poniedziałek, 18 listopada 2013

przetwórnia

Rok temu była jedna skrzynka. W tym roku On zamówił u mojej mamy dwie i to jest zdecydowanie o jedną za dużo. Pigwa! Jest wszędzie. Lepi się podłoga. Cukier chrzęści pod krzesłami i kapciami. Kwaskowy aromat wita mnie codziennie od progu i żegna gdy idziemy spać. 

Owoce pokrojone. Wrzucone do wielu gigantycznych słoi. A to wszystko pracuje jak oszalałe. Jedne jeszcze w syropie a inne już oddzielone, obdarzyły nas arcysmacznym syropem. Trwa filtracja. Chyba spirytusu z Ojczyzny za mało przywieźliśmy a tutaj trudno dostać. No nic będziemy doprawiać z czasem. 

Poza tym przyszedł moment i ja nalewce powiedziałam NIE. On się nie poddawał. Jednak nie ominęły mnie dwa gary pigwy przeznaczonej na konfiturę. Rok temu nie byłam z niej do końca zadowolona. Tym razem zastosowałam inną metodę przygotowania. Póki co smak mnie zadowala. Jutro jeszcze potrenujemy ze skórką pomarańczową. 

Roboty co nie miara. I to jeszcze na tym naszym niemieckim minimetrażu. JA CHCĘ WIELKĄ KUCHNIĘ! 
W każdym razie warto teraz się potrudzić bo efekty tej pracy umilają potem życie przez cały rok. Naleśniki z konfiturą, tościk na śniadanko, albo tak zwyczajnie łyżką po prosto do paszczy. 

Dziś otworzyliśmy konfiturę malinową by Inkwizycja. Aromat wydostający się ze słoiczka przeniósł nas w mgnieniu oka od dwa miesiące wstecz, kiedy to spędzaliśmy podczas wakacji parę dni na Dolnym Śląsku m.in. u Inkwizycji właśnie. Słoiczek tylko dlatego tyle czekał bo nam się schował między innymi przetworami i cudnie ucieszył dziś nasze oko. Niebo w gębie!!! Idealnie. Niezbyt wiele dodanego cukru sprawia, że smak świeżych malin pozostał prawie nienaruszony. Warto było czekać. Oj warto! Dzięki Inkwi, bardzo dzięki :-). 



2 komentarze:

  1. Przyjeżdżajcie po następny ;))
    A Wasz stoi jeszcze na półce spiżarni i oko cieszy, chcę go pocelebrować, a na razie wszytsko na wariackich papierach... może po ostatecznej przeprowadzce do R. usiądziemy przy oknie w zimowy poranek i... ;-)))
    Mnie pigwą obdarowała sąsiadka i przerobiłam wielkie wiadro. Dżemiki i nalewki nie mają sobie równych, nieprawdaż? A kuchnia ogromna, koniecznie!
    Ściskam czule ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ehhh... moge sie tylko oblizac...:)

    OdpowiedzUsuń