środa, 12 października 2011

poranne wstawanie a przesilenie jesienne

Od paru dni dosłownie padam na ryj. To brutalne określenie jako jedyne pasuje to opisania mojego stanu. Nie sądzę abym była zmęczona po pracy bo choć mam jej naprawdę dużo to ja niezmiernie szybko potrafię regenerować siły. Jestem raczej przekonana o tym, iż moje osłabienie wynika z a) przesilenia jesiennego b) porannego wstawania, którego szczerze zaczynam nie lubić. 6:30 to godzina dla mnie trudna do zniesienia. Znów zaczynam nienawidzić dźwięku budzika w moim telefonie, a na jego sygnał pojawia się na moim ciele gęsia skórka i jakiś podświadomy strach. Najgorsze jest wstawanie, potem już jest ślicznie. Ja ogólnie lubię poranki, nawet te najbrzydsze, ale moment podnoszenia się z łóżka o tej chorej i zapomnianej już godzinie, pokonuje mnie co rano. Zapomnianej, bo... ostatni raz tak regularnie o tej porze to wstawałam w czasach liceum. Serio! Do pracy jakoś zawsze było na 9:00 a przez ostatnie 4 lata pracy w teatrze to w ogóle jakoś później budziłam się do życia.
No i nie wiem czy to poranne wstawanie ma wpływ na całokształt dnia czy też w połączeniu z jesiennym przesileniem tak mocno jest w stanie wpływać na kondycję mojego organizmu, że popołudniami nie nadaję się do niczego i tylko ostatkiem sił zmuszam to zajęć i prac domowych.
Ktoś zna jakieś naturalne, domowe sposoby na wzmocnienie?? Wiem, żeńszeń muszę nabyć.

ps. ON natomiast wprost proporcjonalnie - im więcej pracy i mniej snu, tym więcej energii. Szalony! :-)

1 komentarz:

  1. o ja nie cierpię porannego wstawania jesienią i zimą,wiosną budzę się o świcie, latem wstaje ,bo szkoda dni....ale teraz...zawsze byłam zimowym śpiochem:))a teraz jeszcze mam dużo biegania po deszczu:))na wzmocnienie herbata z miodem i cytryną, z sokiem malinowym:))to moje sposoby:)a wzeszłym roku na grypę i przeziębienia piłam srebro koloidalne:))działało!!pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń