Jest nas tu obecnie 9 osób. Rodzina, przyjaciele rodziny i inne duszyczki pomagają nam ogarnąć to co nas otacza. A wokół nas tony starego drewna, i tego spróchniałego i tego dobrze wysuszonego, twardego jak skała. Cyrkularka od paru dni nie daje o sobie zapomnieć. Świst, zgrzyt i warkot docierają do naszych uszu. Krajobraz po woli przestaje przypominać ten po burzy, co sprawia że chaos przeistacza się w minimalny porządek, którego jeszcze w całości nie widać ale są już jego zalążki. To cieszy.
Ekipa jest chętna do pracy, w trudzie i znoju spędza z nami wakacje i chyba nigdy nie uda się nam wypłacić i odwdzięczyć za ten pot i energię, którą tu rozsiewają. Jest zabawa, śmiech, smaczne jedzonko a potem znów zatyczki do uszu i dalej piłowanie, układanie, rąbanie, porządkowanie.
W domu prace też nieco poszły do przodu bowiem właśnie powstaje instalacja elektryczna a na dniach wreszcie wejdą z robotami hydraulicy. A co za tym idzie jest szansa, że może z początkiem sierpnia moje stopy zaczną wreszcie stąpać po podłodze i kurz opadający na wszystko co się da zakończy swoją hegemonię.
Upały, o których słychać z różnych stron, nas na szczęście nie dotyczą. Żyjemy dość wysoko, więc nawet jak świeci u nas mocne słońce to powietrze jest na tyle rześkie, że znosimy to znacznie lepiej niż mieszkańcy naszej wsi, których domy położone są niżej. Poza tym w sadzie zawsze można schronić się pod szerokimi gałęziami wiekowych jabłoni, popijając orzeźwiającą wodę z sokiem lub lemoniadę z mięty i pokrzywy.
Daliśmy do zbadania naszą wodę. Usłyszałam, że w jednym gospodarstwie w wodzie jest zbyt dużo manganu. Co prawda znajduje się ono około kilometr od nas i zapewne to zupełnie inne źródło ale ...
Z tego co wiem to miejscowi rzadko badają wodę i jej skład. Kiedyś ludzie korzystali z tego samego źródła, na którym została wybudowana nasza studnia i jak to mówią sąsiedzi "żyli w zdrowiu przez wiele lat", jednak chyba wolimy wiedzieć co pijemy.
No i tak każdego dnia uczymy się czegoś nowego. Np. tego żeby chleba w torbie plastikowej nie zostawiać na zewnątrz bo może pies porwać tę torbę w nocy i zwyczajnie zawlec ją o kilkadziesiąt metrów od domu. Albo żeby wiadro ze świeżo nalaną wodą przykrywać bowiem za chwil kilka utopi się w nim parę much lub naleci do niego kurzu. Albo jak oddalamy się od domu to lepiej schować wszelkie narażone na wodę przedmioty bo słoneczna pogoda rano, wcale nie musi oznaczać takiej samej po południu. No i zakupy z wyprzedzeniem planować i na zapas robić bo do sklepu codziennie się nie zjeżdża.
Na internet czasu nie ma kompletnie a tak naprawdę po prostu nie odczuwa się totalnie potrzeby aby do niego zaglądać. Obecnie łączenie się siecią jest niejako przymusem i obowiązkiem, który odsuwam w czasie jak tylko się da.
Żyjemy w rytmie przyrody, która dyktuje nam i układa każdego dnia kolejność prac. Jestem ostatnio mało kreatywna. Nastawiona na działanie czyli robotę, wykonuję czynności niezbędne do tego aby wreszcie stworzyć zakątek, który pozwoli na choć chwilowe zgłębienie się sobie i wejrzenie do środka. Może pewnego dnia naprawdę się to uda.
