sobota, 28 września 2013

odgruzowywanie się

 Jak pstryknięcie palcami... jak jedno mgnienie... tak właśnie szybko minął nam czas z dala od niemieckiej ziemi. Zapomnieliśmy o wielu sprawach. Reset został dokonany, ale czy wypoczęliśmy...? To dobre pytanie. Niestety odpowiedź na nie może być dość mętna.
Z pewnością odzwyczailiśmy się od naszej emigracji i powrót do niej był bolesny. Tym bardziej, że Niuniol generalnie olał nasz przyjazd.... wpadł zziajany do domu na wieczorny posiłek, a nas... prawie jakby nie zauważył. Cham! :-)

Ale żeby nie było, że narzekam, że nie doceniam, że wybrzydzam urlopem naszym zasłużonym. Co to to nie. No bo jakże można być malkontentem gdy Nasza Polana już zmaterializowana na amen, gdy Pan Notariusz ogłosił nas właścicielami pełną gębą, gdy okolice zwęszone, schodzone, gdy kark naszopolanowym deszczem zwilżony, gdy sąsiedztwo zapoznane, gdy dalsze i bliższe wioseczki posmakowane. Każda wizyta na Naszej Polanie utwierdza nas w przekonaniu, że to co się dzieje, co robimy, cośmy postanowili dnia pewnego, że to wszystko ma sens, jest sensem samym w sobie i stanowi cel nadrzędny w naszym życiu. Roboty przed nami moc oj moc albo jeszcze więcej ale teraz nie będziemy sobie tym rozczochranej głowy zawracać. Teraz wspominamy zapach wiatru, szelest bukowych lasów, bzyczenie pszczoły, smak miodu. Teraz przypominamy sobie echo głosów napotkanych ludzi, ich uśmiechy, dobre słowa i wielkie wsparcie.

Dziś tyle... bo jeszcze cisza w głowie.
Jak się odgruzujemy to wrzucę obrazki i słów więcej.