotka, wszędzie włosy, włosy, włosy. Sprzątanie co 14 dni albo i rzadziej.

A teraz ziemia za paznokciami, która jeszcze przed chwilą była ziemią a teraz już jest tylko brudem, który koniecznie trzeba usunąć. A może by go tak chwilę pokontemplować? Może się przyjrzeć ziarenkom ziemi, które są częścią otaczającej nas natury. Wyrasta z niej cała masa bogactwa. To źródło życia dla tak wielu organizmów ale czemu po drodze ta cudowna materia staje się niczym innym jak brudem i tyle. Kto sprawia, że to brud? My - ludzie.
Przecież brudne zwierzę jest brudnym tylko dla nas. Natura każe im się z w tym tarzać, taplać, wariować. Czy wykąpany w błocie słoń jest brudny? Nie, to jego spa, gabinet odnowy, maseczka. A przecież każdy przeciętny człowiek powie zwyczajnie, że to brudny słoń i tyle.

Pies wytarzany w padlinie. Śmierdzi jak skunks. Ale wtedy jest najszczęśliwszy. To, my ludzie wrzucamy psa pod domowy prysznic i myjemy szamponami, odżywkami, suszymy, czeszemy. A przecież zaraz po kąpieli, pies najchętniej idzie się właśnie wytarzać bo potrzebuje swego naturalnego zapachu, nawet jeśli dla nas ludzi to smród i brud.

ON dzwoni do mnie i jest brudny. Widzę GO na monitorze a na jego rękawie brud. Nie, to nie brud to tylko wióry, które wytwarza piła podczas pracy na materiale popularnie zwanym drewnem. To materia, z której zbudowany jest nasz dom. NASZ DOM. To fragment tego, dla czego tak trudzimy się każdego dnia, ja tu, ON tam. Jak takie coś można w takich okolicznościach nadal traktować jak brud.

Zagalopowałam się? Może.
Ale zmieniam się. Moje postrzeganie się zmienia. Kontempluję życie na inny sposób. Sprawy ważne widzę wyraźniej. Stąpam po ziemi jakby bardziej świadoma, uważna, wolniejsza... spokojniejsza.
To prawda, że takie myślenie ma też swoje negatywne strony. Dwa razy w tym tygodniu zatrzaśnięty klucz w domu u tej samej klientki. Jestem ale myślami fruwam i w brudzie się zanurzam i zastanawiam, w którym momencie coś przestaje być tym czym jest a naprawdę zaczyna być brudem.

A jak już zjeżdżam rowerem a wiatr czule muska moje spracowane ciało to mam przed oczami taki oto widok i pragnę żeby urealnił się już zaraz natychmiast. Tak musi TAM być.




12 komentarzy:

  1. coś trochę za słodki ten widoczek jak na was...
    brud, co tam. Ziemia, kurz we wlosach, wióry, pot, słony, zapach słońca na skórze. Przyjemnie i czuć, że żyjemy. Nawet można by się wytarzać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. za słodki? ja sobie go właśnie tak a nie inaczej wyobrażam, tym bardziej, że sad koło nas prawie taki sam. No ale jak będzie w rzeczywistości to czas pokaże. Na razie zastanawia mnie w jaki sposób w ogóle zabrać się za uporządkowanie terenu po budowie. Jak wyrówna nierówności, że jak się kocyk położy to grudy ziemi nie będą uwierać żeber. Będzie roboty... oj będzie ale doczekać się już nie mogę.

      Usuń
  2. Zaraz będę się nurzać w brudzie! Zaraz strzyżenie dużego stada. Będę spocona i pachnąca świeżym, spoconym runem. Niektórym owce śmierdzą (tak właśnie), mnie nie. Dla mnie pachną lanoliną, ich oddechy też pachną zdrowiem, gdy żują. Psy są brudne straszliwie, ale tak mają wyglądać te psy w naturze. Wolne i pracujące. I zdrowe fizycznie i psychicznie. Prawdziwe życie nie jest czyste, ni sterylne. Pozdrowienia

    P.s. Dzięki za maila. Nie mam na nic czasu. U mnie czasem jest tak, jak na zdjęciu. Dopóki psy nie zerwą hamaka usiłując na nim leżeć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też uwielbiam te nazwijmy to "wiejskie" zapachy. Dla mnie to aromat życia, prawdziwości najprawdziwszej... magia i przeżycie wręcz metafizyczne. A przy takim strzyżeniu to marzę aby wziąć udział ale sądzę, że jak już będę na Naszej Ziemi to nie będzie z tym najmniejszego problemu. pozdrowienia dla Was

      Usuń
  3. Moja chrzestna matka z Krakowa, w latach młodości chodząca po górach (gdzie zaprzyjaniły się na szlakach z moją mamą) mówi, ze to czysty brud :) U mnie jest sporo czystego brudu, bo - wiadomo... ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem pewna, ze tak TAM bedzie, poniewaz nie macie marzen, tylko plany!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Polanko, jaki hamak?!! U mnie hamak wisi od miesiąca i bujałam się raz, może z dwie minuty.
    Ale niech tam... niech tam Ci się spełni ;) Zasługujecie na to ;-))
    Przy dużych psach i jagnięciu w domu pragnienie czystości musiałoby zatruć mi życie. Brudny pies to szczęśliwy pies (podobnie jest z dziećmi). Ziemia za paznokciami to po prostu znak, że pracowałam w ogrodzie. Samo życie ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, ja juz chłopa własnego wytrenowałam tak, ze mu nie przeszkadzają okruchy słomy i siana w chałupie :D

      Usuń
    2. Inkwizycjo, hamaczek będzie chociażby dla gości. Sama może też czasem przycupnę :-)

      Usuń
    3. Kamphoro a ja sądziłam, że to kobiety mają więcej problemu z brudem w domu :-) a tu proszę znów myślenie stereotypowe okazuje się zgubne :-)

      Usuń
  6. Moja siostra mawia, że " porządek i czystość jest domeną ludzi prymitywnych". :))
    a ja się tego trzymam!
    U mnie nie ma mowy o porządku :))
    na hamaku rzadko dupsko bujam, bo ciągle doba za krótka, ale kot Heniek uwielbia w nim spać :)

    OdpowiedzUsuń
  7. I pszczoły będą?
    Nie lubię sterylnych domów, jakby nikt w nich nie mieszkał, nie jadł, nie spał, i jeszcze krzywe oko zobaczy, że spada na podłogę okruszek, i zazwyczaj to jedyne zainteresowanie porządnickich pań domu; wyobrażasz sobie, jaką gehennę przechodzą dzieci, domownicy? nie chciałabym ...
    Z hamaczka można wypaść i boleśnie potłuc się, może lepiej jakieś wygodne, stabilne leże? pozdrowienia ślę.

    OdpowiedzUsuń