Ekipa jest chętna do pracy, w trudzie i znoju spędza z nami wakacje i chyba nigdy nie uda się nam wypłacić i odwdzięczyć za ten pot i energię, którą tu rozsiewają. Jest zabawa, śmiech, smaczne jedzonko a potem znów zatyczki do uszu i dalej piłowanie, układanie, rąbanie, porządkowanie.
W domu prace też nieco poszły do przodu bowiem właśnie powstaje instalacja elektryczna a na dniach wreszcie wejdą z robotami hydraulicy. A co za tym idzie jest szansa, że może z początkiem sierpnia moje stopy zaczną wreszcie stąpać po podłodze i kurz opadający na wszystko co się da zakończy swoją hegemonię.
Upały, o których słychać z różnych stron, nas na szczęście nie dotyczą. Żyjemy dość wysoko, więc nawet jak świeci u nas mocne słońce to powietrze jest na tyle rześkie, że znosimy to znacznie lepiej niż mieszkańcy naszej wsi, których domy położone są niżej. Poza tym w sadzie zawsze można schronić się pod szerokimi gałęziami wiekowych jabłoni, popijając orzeźwiającą wodę z sokiem lub lemoniadę z mięty i pokrzywy.
Daliśmy do zbadania naszą wodę. Usłyszałam, że w jednym gospodarstwie w wodzie jest zbyt dużo manganu. Co prawda znajduje się ono około kilometr od nas i zapewne to zupełnie inne źródło ale ...
Z tego co wiem to miejscowi rzadko badają wodę i jej skład. Kiedyś ludzie korzystali z tego samego źródła, na którym została wybudowana nasza studnia i jak to mówią sąsiedzi "żyli w zdrowiu przez wiele lat", jednak chyba wolimy wiedzieć co pijemy.
No i tak każdego dnia uczymy się czegoś nowego. Np. tego żeby chleba w torbie plastikowej nie zostawiać na zewnątrz bo może pies porwać tę torbę w nocy i zwyczajnie zawlec ją o kilkadziesiąt metrów od domu. Albo żeby wiadro ze świeżo nalaną wodą przykrywać bowiem za chwil kilka utopi się w nim parę much lub naleci do niego kurzu. Albo jak oddalamy się od domu to lepiej schować wszelkie narażone na wodę przedmioty bo słoneczna pogoda rano, wcale nie musi oznaczać takiej samej po południu. No i zakupy z wyprzedzeniem planować i na zapas robić bo do sklepu codziennie się nie zjeżdża.
Na internet czasu nie ma kompletnie a tak naprawdę po prostu nie odczuwa się totalnie potrzeby aby do niego zaglądać. Obecnie łączenie się siecią jest niejako przymusem i obowiązkiem, który odsuwam w czasie jak tylko się da.
Żyjemy w rytmie przyrody, która dyktuje nam i układa każdego dnia kolejność prac. Jestem ostatnio mało kreatywna. Nastawiona na działanie czyli robotę, wykonuję czynności niezbędne do tego aby wreszcie stworzyć zakątek, który pozwoli na choć chwilowe zgłębienie się sobie i wejrzenie do środka. Może pewnego dnia naprawdę się to uda.
Bardzo miłego dnia życzę wszystkim pomagającym Wam w pracy.Taka pomoc jest bezcenna.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA i owszem - pomoc najbliższych, którzy dają z siebie wszystko w postaci choćby najdrobniejszych prac to rzecz absolutnie niezastąpiona. pozdrawiamy i my
UsuńŁadnie tam u was bardzo. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńdziękujemy bardzo bardzo
UsuńPiękne widoki. Zazdroszczę z całego serca. Warto było!
OdpowiedzUsuńWarto warto i nie ma co zazdrościć tylko zwyczajnie trzeba realizować marzenia. No trzeba i już.
UsuńJezuu, jak pięknie!!! Jaki widok za oknem! I ta lampka. :-)
OdpowiedzUsuńślicznie i te sielskie klimaty oby do szybkiego zobaczenia
OdpowiedzUsuńŁadnie to wygląda.
OdpowiedzUsuń