niedziela, 24 kwietnia 2011

a jednak jest miło :-)

Poranne wielkanocne śniadanko minęło jednak w rodzinnej i ciepłej atmosferze. Słońce przypieka mocno od rana i ciężko panującą u nas aurę nazwać wiosną. Lato przyszło, wszystko już wyszło, urosło i się rozwinęło. Cała okolica pogrążona jest w żywej, bijącej po oczach żółci, która to pochodzi od ostro już kwitnącego rzepaku. Po świątecznym myciu okien nie ma śladu bo na ich przezroczystej powierzchni osiadł żółty pyłek i w zasadzie pyłkiem tym pokryta jest cała wioska, łącznie z samochodami. Tego jeszcze w moim życiu nie było.
No ale do rzeczy. Dziś świątecznie udaliśmy się na wycieczkę w plener to Parku Zwierząt. Najpierw był to park ptaków, gdzie podziwialiśmy znajome i mniej znajome skrzydlate stworzonka a potem udaliśmy się do lasu, gdzie można oglądać całkiem z bliska mieszkańców lasu: sarny, jelenie, muflony, kozice, dziki i malutkie ich potomstwo. To co mnie tu już dawno urzekło to sposób w jaki jest taki park zorganizowany. Każdy detal z jednej strony nie ingerujący w spacer i w przyrodę a z drugiej wszystko wspaniale edukacyjne nie tylko dla dzieci ale i dla dorosłych. Pokazane np. prawdziwe /oczywiście nieczynne już/ wnętrze dziupli-gniazda dzikich pszczół, które sprytnie podświetlone małą żaróweczką można oglądać i dowiedzieć się jak to tam sobie pszczółki żyją. Podczas spaceru można też nauczyć się rozpoznawać pnie poszczególnych drzew, dowiedzieć się o ekosystemie leśnym a przy okazji karmić na wpół dziką na wpół oswojoną zwierzynę. Nie jestem zwolenniczką instytucji pt. ZOO i dla mnie niezmiernie ważny jest fakt, że TierPark wcale owego ZOO nie przypomina. Wszystko zorganizowane jest w naturalnym miejscu życia tych zwierząt a nawet jeśli papugi w Parku Ptaków nie żyją w naturalnym dla siebie środowisku to przebywają one stale na świeżym powietrzu i nie są ograniczone żadną siatką. No i jakoś to wszystko tak humanitarnie się prezentuje i nie wzbudza smutku, co z pewnością czuję po wizycie w ZOO.
Z mamą chyba zakopałyśmy topór wojenny i dajemy radę.
No i fotorelacja w dzisiejszej eskapady. :-)     




 Papuga Kakadu uwielbiająca pieszczoty :-)

 A to dach w stylu norweskim czyli z trawą na dachu - tutaj wersja skalniak - będę taki dach kiedyś miała. Czyż nie wpisuje się idealnie w krajobraz... :-) 
Do tuby przystawia się ucho i słucha się odgłosów przyrody. Na początku myślałam, że to pic na wodę, ale okazało się prawdziwe.
 Kozie niemowlę :-)
 O! a taką będę miała w przyszłości /niedalekiej I hope/
 Wspomniane gniazdo dzikich pszczół

2 komentarze: