czwartek, 14 kwietnia 2011

codzienność

Ogłoszenia w sprawie pracy ukazują się w prasie w piątek i sobotę. Dziwne, no bo przecież idąc za przykładem Polski  to chyba poniedziałek jest najlepszym dniem na rozpoczęcie nowej pracy. No ale cóż. Czekamy do jutra. Dziś wieczorem z pomocą mamy chcielibyśmy również przewertować ogłoszenia w sieci. Co prawda zasób naszego niemieckiego słownictwa powiększa się z dnia na dzień ale w szybkiej i fachowej orientacji nie jesteśmy jeszcze samodzielni.
Póki co ja dziś jadę odwiedzić moją Frau :-) i zacznie się prawdziwa praca. Więcej takich Frau a wtedy życie będzie łatwe i może szybko uda się zarobić to co planujemy zarobić. Muszę się zahaczyć o więcej takich prac. Praca przez agencję niestety jest o połowę mniej płatna. Co prawda mamy wtedy wszystkie świadczenia, ale za to dochodzenie do naszego wyznaczonego celu jest dłuższe.
ON pomaga mężowi mojej mamy w ogrodzie. Mąż mojej mamy jest bowiem od wielu lat jednym z największych, jeśli nie największym hodowcą jamników w Niemczech. Ma sporo czworonogów i cała hodowlę trzyma w wielkim ogrodzie, który znajduje się kilkaset metrów od domu. ON jest majsterkowiczem pierwszej wody, mąż mojej mamy niestety nie. Zatem sporo prac naprawczych czeka MEGO i póki nie znajdzie stałej pracy ma czas żeby pomagać. Jest to jednocześnie nasza wdzięczność za możliwość mieszkania tutaj.
Naprawdę jednak najważniejsza sprawa dla nas to zdobycie pracy jakiejkolwiek, bowiem to da nam szansę na praktykowanie języka no i sprawi, że zaczniemy już zarabiać i staniemy się niezależni finansowo. Co w przypadku mieszkania pod jednym dachem z mężem mojej mamy nie jest bez znaczenia. To oczywiście dobry i pozytywny człek i nie mam podstaw by się obawiać jakichś wymówek czy pretensji ale wolę być niezależna, dmuchać na zimne i być od początku w porządku. Tak już mam, że nie lubię rozmów o pieniądzach, niedomówień czy jakichkolwiek niejasności.
Ale żeby nie kończyć tak nieswojo to na koniec parę fot z okolicy i trochę wiosny ślę dla tych, którzy jeszcze jej nie poczuli. Bo w stolycy podobno zimno i bez słonka.






  A to mieszkańcy naszego nowego domu: Giovanna
Concitta
 wejście do domku
 przy domku
  no... i tak sobie właśnie mieszkamy :-)

2 komentarze:

  1. Masz rację, nie ma to jak niezalezność, wtedy człowiek czuje się wolny, ale bardzo dobrze, że na początek macie dach nad głową i myślę, że Waszą pracą i pomocą przy hodowli i w ogrodzie odwdzięczycie się za niego. Wiosna w pełni i święta za pasem, a zajączek u Was wita gości, pięknie po prostu. Przesyłam moc pozdrowień z trochę zimowych dzisiaj Jaworzyn.

    OdpowiedzUsuń
  2. No faktycznie więcej tej wiosny macie w Helmutowie. To obsypane kwieciem drzewo nas powaliło. Chcemy słońca i ciepła!!!
    Pzdr.

    OdpowiedzUsuń