Wiem, wszystko ma swoje miejsce i czas. Nie od razu coś tam zbudowano i niecierpliwość nie popłaca i że pewnie to też pierwszy stopień do piekła i wiele takich jeszcze innych. Ostatnio mimo wielkiej radości z wiosny i niemożności pojęcia o co w tym wszystkim, w tej niesamowitej przyrodzie, teraz chodzi...jestem wewnętrznie zasmucona. Bo ja bym chciała JUŻ.
Wszyscy coś sieją, sadzą, podcinają, remontują, generalnie wychodzą na świat i pasą się na łąkach. Nawet jeśli to praca, ciężka praca to jednak nam do tego momentu jeszcze niezmiernie daleko.
My tu mamy nasz pracowity, marny niemiecki świat. Staramy się dawać sobie radę, głównie o psychice tutaj mowa. On jest w tym chyba mocniejszy, choć śmiem twierdzić, że kryzysy nachodzą nas naprzemiennie. Gdy ON jest w ferworze walki z pracą, to skupia się tylko na niej i o niczym innym nie myśli... tzn. myśli... o każdej nowej czy tam starej belce. A ja.... ja nie mam siły do pracy bo widzę te ogródki, te rabatki, tych ludzi i znów do innego świata, zupełnie mimowolnie, przechodzę i mnie nie ma bo sobie wyobrażam, że to u siebie, u nas sprzątam, odkurzam, schody stare remontuję... a te kosy co tak frywolnie i bez przerwy na gałęziach serenady snują to mnie już do szewskiej pasji doprowadzają, bo ja bym chciała żeby to na naszej własnej, prywatnej gałęzi sobie siedział i tylko dla nas nuty wypuszczał w eter.
Tu się rodzą kozy, tam ktoś psa przygarnął a jeszcze inni piszą o pasących się kurach... i by się już chciało tego wszystkiego doświadczać i na swoim robić i budować i się dokształcać i błędy popełniać ale własne i być za nie odpowiedzialnymi.
A tymczasem, dawno pożegnany stres wkradł się chyba znów do mojej głowy, bo budzę się w środku nocy, słyszę z minionego dnia słowa /niemieckie niestety/ jak drążą mi mózg i do snu wrócić nie pozwalają. Oddycham, nawet jogę w środku nocy ćwiczę i to pomaga ale do jogi w środku nocy trzeba się dodatkowo motywować :-), no i potem jak już zasnę to raptem na 2h bo przecież Arbeit niemiecka wzywa.
A tak poważnie rzecz ujmując to mamy naprawdę moc zleceń i to może ten nadmiar pracy odbija się na mojej psychice bo na wypoczynek nie mamy tyle czasu ile byśmy sobie życzyli.
No ale coś za coś... więcej pracy = szybszy powrót na Ojczyzny Łono. Nieprawdaż Mała Malkontentko???
Zatem dziś, przynajmniej ja - bo ON niestety pracuje do późnego wieczora - robię sobie relaksik i książeczka i mailiki i herbatka i joga pewnie wieczorkiem też. A tak przy okazji, znacie jakieś dobre sposoby na stres? Wspomnę tylko, że melisa jest już grana. :-)
Radować się jednak czasem raduję bo skoro jest z czego to wiadomo, że nie będę sobie odmawiać, bo... i tutaj najsampierw muszę napisać wielkie PRZEPRASZAM ... 6 marca florysztuka wyróżniła naszego bloga nadając mu tytuł
co mnie niezmiernie ponownie ucieszyło, tylko że moja skleroza, a może raczej brakoczas, nie pozwoliły mi na czas oficjalnie za to wyróżnienie podziękować. DZIĘKUJEMY :-)
I aby tradycji stało się zadość przekazuję wyróżnienia kolejnym.
Wonne Wzgórze
W krainie Fiołków
Leśna Dolina
Stary Dom i My
Wszyscy coś sieją, sadzą, podcinają, remontują, generalnie wychodzą na świat i pasą się na łąkach. Nawet jeśli to praca, ciężka praca to jednak nam do tego momentu jeszcze niezmiernie daleko.
My tu mamy nasz pracowity, marny niemiecki świat. Staramy się dawać sobie radę, głównie o psychice tutaj mowa. On jest w tym chyba mocniejszy, choć śmiem twierdzić, że kryzysy nachodzą nas naprzemiennie. Gdy ON jest w ferworze walki z pracą, to skupia się tylko na niej i o niczym innym nie myśli... tzn. myśli... o każdej nowej czy tam starej belce. A ja.... ja nie mam siły do pracy bo widzę te ogródki, te rabatki, tych ludzi i znów do innego świata, zupełnie mimowolnie, przechodzę i mnie nie ma bo sobie wyobrażam, że to u siebie, u nas sprzątam, odkurzam, schody stare remontuję... a te kosy co tak frywolnie i bez przerwy na gałęziach serenady snują to mnie już do szewskiej pasji doprowadzają, bo ja bym chciała żeby to na naszej własnej, prywatnej gałęzi sobie siedział i tylko dla nas nuty wypuszczał w eter.
Tu się rodzą kozy, tam ktoś psa przygarnął a jeszcze inni piszą o pasących się kurach... i by się już chciało tego wszystkiego doświadczać i na swoim robić i budować i się dokształcać i błędy popełniać ale własne i być za nie odpowiedzialnymi.
A tymczasem, dawno pożegnany stres wkradł się chyba znów do mojej głowy, bo budzę się w środku nocy, słyszę z minionego dnia słowa /niemieckie niestety/ jak drążą mi mózg i do snu wrócić nie pozwalają. Oddycham, nawet jogę w środku nocy ćwiczę i to pomaga ale do jogi w środku nocy trzeba się dodatkowo motywować :-), no i potem jak już zasnę to raptem na 2h bo przecież Arbeit niemiecka wzywa.
A tak poważnie rzecz ujmując to mamy naprawdę moc zleceń i to może ten nadmiar pracy odbija się na mojej psychice bo na wypoczynek nie mamy tyle czasu ile byśmy sobie życzyli.
No ale coś za coś... więcej pracy = szybszy powrót na Ojczyzny Łono. Nieprawdaż Mała Malkontentko???
Zatem dziś, przynajmniej ja - bo ON niestety pracuje do późnego wieczora - robię sobie relaksik i książeczka i mailiki i herbatka i joga pewnie wieczorkiem też. A tak przy okazji, znacie jakieś dobre sposoby na stres? Wspomnę tylko, że melisa jest już grana. :-)
Radować się jednak czasem raduję bo skoro jest z czego to wiadomo, że nie będę sobie odmawiać, bo... i tutaj najsampierw muszę napisać wielkie PRZEPRASZAM ... 6 marca florysztuka wyróżniła naszego bloga nadając mu tytuł
co mnie niezmiernie ponownie ucieszyło, tylko że moja skleroza, a może raczej brakoczas, nie pozwoliły mi na czas oficjalnie za to wyróżnienie podziękować. DZIĘKUJEMY :-)
I aby tradycji stało się zadość przekazuję wyróżnienia kolejnym.
Wonne Wzgórze
W krainie Fiołków
Leśna Dolina
Stary Dom i My
Hmm :/ myślimy że na stres to chyba nikt nie ma dobrego sposobu bo gdyby tak było to po prostu stres by nie istniał.
OdpowiedzUsuńA co do tego siania ,rodzenia ,przygarniania to bądź pewna że wszystko czeka na Ciebie .Każdy ma swoje do posiania ,do przygarnięcia ,wszystko będzie w swoim czasie.Musisz zrozumieć że decyzja jak wino im dojrzalsza tym smaczniejsza .Przyjdzie czas wypijecie to wszystko ,delektując się każdym łyczkiem, odkryjecie ten cudowny bukiet swoich marzeń ,bo ,,Co się odwlecze to nie uciecze " :)))
POZDRAWIAMY :)
Dziękujemy za słowo wsparcia, już mi lepiej i oczywiście ja to wszystko rozumiem, jednak... czasem ulży jak się ponarzeka :-) na swoim blogu, nie? :-)
OdpowiedzUsuńOch, Ty byś chciała już! Spokojnie. Jest czas pracy, będzie czas zbierania jej owoców. Jeszcze się nasiejesz, przygarniesz kogo trzeba, napracujesz u siebie.
OdpowiedzUsuńA ja bardzo lubiłam moje niemieckie życie. Kocham język, dobrze mi tam było i szczerze mówiąc nie bardzo chciałam wracać. Zapraszam Cię na mojego bloga, całkiem świeżego i serdecznie pozdrawiam
Jeszcze swoje wysiejesz i wypielisz!! ja przez trzy godziny dzisiaj podcinałam i ścinałam, posadziłam 8 róż i jeszcze czeka mnie wysadzenie ok 50 cebulek...zrobienie rabat w istniejącym już trawniku-rozkosz...wiosna to wspaniały czas, ale i pracowity:))a narzekać każdy może, każdy ma do tego prawo:)) mam szczerą nadzieję, że jednak wybierzecie Dolny Śląsk :)pozdrawiam i przytulam na pocieszenie:)) Basia
OdpowiedzUsuńWitaj, lubię Cię czytać, nawet jak narzekasz, to tak jakoś poetycko.
OdpowiedzUsuńNa Mazurach Pani Wiosna jakaś ospała jeszcze, tak że nie wszędzie wiosna.
Pewnie przepracowanie i zmęczenie wiosenne Cię dopadło, jakieś witaminki by się zdały.
Ciesz się, że masz marzenia i że już za momencik, już za chwileczkę ... oj natyrasz się jeszcze, nasiejesz, nasadzisz, naprzycinasz, naremontujesz.
Spokojnych snów o Waszej Polanie -
jolanda
Cóż Marlenko, pozostaje mi podpisać się pod tym, co napisali Zosia i Janusz, nic dodać, nic ująć. Głowa do góry, pierś do przodu, a smuteczki odgoń precz. Pomyśl jaka będziesz za to naumiana, jak się tak naczytasz i naoglądasz, jak inni dają d...do miłego zobaczenia :)
OdpowiedzUsuńDzięki za wyróżnienie! :-) Głowa do góry, to przesilenie wiosenne tak działa dziwnie. Trzymam za Was kciuki!
OdpowiedzUsuńPrzezywalam i ja stres i chwile sentymentu i tesknoty za ojczyzny lonem.
OdpowiedzUsuńNajwazniejsze, to myslec pozytywnie!
pozdrawiam wiosennie :)
również ja mam nadzieję, że za wiosnę, góra dwie, zostaniemy dolnośląskimi sąsiadami. Im bliższymi, tym bardziej wskazane :)) ze świeczką szukać tak wrażliwych i oddanych sprawie krajanów.
OdpowiedzUsuńdo poprzedniej pracy często dojeżdżałem rowerem, dystans 20 – 25 minutowy. niby przez miasto, ale w połowie lasem. po dniu pracy, gdy wracałem do domciu, samo przekroczenie ściany lasu powodowalo, że zmarszczki na czole wygładzały się, zawodowe zgrzyty ulatywały, a na resztę dnia spływała dobra energia; wiosną, latem, jesienią i zimą! ;-P
...może "On jest w tym mocniejszy", bo jeździ rowerkiem przez "dobre" miejsca?!
na stres i kiepski sen (w tym z niechcianymi szwargotami) polecam magnez z witaminą b6, nawet przy zdrowej diecie szczypta suplementów nie zaszkodzi, chyba ;P pozdrawiam – grześ.
ps - wszędzie gdzie dobrze, nas nie ma! i nie ma na to rady; za to jest dobrze gdzie jesteśmy, bo jesteśmy ;-)