niedziela, 9 grudnia 2018

czasem są takie dni....

To było wczoraj. Szaro, brudno i ponuro. W nocy nie spałam prawie, albo po prostu mało. Nie wiem, czasem jakieś złe moce nie pozwalają zmrużyć oka. I niby powinnam wstać i na kanapie posiedzieć przez 10-15 minut z książką i wiem, że by pomogło ale jakoś leń kazał w łóżku leżeć i w efekcie wymęczyłam się.

Wstałam rano i miałam zaraz położyć się z powrotem ale wzięłam się za pracę i a to zupa ugotowana, a to ciasteczka owsiane powstały (przyjarały się ale co tam), następnie chleb na zakwasie nastawiony (bo zakwas żyje i ma się dobrze, chleb nie jest przyjarany) a do tego jeszcze powstało pierwsze w moim życiu mydło potasowe bo taki był plan na ten rok, żeby mydła się nauczyć robić. No i proszę!!! Zdążyłam.

Nie obyło się bez wpadek bo w międzyczasie tak zwanym zaliczyłam upadek na megaśliskich schodach, których z rana jeszcze nie posypaliśmy popiołem. Tyłek obity, że hoho. Będzie sino. Ale dobrze, że tylko tyle. Kości całe, głowa też. Uff.

A wieczorem kino. Bo lubimy sobie skoczyć do kinka, żeby oddechu złapać trochę i być na bieżąco z filmami, o których potem można z kimś pogadać i udowodnić, że i na wsi człowiek niekoniecznie musi być zacofany, że rozwój duchowy ważny jak każdy inny a może czasem i ważniejszy.

Zawsze raduje mnie fakt, że jednak w naszym regionie dzieje się. Bo i kino jest i do powiatowego Centrum Kultury nie byle kto przyjeżdża bo i Kasia Groniec była i Stanisława Celińska a w nowym roku ma być Lao Che. Ale i w poszczególnych gminach się nie próżnuje. Wystawy, spotkania, koncerty. Często organizowane przez zupełnie prywatne osoby. A ponieważ oferta nie jest tak obszerna, jak w Warszawie na przykład, to człowiek docenia bardziej i cieszy się z każdej takiej imprezy. Można się spotkać, pogadać, posłuchać, odkryć coś kompletnie nowego. Okazuje się, że w domach wiejskich kryje się wiele talentów, tylko czasem jakieś takie pochowane, niedocenione. A jak pokazać światu to okazuje się, że brylant prawdziwy.

Ostatnio rozmowa ze znajomym przyniosła pewne dość ważne przemyślenia. Niby prawda stara jak świat ale jakże często o niej zapominamy. Wg James`a Hillman`a  ("Kod duszy") człowiek rodzi się z pewnym talentem, powołaniem do czegoś. Nie muszą być to rzeczy wielkie. Jeden może zostać naukowcem i pretendentem np. do Nobla ale drugi może spełni się w pielęgnowaniu niewielkiego ogrodu, może w pszczelarstwie a może w prowadzeniu serwisu rowerowego. Grunt, żeby umieć wsłuchać się możliwie wcześnie w nasz wewnętrzny głos i dążyć do tego, do czego mamy talent, do czego zostaliśmy stworzeni, do czego nas ciągnie. Czasem te pragnienia cichną, odchodzą gdzieś na tor boczny bo do głosu dochodzą kompromisy. Kompromisy związane ze związkiem, z naciskami z zewnątrz, oczekiwaniami - cudzymi oczekiwaniami. Potem, najczęściej w sytuacjach kryzysowych, ten głos pragnienia, głos wewnętrznego talentu odzywa się ponownie, powraca do nas jak bumerang, bo jest nasz i nic go nie zabije. Tylko teraz pytanie: zrezygnować ze wszystkiego innego i iść za tym głosem? Przecież każdy związek wymaga kompromisu. Dzieci, mąż, żona. No i teraz myśli z zupełnie innej książki "Biegnącej z wilkami" Clarissy Pinkoli Estes  - powinniśmy bowiem mieć instynktowną zdolność do wybierania partnerów, którzy nas będą uskrzydlać, dopingować do rozwoju, jednocześnie samemu rozwijając się. Ta przestrzeń, ta wolność. Rety jak jej mało czasem dookoła. Sama wiem, że bywają poważne jej deficyty w pod naszym dachem. Ale nie ustaję w działaniach aby było jej więcej. Pewnie często nieudolnie ale tylko dbając o to, możemy oboje zbliżyć się do spełnienia, do świadomości, że możemy wszystko. Trudne to. Wcale nie łatwe. No ale taki dzień dziś. Takie myśli. Są czasem takie dni.






2 komentarze:

  1. Ja też chciałam nauczyć się robić mydła i kosmetyki, ale rok się kończy i nic z tego nie wyszło...
    Ach ! Te talenty ! U mnie jest tak, że chwytam się różnych zajęć, które mnie pasjonują i właściwie zawsze jest tak, że jest coś kosztem czegoś. Nie można przecież "zjeść ciastko i mieć ciastko". Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rok się kończy ale jeszcze się nie skończył - to po pierwsze, po drugie może po prostu mydło i kosmetyki czekają na swój czas w 2019, po trzecie czasem warto złapać jedną lub dwie sroki za ogon i wtedy jest szansa, że nie będzie coś kosztem czegoś... czego życzę :-)

    OdpowiedzUsuń