Parę dni temu zadzwonił telefon w sprawie sprzątania. Pan Piwko /Herr Bier/ opowiedział o mieszkaniu, o tym ile dni w miesiącu i na ile godzin wraz małżonką chcieliby mnie zatrudnić. Umówiliśmy się na pierwsze spotkanie i gdy dojechałam na miejsce okazało się, że Pan Piwko wraz z małżonką urządzili sobie casting na sprzątaczkę. Wychodziła przede mną jedna Pani, po niej wchodziłam ja a po mnie czekała już następna. Trochę się w duchu uśmiałam, ale w sumie pomyślałam, że jak się kogoś wpuszcza do mieszkania /opcja sprzątanie pod nieobecność właścicieli czyli z kluczem do domu/ to pewnie chciałoby się wybrać tę najlepszą z kandydatek. No dobrze, ale najlepszą pod jakim względem...? Najładniejsza? Najmłodsza? Najlepiej ubrana? Pachnąca? Z odciskami na dłoniach od ciężkiej pracy? Jakie kryterium może być tym najważniejszym przy wybieraniu PutzFrau, w momencie gdy nie ma się bladego pojęcia o tym co w tej sprawie najważniejsze??? Czyli o jej sprzątaniu :-).
Faktem jest, że następnego dnia miałam otrzymać od Pana Piwko informację drogą telefoniczną na temat werdyktu. Otóż JURY w składzie Pan Piwko i jego małżonka pochodzenia polskiego /z łatwością posługująca się naszą ojczystą mową/, decyzją większości głosów :-) zdecydowali iż zaszczytu otrzymania tytułu ich osobistej PutzFrau dostąpię ja. :-) Nie wiem dlaczego ale czułam to od początku. Jakaś taka energia była między mną a Panią Małżonką. Pan Piwko bez emocji był na twarzy.
Hehe, pewnie sobie teraz tylko myślą o tym czy ich wybór był aby dobry i czy wybrana przez nich sprzątaczka nie okaże się np. taką z poniższego wiersza :-)
/zapożyczone z maila od mojej Najserdeczniejszej z biblioteczki jej synka/
STRASZNY DZIEŃ
Faktem jest, że następnego dnia miałam otrzymać od Pana Piwko informację drogą telefoniczną na temat werdyktu. Otóż JURY w składzie Pan Piwko i jego małżonka pochodzenia polskiego /z łatwością posługująca się naszą ojczystą mową/, decyzją większości głosów :-) zdecydowali iż zaszczytu otrzymania tytułu ich osobistej PutzFrau dostąpię ja. :-) Nie wiem dlaczego ale czułam to od początku. Jakaś taka energia była między mną a Panią Małżonką. Pan Piwko bez emocji był na twarzy.
Hehe, pewnie sobie teraz tylko myślą o tym czy ich wybór był aby dobry i czy wybrana przez nich sprzątaczka nie okaże się np. taką z poniższego wiersza :-)
/zapożyczone z maila od mojej Najserdeczniejszej z biblioteczki jej synka/
z książki "Roztrzepana Sprzątaczka" Doroty Gellner
STRASZNY DZIEŃ
Nadszedł wreszcie straszny dzień, gdy w sprzątaczkę wstąpił leń
I leniwie oświadczyła:
- Brud bym, owszem, przepędziła, przegoniła i przegnała, gdybym gdzieś ten brud widziała. Gdybym gdzieś ujrzała kurz, starłabym go, no i już. Gdyby śmieć mi w oko wpadł, zniknąłby po śmieciu ślad. Lecz nie widzę, gdzie są śmiecie, bo zamknęłam oczy, wiecie? To najlepsza jest metoda. Na sprzątanie czasu szkoda!
Gratuluje, wierszyk świetny "na sprzątanie czasu szkoda" i dlatego od sprzątania co niektórzy mają sprzątaczki, a sami ten czas pożytkują w inny sposób :) Daj z siebie wszystko, nie zamykaj oczu, a z pewnością Ci to zaprocentuje :)
OdpowiedzUsuń