piątek, 12 sierpnia 2011

chmury nad naszym domem

Dopadł nas chorobowy czas. On od 4 dni zmaga się z zapaleniem ucha co w jego przypadku /zresztą w każdym innym też/ nie jest niczym miłym. Ja podziębiona. Kuzynka, która do nas przyjechała na szczęście tryska zdrowiem i oby na nas owo zdrowie też przeszło. Ino Kocurrro jak zawsze w dobrym humorze i znakomitej jak na 14-latka kondycji. Pracy na razie niet, ale nie będę się nad tym rozwodzić bo to temat drażliwy choć w sumie ów brak od nas już teraz bardziej zależny niż od warunków zewnętrznych. My zrobiliśmy co w naszej mocy. Obecnie czekamy tylko na ukazanie się ogłoszenia w prasie i jak już to nie poskutkuje to bierzemy to co jest. Trudno.
Wczoraj dla poprawy nastroju obejrzany po raz enty film "Smażone zielone pomidory" i myślę, że plasuje się ta pozycja w 10-siątce moich the best movies. Zaklinaczka pszczół zawsze przypomina /gdy się na moment zajmę w życiu czym innym/ co jest tak naprawdę w życiu najważniejsze i wtedy takie pierdoły jak brak pracy stają się mniej dokuczliwe.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz