Nie da się ukryć, że mamy teraz stricte materialne podejście do świata, życia, dnia kolejnego... Nie to żebyśmy żyłowali, sknerowali czy jakoś tam sobie od ust odbierali, ale faktem jest, że interesuje nas tylko KASA. :-))) Nasz przelicznik to nawet nie EURO na PeeLeNy, ale EURO na belki czy tam gwoździe lub ary i inne takie.
Nie chcę niczego zapeszać, ale minione tygodnie obfitują w mnogość zleceń i teraz to zarówno ON jak i ja mamy roboty po pachy. Czasem nie mamy gdzie wcisnąć kolejnych. Soboty mamy także zapracowane. Podnajmowanie ludzi może nawet wchodziłoby w grę, ale jakoś nie mam zaufania do obcych a marki sobie psuć nie chcemy i po nocach spać spokojnie chcemy. Zatem na razie nadal działamy samodzielnie i dobrze nam z tym. Zlecenia są długodystansowe.
ON ponieważ jest zapaleńcem rowerowym pokonuje nawet dystanse do 35 km do pracy a potem z powrotem. Przy okazji ma trening i jak ON to mówi robi sobie ... humor. :-)
A aura sprzyja bo słońce dopieka codziennie coraz mocniej, choć powietrze jeszcze chłodne i poranki mroźne ale popołudniami już wiosna w pełni a orkiestra ptasia zagłusza nawet warkot samochodowych silników.
Jest dobrze i Nasza Polana zbliża się.
Ustalony mamy termin wakacyjny. Przełom maja i czerwca. Najpierw wizyta w stolicy i utulenie, ucałowanie, wyściskanie najcudowniejszych mordek, za którymi stęskniła się niemiłosiernie moja skromna facjata, zapewne rozmowy do białego rana i chodzenie na rzęsach z niewyspania. Iiiihhhhaaaaa!!!!!! Nie mogę się doczekać.
A potem.... azymut ustawimy na południe Polski i poszukiwaniom wnikliwym się oddawszy.... a nuż... może i co znajdziemy na wieki. :-)
Ale na razie KASA... szczęścia nie daje, ale marzenia spełnia... mówcie co chcecie... :-)
Nie chcę niczego zapeszać, ale minione tygodnie obfitują w mnogość zleceń i teraz to zarówno ON jak i ja mamy roboty po pachy. Czasem nie mamy gdzie wcisnąć kolejnych. Soboty mamy także zapracowane. Podnajmowanie ludzi może nawet wchodziłoby w grę, ale jakoś nie mam zaufania do obcych a marki sobie psuć nie chcemy i po nocach spać spokojnie chcemy. Zatem na razie nadal działamy samodzielnie i dobrze nam z tym. Zlecenia są długodystansowe.
ON ponieważ jest zapaleńcem rowerowym pokonuje nawet dystanse do 35 km do pracy a potem z powrotem. Przy okazji ma trening i jak ON to mówi robi sobie ... humor. :-)
A aura sprzyja bo słońce dopieka codziennie coraz mocniej, choć powietrze jeszcze chłodne i poranki mroźne ale popołudniami już wiosna w pełni a orkiestra ptasia zagłusza nawet warkot samochodowych silników.
Jest dobrze i Nasza Polana zbliża się.
Ustalony mamy termin wakacyjny. Przełom maja i czerwca. Najpierw wizyta w stolicy i utulenie, ucałowanie, wyściskanie najcudowniejszych mordek, za którymi stęskniła się niemiłosiernie moja skromna facjata, zapewne rozmowy do białego rana i chodzenie na rzęsach z niewyspania. Iiiihhhhaaaaa!!!!!! Nie mogę się doczekać.
A potem.... azymut ustawimy na południe Polski i poszukiwaniom wnikliwym się oddawszy.... a nuż... może i co znajdziemy na wieki. :-)
Ale na razie KASA... szczęścia nie daje, ale marzenia spełnia... mówcie co chcecie... :-)
Kasy jak najwięcej zatem życzę Wam i spełnienia, ale nie zapracujcie się. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńdo życzeń się dopisuję, ale rezerwowałabym na waszym miejscu już następne przełomy miesięcy na rajdy na południe. ja już straciłam rachubę ile takowych było u nas ale chyba z 10-15 zanim wpadliśmy na śledzibę, a i tak nie takiego domu szukaliśmy ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam (w przerwie między zarabianiem na gwoździe, a zarabianiem na belki) [i]
Szczęścia nie dają, ale wygodę a i owszem. :-)Życzę wygody zatem!!!
OdpowiedzUsuńRacja jest że pieniądze szczęścia nie dają ale za nie możemy spełniać swoje marzenia. Życzę Wam dużo zleceń i dużo kasy i aby podróż w południowe strony przyniosła to co sobie wymarzyliście.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Danka
grosz do grosza, a będzie...Wasza Polana :)) życzę uzbierania jak najwięcej i spełnienia marzeń o Polanie :)!
OdpowiedzUsuńKASY zatem!
OdpowiedzUsuńNiech się spełnia!