środa, 1 lutego 2017

dezercja

Wiecie, że czasem życie pisze scenariusze najlepsze a tym razem to życie napisało nowy post na bloga. Zniknęły mi dziś oba psy. Nigdy się to nie zdarza bo Volta jest zawsze koło domu, szybko marznie i jak nie ma słońca to momentalnie chce wchodzić do domu a Bronek nawet jak gdzieś odbiegnie to zaraz jest również pod domem. Nieco rozpieszczone te nasze wiejskie pieski są ale tak mają i inaczej mieć nie będą. A dzisiaj... uświadomiłam sobie, że od ponad godziny nikt nie drapał w drzwi, nikt nie piszczał ani nie podskakiwał do klamki.
Wyszłam.
Wołam.
Gwiżdżę.
Krzyczę.
Po woli zaczynam się denerwować bo takie akcje nie są mi znane z tym duecikiem.

Poszłam do sąsiadki, która mówi, że jeszcze godzinę temu widziała jak Volta chodziła po jej podwórku. Sąsiad uspokajał, że "wrócą" a ja w nerwach bo jak wrócą, jak ich nie i nigdy tak nie robili. Nagle sąsiadce zadzwoniła komórka. Ponieważ w domu mają słaby zasięg to wyszła na zewnątrz żeby odebrać. Wraca za moment i mówi, że to dzwoniła Pani Marysia z dołu, które tutaj do nas na wzgórze przychodzi do swego taty i Bronek z Voltą odprowadzili ją do domu, czyli na sam dół. Mówiła im podobno żeby wracali ale jak Volta z Bronkiem znajdą kogoś znajomego w celach spacerowych to sobie tak łatwo nie odpuszczają. Szczególnie Bronuś lubi wycieczki na dół.
No to wsiadłam do auta i pojechałam po moje zguby, które powitały mnie jednak nieco stęsknione a Bronisław nawet dał buziaka w twarz, czego raczej nigdy nie czyni. Dobrze, że Pani Marysia je zamknęła za ogrodzeniem bo na dole to już jeżdżą auta znacznie częściej i znacznie szybciej niż u nas.
I tak to właśnie dezercja czworonogów pozbawiła mnie dzisiejszej jogi :-(. Nie zdążyłam.

Ale jeszcze organizacyjnie....



Trwają podszyte nutką podekscytowania przygotowania do wiosennych warsztatów, więc siłą rzeczy myśli krążą już mocno ku przyszłości. Dziś dopięłam program i jestem z niego zadowolona a będę bardzo zadowolona jeśli w efekcie to Uczestniczki wypowiedzą się o nim pozytywnie. Tymczasem można się z nim zapoznać już TU.
Czekam nadal na zgłoszenia bo zostało jeszcze kilka miejsc. Wierzę, że i tym razem zbierze się piękna i niezwykle inspirująca grupa fajnych kobiet i że tak jak poprzednim razem odnajdziecie się w naszej przestrzeni, na Naszej Polanie i podczas licznych spacerów po okolicy, z widokami na Beskid Niski.

Na zgłoszenia czekamy do 20 lutego.



4 komentarze:

  1. Wielka szkoda że na razie nie mogę sobie pozwolić na taki wypad :(
    Ale może jeszcze kiedyś będzie mi dane,pozdrawiam!
    Dobrze że psiaki sie znalazły:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierzę, że będziemy co jakiś czas takowe nadal organizować :-) zapewne kiedyś się uda - serdecznie zapraszam

      Usuń
  2. Wokalnie to ja się nadaję tylko do odstraszania przeciwnika i to niedosłyszącego (bo inny polegnie zamiast uciec). Ale super pomysł.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeżyłam wiele takich psich dezercji, okupionych strachem, wołaniem, gwizdaniem, potem wypadało tylko usiąść i czekać; bardzo dobrze psom ucieka się w parze, wiatr w nos i przed siebie, chociaż ostatnio zauważyłam, że Mima już tak nie idzie za psim popędem i wraca, zostawiając Amika gdzieś tam samego; podobają mi się takie spotkania, może kiedyś zawitam; pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń