Nie było wpisu typowo bożonarodzeniowego choć miał być ale z wolnym czasem było marnie. Potem miał być jakiś noworoczny ale też sprawy codzienne pokonały i wenę i wolny czas ku temu. A ponieważ dziś natknęłam się na wpis mojego byłego Szefa przez naprawdę duże eS oraz mojego Guru (jak Go sobie skrycie tytułuję), więc posilę się dziś cytatem z jego bloga bo mam wrażenie, że odpowiada ów cytat temu, co aktualnie krąży po mojej głowie i w sumie nie ma nic wspólnego z wielkimi postanowieniami noworocznymi, za którymi osobiście nie przepadam.
Jerzy Ciszewski podpierając się cytatem amerykańskiego poety Walta Whitmana "Zawsze zwracaj się twarzą do słońca - wtedy cień będzie padał za Ciebie" pisze na swoim blogu tak:
"wychodziłem i nadal wychodzę z założenia, iż moim psim obowiązkiem jest namawianie ludzi aby brali życie w swoje ręce; aby poszukiwali; aby testowali; aby pokonywali samych siebie, aby się przełamywali, aby czytali, aby ćwiczyli sporty aby czytali książki; aby chodzili na wystawy; aby jeździli po Polsce i świecie; aby im się chciało chcieć."
No i ja wychodzę z takiego założenia i staram się stymulować moje otoczenie gdy mi się chce (a zazwyczaj mi się chce) ponieważ wiem, że to kim obecnie jestem jest efektem stymulowania mojej skromnej osoby przez lata, zarówno przez moją rodzinę, przyjaciół, znajomych, jednorazowo spotkanych na mej drodze ludzi lub też idoli, od których roiło się me młodzieńcze życie. Jednym słowem przez autorytety, które napotkałam. To oni pomagali wystawiać ryjek do słońca i zawsze gdy było gorzej a promień nadziei oświetlał moją piegowatą twarz, zaraz zaczynało być lepiej.
Ale Jerzy Ciszewski pisze też tak:
"jest tak, że niektórzy ludzie mają zakodowane od urodzenia chęć gapienia się na słońce – tak się urodzili, tak działają, tak umrą. Innym trzeba pokazać słońce. I w tym momencie pojawia się najtrudniejszy moment. Albo dany osobnik dojrzał do tego aby wdrożyć w swoim życiu zmianę i wtedy nasze wysiłki padają na dobry grunt. Gorzej jest gdy człowiek nie wie albo nie jest gotowy by zacząć zmieniać swoje życie. (...) Gdy ktoś nie chce „zmiany” w swoim życiu … by skały srały …. nic w jego życiu się nie zmieni – będzie trwał jak skamielina w swoich przyzwyczajeniach, klęskach, nieudolnościach, i niemożnościach. W tym sensie szkoda nawet sekundy kogoś kto namawia do spróbowania ciekawszego życia. Wielokrotnie nadziewałem się na taką dzidę. Wydawało mi się, że muszę pomóc.. okazywało się, że to tylko mnie się tak wydaje."
Zatem parę dni po rozpoczęciu Nowego Roku życzę Wam żebyście zawsze potrafili patrzeć w słońce, że nawet jak jest chwilkę albo dwie chwilki gorzej to zawsze przecież warto wierzyć, że po deszczu zawsze jest słońce bo od wieków się to sprawdza. Paplanie się w błocie jest oczywiście możliwe ale słońce sprawi, że błoto wyschnie więc nie dolewajmy specjalnie dodatkowo wody aby utrzymywać błocko, które nie ma już racji bytu. Życzę Wam również tego abyście mieli odwagę aby mieć wpływ na własne życie ale umieli także odróżnić to, czego zmienić się zwyczajnie nie da.
W myśl słów modlitwy Fredricha Chritopha Oetingera
„Panie, daj mi siłę, abym zmienił to, co zmienić mogę, daj mi cierpliwość, abym zniósł to czego zmienić nie mogę i daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego.”
Całość posta Jerzego Ciszewskiego można przeczytać TUTAJ
Yyyy...mnie czasem brakuje wiatru w żagle. Mam kilka marzę, których - wiem - nikt nie spełni za mnie. A jednak nic nie robię w kierunku wcielania ich w życie.
OdpowiedzUsuńPomyślności i oby z górki było!
ej no ja też w tym temacie idealna nie jestem... ale walczę bo nie ma innej opcji :-) powodzenia i wiatru w żagle
Usuń