środa, 26 marca 2014

gest

Radość z powodu starej chałupy wpływa na nas energetycznie. Inne radosne wydarzenia też dodają otuchy i z uśmiechem chodzimy spać i się budzimy.
Jednak niemiecka rzeczywistość na razie zajmuje codziennie naczelną pozycję. Trzeba się z nią zmagać jednak teraz już po prostu na wydechu.
O klientach moich lepszych i gorszych pisałam już nie raz. Są ludzie i parapety jak to się mówi. By the way ten tekst rzuciła mi za plecami współtowarzyszka podróży z Polski do Niemiec, gdy w porze snu, nocą, odchyliłam sobie oparcie siedzenia do tyłu.
Ale wracając do parapetów...
Moi znajomi z Polski zatrudniają u siebie pana z Ukrainy, który remontuje ich dom. Ten pan powiedział im, że od 10 lat pracuje dla Polaków ale moi znajomi są jego pierwszymi pracodawcami, którzy ... na niego nie krzyczą (!!!?)
Jedni krzyczą, inni po prostu ignorują. W sumie z dwojga złego wolę to drugie, jednak to i tak boli. Takie traktowanie z góry, że niby jest się kimś lepszym... Dno!
Bo są tacy, którzy otwierają drzwi domofonem i nawet nie pokwapią się do wejścia, żeby odpowiedzieć mi np. na "dzień dobry", a potem potrafią wyjść z domu i mnie nawet o tym fakcie nie poinformować.
Generalnie staram się, żeby to po mnie spływało i najczęściej spływa ale... szkopuł w tym, że dla tych niewychowanych, noszących wysoko nosy przed sobą bubków, nie chce mi się po prostu przykładać do pracy. Sprzątanie to u nich to potrójna katorga a czas na ich zegarach dłuży się niemiłosiernie. Czegóż to ja czasem nie wymyślam żeby mi to zleciało. No, za dużego pola do popisu w tej kwestii to ja nie mam, bo jednak sprzątnięte być musi a samo się nie zrobi. Ale uwierzcie mi, że praca dla niefajnego szefa, bez względu na branżę, zawsze jest taka sama - nużąca, człek jest zniechęcony, olewczy, bywa zły, no i te dłużyzny.
Wystarczy jednak mały gest, gest symbol, chwila olśnienia i dobrej woli a wszystko nabiera innych barw, nagle się po prostu chce i robota idzie do przodu. Wystarczy, że kobieta, która zazwyczaj nic do mnie nie mówi (a gada nonstop jak najęta do swoich psów), nagle, nie wiem czy przez pomyłkę, czy też za pomocą jakiejś anielskiej ingerencji, zada mi proste pytanie "czy napije się pani kawy?"

Wtedy powraca moja wiara w człowieka. Myślę sobie w takich chwilach, że może zbyt pochopnie i ostro ją w myślach za każdym razem oceniałam, że niepotrzebnie krytykowałam i drwiłam. Jedno jest w takiej chwili pewne "kawa czyni cuda" a tak naprawdę to każdy miły gest wykonany w dobrej wierze w relacji szef - pracownik, działa zbawiennie. Czasami wystarczy pytanie o samopoczucie, czasami szklanka zwykłej wody, a czasami po prostu uśmiech. Wystarczy GEST.


4 komentarze:

  1. Ja swój epizod na domkach też miałam, Ciebie podziwiam że tak długo potrafisz zęby zacisnąć i wytrzymywać!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeden z pracowników mojego męża złamał sobie nogę no i obarczona zostałam wożeniem go po doktorach ,bo facet samotny i na wsi mieszkający i trudno by mu było. Do tej pory wydawał mi się jakiś dziwny w każdym razie nie pałałam jakąś wielką sympatią czy zaufaniem i dziwiłam się trochę mężowi ,że go zatrudnia bo miałam wrażenie ,że średni z niego pożytek . No ale przez to ,że musiałam trochę więcej czasu z nim spędzać , to trochę sobie pogadaliśmy no i jakież było moje zdziwienie . Po prostu trzeba dać sobie szansę poznać się lepiej bo mimo ,że staram się ludzi nie szufladkować i nie oceniać zbyt pochopnie to jednak gdzieś tam w podświadomości to robimy. No a teraz biorę u pana lekcje z hodowli kurek :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie chodzi o to aby dać sobie wzajemnie szansę a z tym zazwyczaj mamy, my ludzie, problemy :-(

      Usuń