wtorek, 26 czerwca 2012

nie tylko wakacjami człek żyje

Żeby na moment zmienić temat...
po pierwsze /wracając jednak do klimatu wakacyjnego/ chyba zmienimy nasze plany i udamy się ponownie na Ojczyzny łono bo otrzymaliśmy tylllleeee niecierpiących zwłoki zaproszeń i opcji wspólnego szukania Naszej Polany, a już z pewnością wypicia chociażby herbaty, że grzechem byłoby nie skorzystać. Kujemy... póki gorące. Jeszcze nie wiemy kiedy... :-) pewnie we wrześniu /czyli planów nie zmienimy/ ale za wszystkie SERDECZNIE dziękujemy i pamiętajcie, żebyście potem nie żałowali... my naprawdę mamy NAMIOT :-)

Po drugie w miniony weekend pyknęliśmy sobie na rowerze traskę do mojej mamy. 96 km w 7 godzin to chyba spoko wynik. Słonko nie grzało za mocno, więc aura rowerowa była idealna. Żyto się srebrzyło, jęczmień złocił, a pszenica zielonością zachwycała.


 On już na górze i wie co na horyzoncie, póki co na moim horyzoncie TYLKO ON :-).

Pozazdrościłam LEPTIR i też sobie swoją garsteczkę sfotografowałam a potem rzecz jasna ją zdegustowałam.

Wszystkiego Dobrego Dla WAS :-)




13 komentarzy:

  1. Myślę, że nie będą żałowali, obcowanie z Twoją energią i zniewalającym uśmiechem Onego to sama przyjemność. Kujcie, kujcie, bo ostygnie :) Traska rowerowa super. Tomek Wam zazdraszcza :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. no bardzo dziękujemy ale bez przesady z tym podziwem. To tylko kwestia wskoczenia na rower i pojechania a kilometry nabijają się same. Znam takich co to kompletnie bez przygotowania wsiedli na rower i ani się obejrzeli a wycieczka przerodziła się w 50km dystans. :-) i żywi wrócili :-)

      Usuń
  3. oj to musisz mieć kondycję.... tyle km na rowerku....
    a poziomki mniam mniam....juz czuje ich zapach.... i smak
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak smak, zapach... szkoda, że zawsze ich tak mało i nigdy nie jest dość :-)

      Usuń
  4. Gratulacje tężyzny fizycznej! :)
    A poziomki- żadna ogrodowa nie dorówna tym leśnym, choćby nie wiadomo jak małym ;)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. spotkania dają siłę! bawcie się dobrze:) jak będziesz w okolic Wrocławia daj znać:)buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spotkania dają ogromną siłę, tym bardziej jak się jest na odludziu /czytaj "na obczyźnie"/ i wiecznie skazanym na JEGO - co prawda FANTASTYCZNE, ale zawsze tylko/aż męskie towarzystwo. :-) pozdrawiamy i uważaj bo skorzystamy z zaproszenia. :-)

      Usuń
  6. ja też, ja też zapraszam! Tylko, hihi, u mnie w ogródku namiotu nie uda się wam zmieścić:-))) i mam dla was kota odłożonego, może poczekać:-) szkoda, że to zboże takie bezmakowe i bezbławatkowe. Jest różnica.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Megi są i maki i chabry /głównie rosną w rzepaku/ ale jak były to jakoś mi się tak dobrze jechało, że nie miałam ochoty na sięganie po aparat. A co do kota... w sensie Pana Kota to jestem żywo zainteresowana tylko nie mów JEMU bo on jest zainteresowany ale na razie mnie odwodzi od pomysłu, po prostu jeszcze nie wie, że to już czas. Ja KONIECZNIE muszę mieć jakieś futerko, które można miziać, tulić, karmić i takie kocie tam pierdółki. :-) We wrześniu jesteśmy na Dolnym Śląsku. Podeślij foto plis. :-)

      Usuń
    2. A na Dolnym Śląsku to przed wizytą u nas, czy po? :D

      Pzdr

      Usuń
  7. Oj, kondycję to Wy macie do pozazdroszczenia. Ja z moją astmą odpadłabym zaraz na początku. U nas we wrześniu może być już za zimno na spanie w namiocie, chyba że zdecydujecie się na grzanie "komondorskie". Psy byłyby wniebowzięte, a grzeją , jak kaloryfery. Ale w domu kąt się znajdzie, kujcie więc póki gorące. Może się Wam nasza Nadbarycka kraina spodoba, kto wie? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń