poniedziałek, 9 maja 2011

bariera językowa

Mam dziś wolny dzień od pracy. Oczywiście żeby nacieszyć się relaksem dobrze byłoby mieć dwa dni wolne pod rząd, ale niestety następny dopiero w czwartek... a poza tym dwa dni wolne pod rząd oznaczają 5 dni pracy pod rząd a to nie jest niestety takie proste. Zatem niech będzie jak po niemiecku zostało zaplanowane.
W pracy mam mocną jeszcze barierę językową. Oczywiście rozumiem z dnia na dzień coraz więcej i uczę się, ale bariera ta szczególnie jest męcząca gdy chodzi o takie zwykłe przetrwanie w pracy. Ciężka praca w gastronomii bywa wynagradzana rozmowami, wymianą szybkich spostrzeżeń, czy też po prostu umilaniem sobie pracy. Tutaj jestem tego /jeszcze/ pozbawiona i to dodatkowo sprawia, że czuję się jak kaleka. Dodatkowo bariera językowa byłaby też pomocna w niepozwalaniu na dmuchanie sobie w kaszę. Mam bowiem w restauracji Szefa Kuchni CHAMA. Pod pozorem średniej jakości żartobliwego gościa, kryje się niemiecki burak i prostak. Nie jest to dla mnie nowością, bo tak jak pisałam w poprzednim poście to się często zdarza. Nie raz już sobie z takimi dawałam radę. Od psychopaty i fundamentalisty z Jordanii, przez paru Polaków aż po alkoholika ze Szkocji. Niestety każdy Szef Kuchni w mojej historii gastronomicznej miał coś nie tak z głową. No może tylko malutki Szef Kuchni rodem z Tajlandii był normalniejszy, do momentu gdy okazało się, że pewnego dnia nie przyszedł do pracy i nagle zaczęła go poszukiwać policja, która znalazła w jego wynajmowanym w Stolicy mieszkaniu wiele śladów krwi... (?).
Więc wracając do tematu chamowi z Niemieckiej restauracji chciałabym też w dwóch słowach przekazać, żeby nie był taki hola hola... ale z tym jeszcze muszę poczekać. Na razie muszę sprawnie i wymownie pokierować swoim "body language". :-)

4 komentarze:

  1. Współczuję, bariera językowa na pewno jest ciężka, ale to tylko na początku, potem będzie coraz łatwiej. Dobrze, że masz wcześniejsze doświadczenie z kucharzami. I to takie bogate! Ja nie znam żadnego, nie miałam pojęcia, że cierpią na taką chorobę zawodową :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie daj się, masz motywację do szybkiej nauki, szef, nie szef, szacunek Ci sie należy. Jak tam Pan Kot sie miewa na niemieckiej kuchni ?

    OdpowiedzUsuń
  3. ja i tak chylę czoła w podziwie dla odwagi i samozaparcia. dla mnie to jest język najeźdźcy i oprawcy i zawsze kojarzył się z wrogami Janka i Klosa... no jakoś mi tak zostało... a tu jeszcze cham i gbur! wrrr

    OdpowiedzUsuń
  4. Super! masz zawzięcie i oto chodzi! teraz tylko czekać aż ciężka praca i nauka dadzą piorunujące efekty!

    OdpowiedzUsuń