Okazuje się, że oboje mamy szczęście. Nie tylko ON od pierwszego ma pracę ale i ja ją mam. Co więcej! Będziemy pracować w tej samej knajpie tylko na różnych stanowiskach. :-) Do tej pory nie mogę w to uwierzyć i chyba uwierzę dopiero jak minie pierwszy dzień pracy i to o czym teraz piszę stanie się realne. 6 dni pracy w tygodniu. W ciągu dnia od 14:00 do 17:00 jest przerwa. :-) Jeszcze na razie nie wiemy jak rozegrać fakt, że jesteśmy parą /bo bezpieczniej byłoby się do tego nie przyznawać/ ale wydaje mi się, że średnio inteligentny Niemiec jest w stanie rozkminić to dość szybko nawet jak nie będziemy się do siebie odzywać. Jednak tę kwestię pozostawiamy bo rozpracowania samemu życiu i nie zamierzamy się tym przejmować. A póki co jutro idę na jeszcze jedną rozmowę - tym razem do hotelu, do którego dziś wysłałam CV. Się ruszyło i w zasadzie powinnam anulować poprzedni dołujący wpis ale jest on częścią mnie samej, naszego życia i prób na które nas ono wystawia.
Wszyscy miewamy doły i dołki, a są one po to, by móc się z nich wygrzebywać i widzisz wygrzebałaś się i głowa do góry :))
OdpowiedzUsuńTo się musiało wydarzyć! Fajnie, że będziecie pracować razem, to krzepi :D
OdpowiedzUsuńPzdr.