czwartek, 12 kwietnia 2012

dwa telefony i zastój w rozwoju wiosny

W zeszłym roku ON znalazł był w pracy telefon. Blackberry. Pracował wtedy w takim klubie nocnym w centrum Frankfurtu. Na telefonie było setki nieodebranych połączeń i esmes po angielsku na głównej stronie, że jeśli ktoś ten telefon znajdzie proszony jest o sygnał pod numer... . Dzwoniliśmy - nikt nie odbierał. Nikt też potem nie oddzwaniał. Parę dni to trwało. Nic. Głucho. W końcu ostatni raz po 7 dniach chyba, wykręciliśmy numer. Pani spokojnym głosem odebrała. Zapytała, gdzie telefon jest do odebrania. Podałam adres. Ktoś podjechał. Usłyszeliśmy krótkie DANKE i na tym koniec historii.
Nie to żebyśmy spodziewali się jakiejś nagrody... ale choćby mini radości po drugiej stronie i okruszka wdzięczności za to... że nam się chciało... tyle dzwonić. Bo przecież nie musieliśmy.
Czy będę posądzona o dyskryminację jeśli wspomnę na koniec, że to była Niemka?

Dziś ON przyszedł do domu... ha... z dwoma telefonami. Ten to ma szczęście. "Znalazłem w Praktikerze". Leżały gdzieś wsunięte między produkty. Obok siebie. Tak jakby komuś z kieszeni koszuli wypadły. Bierzemy. Dzwonimy pod różne numery. Wszystkie połączenia są zajęte. W obydwu telefonach. No to lipa. Karty już widocznie zablokowane. Język ustawiony na grecki. Zmieniamy bo to takie hieroglify, że nic się połapać nie można. Wreszcie wybieramy z naszej komórki jakiś numer, który był ostatni jaki na te komórki dzwonił. Jest! Po drugiej stronie ktoś się odzywa! Gdzie tam odzywa się! Na wieść o znalezionych telefonach wręcz radośnie krzyczy. Chyba jednak kogoś dziś udało się nam uszczęśliwić. Po godzinie jest już u nas. Z ciastem!!! Fajna młoda Greczynka. Mówi, że to telefon taty. Rodzice przyjechali tylko z wizytą a tata w sklepie zgubił prywatną i służbową komórkę. Karty już zablokowane ale aparaty ... znalezione. Okazuje się, że Greczynka pracuje w restauracji i już nas do niej zaprasza na jedzenie. Że jak będziemy kiedyś przechodzić to żeby wpaść bo będzie jej bardzo miło. A my na to, że my nie dla 'znaleźnego' te telefony oddajemy. Tylko, że rozumiemy stratę. Ciasto jest miłym gestem i bardzo dziękujemy.
No gęba się cieszy do tej pory. Miło tak kogoś zadowolić. Strasznie miło. No i ten temperament. Zupełnie inny niż tubylców.

A wiosna... z powodu chłodu zatrzymała się. Zawisła swoimi zielonymi skrzydłami nad miastem, nad krajem, nad planetą. Jej malusieńkie listki rosną tak wolno, że prawie tego nie widać, nie czuć. Niedobór słońca sprawia, że czerwone główki tulipanów, z wielkim kunsztem szykują się do rozchylenia swych kielichów. Ich młodsze siostry szafirki utrzymują z cierpliwością swoje grona, aby za chwilę wystąpić w idealnym kontraście z czerwienią tulipanową. Konwalie już już... za moment... rozwiną dzwoneczki, które przy akompaniamencie przekwitających bardzo wolno zawilców, doniosą o tym iż Pan Bez... bez słońca nie da rady. Soczystość zieleniejącej się trawy oślepia i uspokaja. A to wszystko trwa. W tym roku wiosenne intro nie skończy się tak szybko. Daje szansę nacieszyć sobą wszystkie zmysły. To lubię.



i Kocurro to lubi





10 komentarzy:

  1. Z tymi właścicielami telefonów super przykład. Górą południowa otwartość i temperament :),a Fryce jak to Fryce :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie. Niemcy jak to Niemcy. Jak zaproszą na herbatę, to dostaniesz tylko herbatę, choćbyś u nich siedział pół dnia i kiszki marsza ci grały. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech z tym to masz absolutną rację. Jednak na szczęście od wszystkich reguł są wyjątki ale szkoda, że to tylko wyjątki.

      Usuń
  3. Ha! Dobre. A socjologowie uparcie twierdzą, że nie ma czegoś takiego jak cechy narodowe. :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Może faktycznie zależy od nacji to uzewnętrznianie uczuć? czy może idywidualnie od człowieka? a może wypada nie cieszyć się? no, jak nie cieszyć się, kiedy zguba znalazła się! A wiosna niech nam dawkuje siebie, a nie tak wszystko od razu, po takiej zimie musimy nacieszyć się nią, serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubimy Greczynki, Greków i Grecję!!!!

    A słoneczność i ciepłeczność powraca!

    Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A niektórzy twierdzą, że "Grecja??? Eee... za grecka" :). Ja nie byłam ale jakoś też mi do nich z sympatią bliżej niż do tych ludków na En :-)

      Usuń