niedziela, 29 maja 2011

uwolnić homara

Dziś wpis z zakątka humanitarno-gastronomicznego. W restauracji, w której pracujemy znajduje się wielkie akwarium a w nim ...homary. Żywe stworzenia, z pozaklejanymi szczypcami, które czekają cierpliwie po parę lub paręnaście dni aż dokonają żywota na talerzu. Przechodzę koło nich codziennie i ze smutkiem patrzę na ich przesądzony los, na przezroczysty pojemnik z wodą, w którym znajdują się tylko one i filtr wodny, żeby mogły do końca dobrze oddychać i aby potem na talerzu...no wiadomo.
Ja osobiście jadam owoce morza, co więcej wielbię je i jeśli nadarza się okazja to spożywam w ilościach dużych. Za mięsem czerwonym nie przepadam bo mi smak nie podchodzi ale nie nazywam siebie żadną wegetarianką czy inną podobną bo nie jest to związane z żadnymi ideologiami. Kieruję się w życiu raczej smakiem. No i o smak tu chodzi tylko nie o taki związany z kubkami smakowymi a zwyczajnie o uczucia.
Otóż w restauracji gośćmi są też często dzieci. Dla dzieci takie akwarium to pewnego rodzaju atrakcja. Rodzice siedzą i godzinami prowadzą dyskusje a dzieciom się nudzi. Akwarium jest oblegane i małe noski przyklejają się do szklanych ścianek żeby popodglądać duże zwierzaki. Czasem jakiś dorosły wkłada swoją dłoń do wielkiego akwarium i wyciąga skorupiaka z akwarium i pokazuje ciekawym maluchom. Ciekawa jestem czy opowiada wszystko zgodnie z prawdą czy dokonuje tylko prezentacji wielkiego morskiego stwora. Czy mówi: "Kochane dzieci oto homar, tutaj ma dwa wielkie kleszcze a tutaj odwłok. Homary żyją w morzach i żywią się ....cholera wie czym... :-). Homar podobny jest trochę do raka. Tutaj ma małe oczka a tutaj dwa długie wąsy..." czy mówi raczej: "Kochane dzieci oto homar, teraz wraz z innymi kolegami homarami żyje sobie w niewoli czyli w restauracyjnym akwarium, ale zaraz przyjdzie pan kucharz, weźmie go do ręki a potem żywcem wrzuci do wrzącej wody. Po co? Bo Wasza mama lub ciocia czy też dziadek zamówili sobie na kolację danie z tego przepysznego skorupiaka. Powiedzmy teraz Panu Homarowi ŻEGNAJ!!!!"
Jak jestem bardzo zmęczona i chce mi się wyć z bezsilności, że 90% mojego życia toczy się w tej właśnie restauracji to mam ochotę wziąć torbę, spakować do niej wszystkie homary z akwarium i wypuścić je na wolność. Może kiedyś to zrobię? :-)

2 komentarze:

  1. Taka akcja byłaby przednia.

    A może stwórzcie własną restaurację - bez podobnych "atrakcji". Za rok będziecie już tylko wpadać na chwilę w celu doglądania dobytku:D

    OdpowiedzUsuń
  2. To by była jazda, ale raczej powstrzymaj swoje zapędy, bo może się to źle skończyć, a homary nie te, to inne i tak wylądują na talerzu.

    OdpowiedzUsuń