niedziela, 18 marca 2012

aktywna niedziela - fotoreportaż

Dziś świętowaliśmy po raz drugi... a może nawet i trzeci, JEGO urodzinki. Przyjechali do nas goście: moja mama z mężem. Była zupa marchewkowa z imbirem, sałatka śledziowa made by me oraz tort a la szwarcwaldzki made by moja mama
Pychoootaaaa!!!! 
Po tej biesiadzie i obżarstwie nie było innego wyjścia jak pójść na spacer. Mimo iż dziś u nas chłodnawo... ale przeca jak przysłowia mądrze powiadają 
 W marcu jak w garncu.
Z marcem kłopoty nie lada – to słonko świeci, to deszcz pada.
...postanowiliśmy dalej szukać oznak wiosny...







no i się w zasadzie udało i nawet zdziwieni byliśmy, że "to białe" już kwitnie /to chyba mirabelki/ oraz "te niebieskie" - czyli cebulica. Żonkil też nas zaskoczył, a forsycja... phi... to już norma. :-)
Następnie doczekaliśmy się wolnego stołu i z tatą moim w pingponga parę secików poszło. Nieskromnie powiem, że ograłam męskie grono. :-) Niektórzy już wiedzą, że w sportach tzw. "rakietkowych" niezła jestem. W badmintona potrafię turnieje towarzyskie wygrywać, co nie? :-) /To taka mała autopromocja - ale wolno mi, bo to mój blog :-D/

Następnie doszedłszy do naszej niemieckiej chałupy, uprosiłam JEGO żeby mi wreszcie pokazał jak się ... szyje. Bowiem od mojej mamy parę tygodni temu przywiozłam maszynę do szycia, z zamiarem nauczenia się tego i owego na niej, bo mi parę pomysłów wpadło. Tylko czasu do tej pory deficyt był, a kto wie czy właścicielka nie upomni się niebawem o swoją własność. Wstyd się przyznać ale jestem córką dyplomowanej krawcowej oraz wnuczką krawcowej, która może i nie jest dyplomowana, ale szyła w zasadzie całe swoje życie. A ja??? NUL, ZERO, NIC, NEVER.
Zatem najpierw ON fachowo obejrzał obiekt...

a następnie, po JEGO krótkiej lecz dokładnej instrukcji, przystąpiłam do moich pierwszych ściegów. Kilka prób na materiale...


po czym postanowiłam, że na pierwszy rzut pójdą, niegroźnie i ewentualnie bez żalu z powodu zmarnowania,   moje robocze, ucięte ale nieobrębione spodnie.
Before

After
Hehe, ustalmy od razu, że dzieło sztuki to to nie jest ale robota wykonana i efekt jest, zatem zrozumiałe, że no... duma mnie niedzielna rozpiera.
Wszystkiemu przyglądał się z krzesła, z lekką szyderą na twarzy, nasz najfantastyczniejszy towarzysz Bambo.
 A na koniec chciałam powiedzieć, że wczoraj otrzymaliśmy paczkę z Polski. Rety! Jaka radość! Ptasie mleczko, śliwki w czekoladzie, książki, płytki /hehe to jeszcze zaległe prezenty bożonarodzeniowe - RADOŚĆ/ oraz ostatni numer WERANDY a w nim artykuł, dla którego zamówiłam to pismo u nadawczyni paczki, czyli mojej przyjaciółki. 


"Branżowe" towarzystwo blogowe doskonale wie, o kim mowa, a tych, którzy nie wiedzą zapraszamy TUTAJ
To była pracowita i niedziela. Następna zapowiada się też obficie w atrakcje. Ale o tym to już za tydzień. :-)

8 komentarzy:

  1. Wow, piękny tort. W Niemcowni (tak nazywał Niemcy mój 5-letni wówczas syn) widać ta wiosna już zadomowiona.
    Super szwaczka w Tobie drzemie, jak się "rozkręcisz", to Cię nie oderwą od maszyny. Kiedyś lubiłam i dużo szyłam.Potem mi przeszło z szyciem a "wzięło" coś innego. Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rogata Owco, ja też już czuję że się rozkręcę. :-) Oby tylko czas był. :-)

      Usuń
  2. Ach, o życzeniach zapomniałam. Spełnienia życzę na wszystkich płaszczyznach.

    A u Joli cudnie? Prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy za życzenia. A co do Joli, owszem CUDNIE a jeszcze cudniej będzie w czerwcu... bo mamy nadzieję na własne oczy te cuda oglądać. :-)

      Usuń
  3. Wszystkiego naj, odjazdowy tort, dla odjazdowego człowieka. Zazdroszczę nauki szycia, ja też kiedyś zakupie maszynę i zobaczymy, co z tego wyjdzie. Jak Wam się podobał reportaż? Przesyłam buziaki i czekam na maila :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zabierz ode mnie ten kielich- tort- znaczy się! Ciążowe przedpołudnia w moim wydaniu są monotonnie słodkie...Nie za dużo, ale coś muszę dziabnąć. Pysznie wygląda! Aż chciałabym kawałek do kawy!

    OdpowiedzUsuń
  5. w ciąży można a kobietom w ciąży nie można odmawiać i gdyby tylko się dało to bym podesłała kawałeczek. :-) pozdrawiamy Mamusię i Brzuszek :-)

    OdpowiedzUsuń