sobota, 26 marca 2011

po całości pojechali

Zebrało się w jednym miejscu dziesiątki moich ulubionych buziek. Pyszne jedzonko, napitki, radość i uśmiech. Nikt nie wiedział jak to nazwać czy "stypa" to miała być czy co? :-) W każdym razie była profesjonalna konferansjerka, w rolę której znakomicie wczuła się siostra organizatorki czyli Pani Werbikowa. :-)
Największą jednak frajdą był dla nas FILM. Nasi przyjaciele i znajomi przygotowali naprawdę dość długi film, który szczerze powiedziawszy chciałam żeby się nigdy nie kończył /mam nadzieję, że to nie próżność przeze mnie przemawia/. A w tym filmie słowa ciepłe, pożegnania i życzenia powodzenia. Jedni traktowali swoje wystąpienia przed kamerą bardzo poważnie i wczuwali się w każde swe wypowiadane słowo, a inni na totalnym luzie i wręcz kabaretowo wyznawali swoje uczucia lub sądy na temat naszej emigracji.
Nie ukrywam, że niestety Jola wczoraj przewidziała najgorsze czyli... syndrom dnia poprzedniego dziś nas /tzn. mnie na pewno/ dopadł i trochę zajęło zanim wygramoliłam się z łóżka. Nie jest źle ale picie tzw. "lewandówki" plus piwko Ciechan nie jest dobrą kombinacją ... oj nie jest... :-), no i jakże mądre i aktualne są dziś przysłowia: "mądry Polak po szkodzie" lub "musztarda po obiedzie". :-)

Ale ja teraz już żyję benefisem naszego Adasia i o 16:00 zasiadamy razem przed TV kibicować naszemu Bohaterowi Narodowemu - nie bójmy się tych słów. :-)

1 komentarz:

  1. Acha, ale dzisiaj już OK, wiesz znajomi i przyjaciele, to skarb jaki posiadamy, dlatego pielęgnuj te przyjaźnie nawet z daleka i dbaj o nie, bo warto. Pozdrowienia ze słonecznej dziś Jaworzyny :))

    OdpowiedzUsuń