czwartek, 4 sierpnia 2011

jak nie urok to .... i nerwy też

Teraz jak mam więcej czasu wieczorami i chętnie spożytkowałabym go na zgłębianie zaległości internetowych także to mój komp powiedział NIE i zaczął mega wolno działać. Pisanie maili, zresztą tego posta również, nie jest niestety wielką przyjemnością gdyż tekst pojawia się na ekranie z wielkim opóźnieniem. Defragmentaryzowałam już dysk a także skanowałam komputer i niestety nic nie pomogło. Jutro mam telekonferencję z mężem mojej Najserdeczniejszej i on ma zamiar zajrzeć do tego małego potwora siedząc spokojnie na warszawskich Kabatach. Już raz napisałam, że wiem doskonale iż ludzie na Księżycu wylądowali wiele lat temu a jednak pewne sprawy są dla mnie nadal trudne do wyobrażenia, jak choćby naprawianie kompa na dystans. I tutaj przypominam się anegdota z czasów pracy w BC, o tym jak nasza koleżanka z pracy przyniosła do serwisu komputerowego /zresztą do męża wspomnianej mojej Najserdeczniejszej/ do naprawy komputer i Panowie byli wielce zdziwieniu, gdy ujrzeli, że bidula taszczy ze sobą ... monitor. :-) Ech... ale żeby nie szukać przykładów zbyt daleko to przecież ileż razy ja wyłączyłam komputer z dyskietką w środku i potem przy uruchamianiu włączał mi się system awaryjny i też już prawie biegłam do serwisu, gdy kolega spokojnym głosem pytał "a dyskietkę wyjęłaś?"
No nic.... ale miało być o czymś kompletnie innym.
Od dwóch dni rozwozimy ulotki z naszą ofertą na sprzątanie i inne usługi domowo-ogrodnicze. Wybieramy lepsze dzielnice, bogatsze domy i wrzucamy, wrzucamy, wrzucamy jednocześnie z utęsknieniem zerkając na telefon z nadzieją iż pierwsze zlecenia posypią się lada moment. Na razie cisza. Więc są też i nerwy ... no bo w zasadzie na razie wszystko postawione na jedną kartę. Chciałoby się mieć od razu AA a tutaj niestety nawet marną 'parą' nie można się zadowolić. A stawka przecież wysoka.
W każdym razie czekamy i nie ukrywam, że się niepokoję. Napisałam w l.poj. bo ON jest raczej wyluzowany bardziej niż ja i pociesza mnie, że przecież dopiero zaczynamy. Oby miał rację!
Podczas naszych eskapad odkryliśmy dziś dość tani sklep, w którym zakupiliśmy ... odkurzacz! Nie lubię tematu pieniędzy ale powiem tylko, że udało się nam go kupić znacznie taniej niż widzieliśmy w innych sklepach. Zatem narzędzie pracy już jest. Są nerwy i inne sprawy też... bo wreszcie chciałoby się mieć odrobinę spokoju a co za tym idzie.... normalności. Potrzebna mi namiastka niemieckiej stagnacji bo to co dzieje się od kwietnia z pewnością nią nie jest.

1 komentarz: