wtorek, 19 marca 2019

Głosowanie na płytę "Pieśni Kobiet" zespołu Ruty Uwite

Kochani, okazało się, że wszystko w życiu jest możliwe i przyszedł piękny moment, w którym płyta "Pieśni Kobiet" zespołu Ruty Uwite, którego jestem dumną członkinią, znalazła się we wspaniałym towarzystwie artystów, którzy biorą udział w XVI edycji internetowego plebiscytu WIRTU@LNE GĘŚLE. Pewnie nie mamy wielkich szans na wygraną ale próbować zawsze trzeba. Tym samym bardzo bardzo prosimy o wsparcie i o WASZE GŁOSY. 
Zatem głosujcie i proście o głosowanie mężów, żony, dzieci, matki i sąsiadki :)


Tutaj jest link.
http://www.gesle.folk.pl/?&akcja=pokaz&rok=2019

Trzeba znaleźć okładkę naszej płyty - wysyłam Wam okładkę naszej płyty w załączeniu - (każda jest podpisana) i kliknąć w "głosuję na tę płytę" a potem postępować zgodnie z instrukcjami portalu.



Z góry dzięki za wsparcie!!! 




Ślemy rozśpiewane pozdrowienia...
Marlena i zespół Ruty Uwite   


A tu fragment naszego śpiewania




wtorek, 5 marca 2019

Warsztaty Ziołowe na Naszej Polanie i o czym lubi czytać pies

I znów była przerwa. Trochę planowana, ale w zasadzie wytłumaczona. Wytłumaczona sobie samej. Jestem na powiedzmy nowej ścieżce i mam wrażenie, że wreszcie daję sobie przyzwolenie na to, że jak nie mam ochoty na ten moment pisać to nie piszę. Mimo iż bardzo bym chciała. Ale akceptuję to co tu i teraz. Akceptuję to że przychodzi lub też nie przychodzi mi wena. Chyba nie ma się o co wściekać.

Tymczasem życie toczy się własnym rytmem. Niezwykle wietrzny przednówek na razie milej ogląda się z perspektywy zasiadania za stołem lub z kanapy z widokiem na okno. Niby świeci słońce ale jeszcze nie do końca przyjemnie jest się przechadzać po okolicy. Wieje... a tego jakoś nie lubię mimo iż chmury wtedy wyprawiają cuda na niebie i zmienia się świat nad nami jak w kalejdoskopie.

Kury za to arcyszczęśliwe grzebią w ziemi jak szalone. Co one tam z niej wygrzebują, to już ich słodka tajemnica. Ale grunt, że rozpoczęły ponownie znoszenie jaj a dzięki temu nasza dieta znów w nie bogata.

Brzoza czyli córka Bronka rośnie nam pięknie niczym na przysłowiowych drożdżach. Muszę przyznać, że dobre ma geny (po ojcu zapewne) bowiem jest, jak na 3 miesięcznego szczeniaka, niezwykle karna i mądra. To spojrzenie trzpiotki, to szaleństwo w oku, ale swoje wie i reaguje na wiele komend. Pierwszy raz mamy oboje szczeniaka i naprawdę zachwycające jest to, jak ona szybko łapie i się uczy. Z tygodnia na tydzień zmieniają jej się nawyki odnośnie podgryzania i niszczenia. W sumie tych ostatnich mamy niewiele. Jedyne co dotkliwe to pożarła mi książkę o tematyce mindfulness. (Moja wina bom pokoju nie zamknęła to se weszła i wypożyczyła). Widać, że i tutaj gustuje w podobnych klimatach co ojciec, bo Bronek za młodu przeczytał "Księgi Jakubowe" Olgi Tokarczuk. Potem przestał czytać, mam nadzieję, że i Brzozie ten nawyk czytania minie. :-)



A z ogłoszeń parafialnych to chciałabym Wam przekazać, że z końcem marca odbędą się u nas już drugie Warsztaty Ziołowe. Pierwsze skończyły się mega sukcesem a ponieważ prowadzące będą te same, tylko program jest nowy to jest ogromna szansa na powtórkę sukcesu.

Szerzej możecie poczytać niżej. Zostały nam już tylko 2 wolne miejsca. Kto chętny zapraszamy!!! Będzie pięknie, aromatycznie, ziołowo i inspirująco. 

****

Podczas spotkania w Naszej Polanie chcielibyśmy tym razem zgłębić dość powszechny w tych czasach sposób na bycie eko, bycie zielonym czy jak to tam się teraz nazywa. Oprócz mini wykładów i warsztatów tradycyjnie wybierzemy się na ziołowy spacer połączony ze zbiorem surowców zielarskich i omówieniem wykorzystania w naszej domowej alchemii.

Tym razem w programie między innymi:
- wykonamy tabliczkę woskową aromatyzowaną olejkami eterycznymi najwyższej jakości
- mydło sodowe - co można wykorzystać przy robieniu takiego mydła, jak dobierać składniki i stworzyć wymarzoną recepturę oraz podstawowe mydlane BHP, mydło kokosowe oraz pielęgnująco-odżywczą kostkę
- pójdziemy na ziołowy spacer
- wiosenne must have w domu czyli sprawdzone środki czystości, które wykorzystujemy w domu – zrobimy między innymi skoncentrowany płyn do mycia naczyń, omówimy ekologiczne zamienniki proszków do prania, do mycia podłóg i innych detergentów; wykonamy spray do czyszczenia różnych powierzchni a także pastę do mebli,
- poruszymy temat gemmoterapii czyli pogadamy o właściwościach leczniczych pączków roślin,

Prowadzące: Hania Czuchta i Ola Ziółkowska - znane beskidzkie zielarki, niektórym nie trzeba ich przedstawiać ale gdyby jednak to

Hania Czuchta - rdzenna mieszkanka Beskidu Niskiego, jak sama o sobie pisze "z wykształcenia filolożka, z zamiłowania zielarka". Absolwentka podyplomowych studiów z Ziołoznawstwa na Uniwersytecie Rzeszowskim oraz kursu zawodowego Zielarz-Fitoterapeuta organizowanego przez PWSZ im. S. Pigonia w Krośnie. W tym roku rozpoczyna dalszą naukę w tym kierunku. Tak kocha zioła, że rozkochała w nich wiele mieszkanek swojej krainy, organizując liczne warsztaty i spacery ziołowe, podczas których przekazuje swoją pasję a krąg "zielarskiej rodziny" stale się poszerza. W naszych domach dzięki Hani powstają tabliczki woskowe, liczne octy na bazie ziół, herbatki fermentowane no i oczywiście naturalne kosmetyki. Na co dzień Hania jest mamą dwóch uroczych córek, w wolnych chwilach udziela się w zespole łemkowskim "Ruty Uwite", gdzie również często śpiewa o ziołach.

Ola Ziółkowska poprowadzi warsztat mydlany.
Już samo nazwisko "Ziółkowska" zobowiązuje, prawda? A Ola wypełnia misję jaką narzucił jej los z wielkim zaangażowaniem i pietyzmem. Zakochana od paru lat w Beskidzie Niskim, poznała go lepiej niż nie jeden lokales. Do ziół i ludzi podchodzi zawsze z uśmiechem. Uważa, że to zioła znajdują człowieka i wiele w tym prawdy. Rozpoznaje w naturalnym środowisku wiele roślin leczniczych i nadal uczy się nowych. Maniakalnie wręcz je fotografuje, potem odszukuje w literaturze i sieci i cieszy się z nowej wiedzy jak dziecko. Następnie o odpowiedniej porze roku przetwarza ziółka w różnego rodzaju kremy i maści. Robi maceraty, ekstrakty i intrakty. Mydła wyczarowuje również z wielką miłością o czym przekonany się już wkrótce. Kocha wschody słońca a mgły znajdą ją wszędzie.

Kiedy: 29-31 marca 2019
Gdzie: Dom Gościnny "Nasza Polana", Beskid Niski
Koszt: 590 pln

Zgłoszenia można przesyłać na adres
naszapolana@gmail.com
lub dzwonić pod nr 730 410 604

Serdecznie zapraszamy!!!
Czekamy na WAS, a spieszcie się bo miejsc mało!!!




środa, 23 stycznia 2019

mieć siebie

Takie mądre usłyszałam gdzieś w sieci. Ktoś zapytany o swój największy sukces, odpowiedział "mam siebie". Poza rolą matki, żony, męża, ojca, syna, córki a już dalej idąc pracownika, pracodawcy... najważniejsze, żeby w tym wszystkim się nie zatracić i zawsze "mieć siebie", "mieć kontakt ze sobą", "nie zdradzić swoich pragnień i marzeń w imię czegoś co nie jest nasze". 

Parę dni temu pojawiła się w naszym życiu decyzja do podjęcia. Kusząca ale i pociągająca za sobą wiele konsekwencji. Z pewnością wyprowadzająca nas na całego ze strefy komfortu (przynajmniej na czas jakiś) a jednocześnie powodująca, że do naszego życia wkradło się nagle wiele nowego, niespodziewanego, zaskakującego. 

Oto Brzoza, Brzózka, Brzezinka czyli córka Bronka. 



Zaprosiliśmy ją do naszego życia.
Zamieszkała ze sfochowaną i histeryczną Voltą, z ojcem, który z ojcostwem ma nieco na bakier i też potrafi zębiska na córkę pokazać oraz z Niuniolem, który permanentnie dziwi się, że Brzoza nadal tu z nami jest. 

Brzoza jest małym huraganem (podobnym jak jej siostra Rutka, która wylądowała w domu tymczasowym u znajomych i czeka na docelowy, jedyny i ostateczny dom z gigantycznym sercem dobrych ludzi). Jak śpi jest urocza, kochana i tylko by ją schrupać. W chwili, gdy się budzi skupia na sobie prawie całą naszą uwagęę, bo i robi przegląd butów, i zerka czy dobre drewno na opał Paweł przyniósł do chaty, i wszystkie miski są skontrolowane i zdegustowane rzecz jasna, każdy pyłek, paproszek, okruszek są elementem wiecznego zdziwienia i jeszcze większego zainteresowania. Moje robótki na drutach i szydełku to świat pełen przygód, turlań i zaplątań. Nasze oczy więc kręcą się wokół własnej osi prawie i kontrolują tego małego nicponia, który oprócz faktu, że jest łobuziaczkiem, to jednocześnie daje moc radości, szczęścia, uśmiechu i relaksu. 



To "mam siebie" okazało się być tutaj idealnym sprzymierzeńcem. Wzięliśmy pełną odpowiedzialność za trzeciego psiaka pod naszym dachem, to była nasza i tylko nasza decyzja. Nie daliśmy się naszym ukrytym obawom, strachom. Pojawiły się oczywiście głosy, że za dużo na siebie bierzemy, że "odważni jesteśmy" ale tu chyba nie ma miejsca na odwagę. Nasze do tej pory poukładane życie, chyba potrzebowało takie strzału, żeby nie było za spokojnie, za leniwie, zbyt statycznie. No i już nie jest! :-)

Układamy teraz całą czwórkę na nowych zasadach bo starszyzna zazdrosna jest a tym samym zdegustowana zachowaniem 8-tygodniowego gnojka, który zaczepia, podgryza, ładuje się wszystkim do ich legowisk i nic sobie nie robi z ostrzegawczego warczenia. 

Wesoło jest. Niebawem przyjdzie wiosna (hahaha) i wszystkie konflikty wyjdą na zewnątrz mam nadzieję, ale tymczasem uczymy się wszyscy nowej rzeczywistości i cieszymy każdą wspólną i nową chwilą.  




piątek, 11 stycznia 2019

o poranku

Z oknem piękna zima. Naprawdę!
Wiem temat już nuży i strasznie dużo ludzi się tą zimą podnieca ale jak coś mnie zachwyca to zachwyca. Bo nawet ta zimna, biała i intensywna zima ma swoje różne oblicza i każdego poranka obdarowuje nas swoją nową szatą. 
Od kilku dni mocno padało. Zapadywało dosłownie każdy fragment świata. Wszystko pokryte puchem. A od rana ponownie puch, coraz więcej puchu, już nie widać było kiedy i ile przybywa. Psy w głębokim puchu szaleństwo śniegowe uprawiają i tylko dzięki nim widać ile tej powłoki dookoła. Cieszmy się!!! Takiej zimy nie było dawno. 
"Ale dawniej to jeszcze sroższe zimy bywały" - mówią miejscowi i wcale na nich ta powłoka większego wrażenia nie robi. 
Są i tacy co narzekają. Ale oni zawsze narzekają. Za gorąco, za zimno, za mało deszczu, za dużo etc. No więc i teraz śnieg im przeszkadza. Że za dużo, że za głęboki, że ciężko się chodzi... 
No nic... każdy ma inaczej. Nie oceniam. Obserwuję jedynie. 
Walka z tym co mogę a co powinnam. Każdego dnia uczę się doceniać fakt, że jestem na swoim, że jak nie ma Gości to mogę sobie pozwolić na odrobinę luzu, nicnierobienia, albo robienia tylko tego, na co aktualnie mam ochotę. I robię to ale jeszcze w głębi, wewnątrz mnie pojawia się mały wyrzut sumienia. Że może powinnam coś innego, coś pożyteczniejszego... 

Te utarte nawyki myślowe, ta konstrukcja świata, że trzeba, żeby zdążyć ale gdzie my się spieszymy? 
Nigdzie!
I tak od nowa codziennie uczę się kochać siebie, rozpływać się w sobie, uważności na to co tu i teraz. Cholera jakie to trudne. 
Ale już lepie, już więcej przyzwolenia...
No ale co z tego skoro to przyzwolenie tak szybko potrafi rozpaść się a na jego miejsce wchodzi znów "muszę", "powinnam", "trzeba". 

Kiedyś nie umiałam odpoczywać, nie potrafiłam usiąść i kontemplować świata. 
Teraz już umiem. 
Jestem o level wyżej. 
Tak sądzę. 

No i tak sobie żyję i raduję się z każdego TU i TERAZ. Z tego, że mogę, że chcę i że to jest mój czas. Do czasu... aż zaatakuje mnie "musisz", "powinnaś", "trzeba". 

I tutaj na koniec anegdotka, chyba prawdziwa, znajoma mi opowiadała. 
Była w Bieszczadach z kilkoma innymi osobami i auto wpadło im do jakiejś zaspy chyba. W każdym razie potrzebowali pomocy miejscowego, z ciągnikiem, albo wyciągarką. I jak ten miejscowy pojawił się już na miejscu na zdarzenia to ten miastowy zaczął swoim miastowym nawykiem pouczać tego lokalsa "że tu pan MUSI.... że tutaj TRZEBA, tutaj MUSI pan zaczepić, teraz MUSI pan pociągnąć....." a ten co przyjechał ich z opresji ratować nagle wyprostował się i powiedział "Proszę pana JA NIC NIE MUSZĘ, JA JESTEM Z BIESZCZAD"

Dobrego dnia!!! :-)