czwartek, 21 stycznia 2016

kim jesteśmy czyli o Babci i nie tylko

Poranek obudził mnie przytulnym światłem wpadającym do chaty przez okna, Nie ma słońca. To puchaty śnieg, delikatnie opadający na nasz świat, sprawił że w domu zrobiło się jeszcze bardziej domowo, ciepło i kameralnie. Leniwie pogłaskałam psa, przytuliłam kota i pomyślałam, że czas wstawać. Zjadłam śniadanie. Oddaje się tym porannym ceremoniałom bez pośpiechu bo już wiem, że kiedy mogę to mogę i to tylko mój czas. Takie poranki dadzą mi energię w przyszłości, gdy będzie nieco szybciej, nieco inaczej. 

Samotność sprzyja rozmyślaniu, samotność sprzyja wspominaniu. Ostatnimi dniami odbywam wiele podróży w przeszłość z różnych powodów i czerpię wielką radość z faktu, który uzmysławiam sobie przecież od lat, że te wszystkie wydarzenia i wspomnienia, ludzie, którzy stanęli do tej pory na mojej drodze - to wszystko ukształtowało mnie i bez tego nie byłabym przecież tutaj gdzie jestem, Może byłabym gdzie indziej, robiąc coś kompletnie innego i może byłabym równie szczęśliwa i spełniona a może kompletnie nie. Chociaż biorąc pod uwagę mój charakter, który od zawsze pomagał mi dokonywać w miarę odpowiednich wyborów, takich które sprawiały, że szybko oddalałam się od sytuacji, z którymi było mi nie po drodze to może nie byłoby tak źle. I choć niektórzy odbierali to jako swego rodzaju ucieczki to jednak mam wrażenie, że one nimi nie były. Zawsze te uniki przed sytuacjami niekomfortowymi dla mnie okazywały się (mimo często trudnych dla mnie konsekwencji) dobrymi rozwiązaniami. Jednym słowem wolałam zawsze wziąć na klatę trudne konsekwencje pewnych rozwiązań niż męczyć się w danej sytuacji. O!

Wśród tych pięknych wspomnień krążę głownie po moich latach nastoletnich, licealnych gdy kształtowałam się ja i gdy spotkania z rówieśnikami i nie tylko w sytuacjach bardzo wszelakich pozwoliły mi być dziś na Naszej Polanie. Jestem o tym bezgranicznie przekonana. Wspólne rozmowy, imprezy, wagary i pierwsze używki próbowane gdzieś w zaciszu przyrody z zaufanymi (a czasem mniej) ludźmi. Mam wrażenie, że posmakowałam życia mimo pewnych potknięć a czasem nawet kilku kroków wstecz. To wszystko  miało sens. Mimo że rodzina łapała się często za głowę. Tak to był zwykły bunt, bunt nastolatki ale uważam że jest on niezbędnym elementem naszego rozwoju. Wtedy kształtuje się nasze JA, nasza niepodległość, nasza samodzielność i to wtedy wydeptujemy pierwsze ślady na ścieżce naszej przyszłości. Jasne, że potem też wydarza się moc sytuacji, które mogą nam podciąć skrzydła albo wzmocnić, mogą dowartościować albo zgnoić z tego czy innego powodu ale jest szansa, że jakość naszej młodości pomaga nam dźwignąć się (lub nie) w chwili niepowodzeń. Do tego dochodzi grupa przyjaciół i osób, na których możemy polegać i którymi otaczamy się za młodu i mamy ten tak zwany fundament, dzięki któremu możemy poruszać się po wyznaczanym przez samych siebie świecie. 

Dziś jest Dzień Babci. Pierwszy mój Dzień Babci bez ukochanej Babci. Smutny ale i radosny. Bo przecież z Babcią, która była niezaprzeczalnym elementem mojego dzieciństwa, młodości i mojego dorosłego już życia, wiąże się też wiele wspomnień, których blask odbija się na tym co dziś. A przecież z Babcią nie zgadzałam się zawsze i były chwile lepsze i gorsze ale Babcia była i zawsze ratowała w opresji, obdarowywała dobrym słowem, prezentem, wspomagała finansowo i lubiła mieć ten element sekretu ze mną jako wnuczką, przed resztą świata. 

Jako Babcia rozumiała mnie może bardziej niż cała reszta. Nie wisiał nad nią ten obowiązek wychowywania. Mogła rozpieszczać nie patrząc na konsekwencje, w efekcie czego była zawsze fajnym kumplem, któremu nie trzeba wszystkiego mówić, ale który rozumiał mnie bez zbędnych słów. Taka oaza, do której się wraca gdy dobrze i źle.

Babcia trzymała ze mną sztamę, tak jak trzymała potem sztamę z moim bratem. Była prawdziwą Babcią i tylko ja wiem jak często ratowała mnie w chwilach trudnych, o których może nawet Ona nie miała do końca pojęcia. Ale potrafiła też w dzieciństwie dać centymetrem po łydkach (była krawcową) bo byłam rozrabiara, bo ganiałam po grządkach albo łobuzowałam z kuzynem. 

Dziś sadząc cebulki tulipanów widzę Babcię, która wykopywała swoje cebulki, wrzucała do skrzynki, zamykała w starej komórce i czekała na odpowiedni moment by posadzić je z powrotem do ziemi aby na wiosnę znów cieszyły oko. Agrest, porzeczki, truskawki to zawsze smak i zapach Babci. Lane kluski - bleee.... :-) Rosół z makaronem - już nigdy nie zjem takiego jaki robiła Babcia ale cieszę się, że każde spożycie rosołu to myśli najcieplejsze o Niej. Jej śmiech, jej trud życia, jej zwyczaje i przyzwyczajenia. Jej zapach. 

Ostatnie lata mijały mi bez Babci. Była fizycznie, rozmawiałyśmy na skypie, były radości i śmiechy, ale było mi jej z racji emigracji za mało. Mimo mojej nieobecności zawsze starałam się być.  Dać jej odczuć, że mimo iż daleko to jestem przy niej blisko. Wierzę, że to czuła. Wysyłałam kartki, czasem kwiaty, a każda wizyta w kraju nie mogła się obejść bez spotkania z Nią. 

Miałam jeszcze mnóstwo planów i pytań do niej ale sobie mówiłam "jak wrócę, na spokojnie". Los okazał się zakpić ze mnie, jak z wielu nas, na tym padole. Ja wróciłam a Babci już nie ma. Odeszła do swojej spokojnej krainy i patrzy na mnie z góry i kibicuje naszym poczynaniom. Wiem to.

***

Przypomina mi się taki krótki filmik o dziadku, który w święta siedzi sam przy stole, dzieci i wnuki w ostatnim momencie odwołują przyjazd, potem są jego urodziny, potem jakieś inne uroczystości a on zawsze sam, z łzą dziadkową w oku i ze smutkiem w sercu, zerkając z tęsknotą na zdjęcia rodzinne. Potem jest kadr gdy te dzieci i wnuki otrzymują telegram o śmierci dziadka. Oczywiście wszyscy są pogrążeni w wielkiej żałobie i smutku. Przybywają na pogrzeb do miasteczka, w którym mieszka dziadek, wchodzą do domu a tam w jadalni pięknie nakryty stół dla kilkunastu osób a z pokoju obok wychodzi dziadek, żywy i w odświętnym ubraniu i na pytające spojrzenia rodziny odpowiada: "W jaki inny sposób mogłem Was tutaj wszystkich razem zgromadzić?" Oczywiście łzy, wzruszenie i wzajemna wielka radość. Ale i pewnie gorycz w sercach i żal do samych siebie, że właśnie tak.... 

To tylko filmik, wyciskacz łez, który bazuje na naszych emocjach i uczuciach ale chyba mega życiowy. Nie pozwólcie swoim Dziadkom i Babciom być dziś samym. Nawet jeśli jakieś nieporozumienia, smutki, brak czasu, albo inne tego typu.... Za rok może ich już z Wami nie być, ale oby byli jak najdłużej. 

Dobrego Dnia Babci Wam życzę!




4 komentarze:

  1. Wzruszyłam się, choć filmik znam, ale Twoja opowieść, mimo zwyczajności, ściska za serce.
    Wszystkiego dobrego Kochana na cały rok 2016.

    Babcia 5. wnuków i b. małej księżniczki (prawie dwumiesięcznej).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolando, Babciu, Królowo Życia! WSzystkiego naj dla Ciebie. Jesteś Królową bo wygrałaś na loterii szóstkę wnuków. Genialne! dobrego i wnuczkowego dnia życzę.

      Usuń
    2. Moja Babcia tez była prawdziwa Babcią. Piekła ciasta drożdżowe, smażyła pączki i konfitury śliwkowe. Teraz te wspomnienia są wypolerowane jak szklane kulki, trzymam je w sekretarzyku pamięci jak największy skarb. Chciałabym w zdrowiu dożyc dni, gdy będę mogła pyzate wnuki miziać po płowych główkach i piec im kruche ciasteczka. :-)

      Usuń
    3. Niech się stanie. Będzie świetną Babcią! z aparatem w dłoni - to jest dopiero coś! i film dobry podrzucisz, staroć z naszych czasów :-) i knigę ciekawą. Babcia intelektualistka z Ciebie będzie. :-)

      Usuń