Siedzimy po nocach, bo w ciągu dnia nie ma czasu.
Oglądamy oferty ale po co...?? :-) skoro Sąsiad nas trochę na swoją stronę chce przekabacić :-) no i nigdy nie wiadomo co z tego wyniknie bo ... przecież cały czas szukamy... więc szansa jest, że po omacku damy się gdzieś zaciągnąć i nagle się nam TAM spodoba.
A gdzie tak naprawdę znajdziemy... nikt tego jeszcze nie wie... no.... może Najwyższy.
Mamy na balkonie 10kg kartofli i jemy codziennie a to w mundurkach a to gotowane a dziś były placki ziemniaczane. Jemy bo... piwnicy nie mamy a zaraz nam zwiędną i będzie po ... kartoflach.
A potem po posiłku ziemniaczanym znów szukamy i oglądamy i skaczemy po mapie Polski i wściekamy się na agentów nieruchomości, którzy często gęsto nie odpowiadają na nasze zapytania... Szajze!
No to my znów po kartoflu lub po ziemniaczanym ze śmietaną...
A potem nam Sąsiad pisze, że te ogłoszenia to psu na budę i nic nie warte... że najlepiej chodzić i ludzi pytać... Pełna zgoda ... tylko, że tego luksusu nie mamy, choć bardzo byśmy chcieli mieć, bo nas TAM nie ma.
Ale co ... tam ... nie dajemy się i będziemy równolegle szukać na własną rękę i męczyć tych niesfornych agentów.
A Tobie Sąsiedzie dzięki z serca całego za zapał i chęć pomocy.
Kto wie... może do tej Złotej Ryi :-) wpadniemy i tam nam serce przepadnie.
Oglądamy oferty ale po co...?? :-) skoro Sąsiad nas trochę na swoją stronę chce przekabacić :-) no i nigdy nie wiadomo co z tego wyniknie bo ... przecież cały czas szukamy... więc szansa jest, że po omacku damy się gdzieś zaciągnąć i nagle się nam TAM spodoba.
A gdzie tak naprawdę znajdziemy... nikt tego jeszcze nie wie... no.... może Najwyższy.
Mamy na balkonie 10kg kartofli i jemy codziennie a to w mundurkach a to gotowane a dziś były placki ziemniaczane. Jemy bo... piwnicy nie mamy a zaraz nam zwiędną i będzie po ... kartoflach.
A potem po posiłku ziemniaczanym znów szukamy i oglądamy i skaczemy po mapie Polski i wściekamy się na agentów nieruchomości, którzy często gęsto nie odpowiadają na nasze zapytania... Szajze!
No to my znów po kartoflu lub po ziemniaczanym ze śmietaną...
A potem nam Sąsiad pisze, że te ogłoszenia to psu na budę i nic nie warte... że najlepiej chodzić i ludzi pytać... Pełna zgoda ... tylko, że tego luksusu nie mamy, choć bardzo byśmy chcieli mieć, bo nas TAM nie ma.
Ale co ... tam ... nie dajemy się i będziemy równolegle szukać na własną rękę i męczyć tych niesfornych agentów.
A Tobie Sąsiedzie dzięki z serca całego za zapał i chęć pomocy.
Kto wie... może do tej Złotej Ryi :-) wpadniemy i tam nam serce przepadnie.