Zadzwoniła do mnie parę dni przed wycieczką do Niemiec i powiedziała:
"Weź i mi przyślij listę ludków a ja Wam zorganizuję pożegnanie bo wiem, że chyba nie macie za bardzo teraz do tego głowy."
Z nieba mi spadła dziewoja. Moja serdeczna i cudna. Sama bym tego nie ogarnęła, nie wiedziałabym gdzie: czy u nas czy w jakiej knajpie, wszystkich pewnie u nas nie dalibyśmy rady - no chyba że na raty, tak jak podczas mych urodzin. Nawet pojawiały się w mojej głowie myśli żeby wcale się nie żegnać bo przecież nie wyjeżdżamy na stałe a tak to taka otwarta droga pozostaje. No ale pojawiła się Ona i dziś oto jest ten dzień, w którym będziemy się żegnać i pewnie znów słuchać dobrych lub trochę mniej dobrych rad, radować się, uśmiechać i wzruszać, a tego ostatniego przewiduję najwięcej. Jednym słowem mamy stawić się o 21:00 w umówionym miejscu i tyle wiemy. A co nas czeka i co spotkało? Opiszę jutro. :-)
Ze spraw "leaving Warsaw" to dziś skończyła się nam umowa na internet i raniutko nasz operator pozbawił nas dostępu do sieci. Na szczęście zaletą ursynowskiego blokowiska jest fakt, że krąży dookoła nas mnóstwo sieci. Co prawda większość jest zabezpieczona hasłami ale... znalazła się jedna maleńka specjalnie dla nas i sobie z niej korzystamy. :-))))
A my teraz do pracy, do dzieła, do przygotowań kolejnych wyjazdowych, do powolnego pakowania, do żegnania się z zakątkami tego miasta a potem kraju.
"Weź i mi przyślij listę ludków a ja Wam zorganizuję pożegnanie bo wiem, że chyba nie macie za bardzo teraz do tego głowy."
Z nieba mi spadła dziewoja. Moja serdeczna i cudna. Sama bym tego nie ogarnęła, nie wiedziałabym gdzie: czy u nas czy w jakiej knajpie, wszystkich pewnie u nas nie dalibyśmy rady - no chyba że na raty, tak jak podczas mych urodzin. Nawet pojawiały się w mojej głowie myśli żeby wcale się nie żegnać bo przecież nie wyjeżdżamy na stałe a tak to taka otwarta droga pozostaje. No ale pojawiła się Ona i dziś oto jest ten dzień, w którym będziemy się żegnać i pewnie znów słuchać dobrych lub trochę mniej dobrych rad, radować się, uśmiechać i wzruszać, a tego ostatniego przewiduję najwięcej. Jednym słowem mamy stawić się o 21:00 w umówionym miejscu i tyle wiemy. A co nas czeka i co spotkało? Opiszę jutro. :-)
Ze spraw "leaving Warsaw" to dziś skończyła się nam umowa na internet i raniutko nasz operator pozbawił nas dostępu do sieci. Na szczęście zaletą ursynowskiego blokowiska jest fakt, że krąży dookoła nas mnóstwo sieci. Co prawda większość jest zabezpieczona hasłami ale... znalazła się jedna maleńka specjalnie dla nas i sobie z niej korzystamy. :-))))
A my teraz do pracy, do dzieła, do przygotowań kolejnych wyjazdowych, do powolnego pakowania, do żegnania się z zakątkami tego miasta a potem kraju.
Super, że się znalazła, bawcie się dobrze - byle nie za dobrze, bo jutro głowa będzie boleć :))
OdpowiedzUsuń