Tutejsze dzieciaki i młodzież dawno już o nich zapomniały. Ale nasze polskie swojskie wakacje kończą się dopiero dziś. Nie jest nowością, że sercem, umysłem i ciałem prawie też... cały czas jesteśmy TAM. Co prawda nie moczyliśmy się w tym roku w żadnym jeziorze :-(, ani w morzu... , rzece... był ino basen i to w mieście, w TYM mieście ... ale przeżywaliśmy te wakacje mocno i śledziliśmy losy naszych najbliższych. Wiele blogowo podróżowaliśmy z Wami bo i Skandynawia dwa razy nam się trafiła i Mazury baaa... byliśmy też chwilę z MOIMI w Walencji oraz w Chorwacji. Częściowo wakacjowo łączyliśmy się z Kanadą. Były też włoskie winnice i rumuńskie wsie. Spoko nie? :-)
Wszystko to takie wirtualne ale jednak czuło się i widziało te WASZE zachody słońca, burze, kąpiele, kwiaty, bzyczenie os i komarów, sarny na polanach o zmierzchu, przygody, kolacje, ryb łowienie, zabytków zwiedzanie, wino i zimne piwo, radość z bycia razem, czasem samotnie... byle szczęśliwie, byle spokojnie...
Jako dziecko a potem nastolatka zawsze wracałam z wakacji ... zakochana. To był po prostu standard. Biegłam do przyjaciółek co sił i opowiadałam... Czasem była to miłość spełniona, czasem totalnie platoniczna ale i tak piękna. Często była to miłość wcale nie do płci przeciwnej ale np. do krainy pięknej lub do gromady ludzi, z którymi się zwyczajnie zżyłam. Któż tego nie zna...
Dziś łączę się i myślę intensywnie o tych wszystkich młodziakach, co jutro przekroczą szkolne i przedszkolne progi by znów udać się w ciekawą podróż nauki, spotkań towarzyskich, czasem może niewinnych wagarów, emocji... O dzieciach moich znajomych i przyjaciół... które rzadko widuję z uwagi na nasz wiadomy cel, ale wspominam ich częściej niż się pewnie ich rodzicom wydaje. Dla Ciebie Tosiu i Gaju, Bracie, Janku, Stachu i Józku, Zosiaczku i Haneczności, Antosiu i Stasiu, Olutku, Marianko i dla całej reszty, której pewnie nie jestem w stanie wyliczyć.. oraz dla Was blogowicze na koniec wakacji specjalnie jeden z najnowszych utworów zespołu PŁYNY.
Wszystko to takie wirtualne ale jednak czuło się i widziało te WASZE zachody słońca, burze, kąpiele, kwiaty, bzyczenie os i komarów, sarny na polanach o zmierzchu, przygody, kolacje, ryb łowienie, zabytków zwiedzanie, wino i zimne piwo, radość z bycia razem, czasem samotnie... byle szczęśliwie, byle spokojnie...
Jako dziecko a potem nastolatka zawsze wracałam z wakacji ... zakochana. To był po prostu standard. Biegłam do przyjaciółek co sił i opowiadałam... Czasem była to miłość spełniona, czasem totalnie platoniczna ale i tak piękna. Często była to miłość wcale nie do płci przeciwnej ale np. do krainy pięknej lub do gromady ludzi, z którymi się zwyczajnie zżyłam. Któż tego nie zna...
Dziś łączę się i myślę intensywnie o tych wszystkich młodziakach, co jutro przekroczą szkolne i przedszkolne progi by znów udać się w ciekawą podróż nauki, spotkań towarzyskich, czasem może niewinnych wagarów, emocji... O dzieciach moich znajomych i przyjaciół... które rzadko widuję z uwagi na nasz wiadomy cel, ale wspominam ich częściej niż się pewnie ich rodzicom wydaje. Dla Ciebie Tosiu i Gaju, Bracie, Janku, Stachu i Józku, Zosiaczku i Haneczności, Antosiu i Stasiu, Olutku, Marianko i dla całej reszty, której pewnie nie jestem w stanie wyliczyć.. oraz dla Was blogowicze na koniec wakacji specjalnie jeden z najnowszych utworów zespołu PŁYNY.
No popatrz - zajrzałam do Ciebie i utknęłam na cały wieczór;-) przeczytałam Waszą historię od początku ;-) Fantastyczny PLAN - niech się ziści! Może, jakby co, będziemy sąsiadami?... Oby, oby ;-)
OdpowiedzUsuńUściski!
Witamy Cię Inkwizycjo :-))). Serio? Utknęłaś??? :-) Ach to miłe... ale bez przesady, że od razu utknąć... :-) pozdrowienia ślemy
OdpowiedzUsuń