środa, 27 kwietnia 2011

:-(

Nie najlepszy mam dziś dzień. Zaczyna mi doskwierać brak pracy. Oczywiście tłumaczę sobie, że przecież dopiero minęły 3 tygodnie jak tu jesteśmy i wcale nie wiedzie nam się źle ale jednak brak perspektyw w najbliższym czasie na solidne wyjście z domu w celu produktywnym podcina mi lekko skrzydła. Potrzebuję bowiem pracy na pełen etat ze wszelkimi świadczeniami. Wysłałam już 60 maili z CV do pobliskich i nawet jeszcze dalszych restauracji i hoteli bo to może stać się ponownie moją branżą w tym kraju ale na razie nie mam odzewu. Nic nie dzieje się od razu i natychmiast, wiem to i nie trzeba mnie uświadamiać, jednak stan ducha mam taki a nie inny i dlatego wywalam na światło dzienne moje smutki.
Ok. 18:00 jadę zawieźć jeszcze CV do tej samej knajpy, w której pracę od 1 maja dostał ON, bo dziś ponownie ukazało się ogłoszenie na stanowisko tym razem kelnerskie. Nie wiem jednak jak sobie poradzę z niemieckim, który na razie jest naprawdę na mało zadowalającym poziomie. Może stanowisko kelnerki to na razie zbyt wysokie progi jak na mnie ale kto nie zaczyna od wysokich lotów ten nie ma gdzie spadać. No bo przecież nie będę szła na rozmowę z tłumaczem z postaci mamy. Najwyżej wyprowadzi mnie koleś z błędu i ukierunkuje. Oby tylko nie zdołował. No i chyba właśnie tego się obawiam... doła. Tego nie czuję już od lat. Nie wiem co to jest i wolałabym nie wracać do podobnych stanów już nigdy. Dlatego chyba zaraz zbiorę się w sobie i powiem, że na dziś to może już wystarczy i przekonam samą siebie, że człek bez pracy też ma prawo do odrobiny świeżego powietrza i sobie napowietrzę mój ospały od komputera mózg. A co?!
A wieczorem czeka na nas chłodny pyszny ....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz