Budowanie domu to codzienna droga do poznania, to często droga przez mękę a także seria różnych przyjemnych i mniej przyjemnych niespodzianek. Wyjście z naszego domu mamy na wschód więc jest to totalnym zaprzeczeniem tego, o czym marzyłam, bo słońca niewiele na ganku, do tego cień starych jabłoni robi swoje no i wiatry szalejące też tej sytuacji nie ułatwiają. Jednak wystarczy zejść po schodkach kilka kroków w bok i już jest cieplej i śniadanie w plenerze przy ładnej pogodzie zjeść można. Jak się nie ma co się lubi.... to wiadomo.
Radość półroczna z posiadania własnej studni a tym samym i wody trwała krótko bowiem kilka dni temu okazało się, że mamy w wodzie zbyt dużo manganu. Pitną wodę nosimy zatem ponownie od sąsiadów (ich woda nie była badana ale doświadczenia organoleptyczne pozwalają wierzyć, że w tym temacie nie jest źle) a my musimy szybko pomyśleć o jakimś systemie uzdatniania. Ponoć poprzednicy nasi, którzy zamieszkiwali nasz dom około 30 lat temu korzystali w swojej studni z tego samego źródła co my i dożyli w zdrowiu późnego wieku. Przecież dawniej ludzie nie zawracali sobie głowy badaniem jakości wody. Co nam strzeliło? Nie wiem. Tzn. wiem ale już tłumaczyć mi się nie do końca chce.
Obecnie jesteśmy na etapie przenoszenia na nasz teren małej szopy z bali 30 centymetrowych celem wybudowania u nas pomieszczenia do prac majsterkowych dla Niego a dodatkowo może uda się także dołączyć małą wiatę na autko. Terenowy samochód plus przyczepa pracują nonstop. Uszkodzeń jest już kilka ale tylko ten co nie pracuje to nic nie psuje, więc znosimy w milczeniu te usterki i działamy dalej.
Z manganem uporać się trzeba choć nikt się tego nie spodziewał. Spodziewaliśmy się natomiast innych utrudnień, które wcale nie nadeszły więc jak widać równowaga w przyrodzie jest i to cieszy...bowiem wagą zodiakalną jestem.
A dziś po południu rozpoczynamy weekendowy wypoczynek. Po niedzieli znów gość nam się szykuje, także na nudę nie narzekamy.
Dobrego weekendu.
Radość półroczna z posiadania własnej studni a tym samym i wody trwała krótko bowiem kilka dni temu okazało się, że mamy w wodzie zbyt dużo manganu. Pitną wodę nosimy zatem ponownie od sąsiadów (ich woda nie była badana ale doświadczenia organoleptyczne pozwalają wierzyć, że w tym temacie nie jest źle) a my musimy szybko pomyśleć o jakimś systemie uzdatniania. Ponoć poprzednicy nasi, którzy zamieszkiwali nasz dom około 30 lat temu korzystali w swojej studni z tego samego źródła co my i dożyli w zdrowiu późnego wieku. Przecież dawniej ludzie nie zawracali sobie głowy badaniem jakości wody. Co nam strzeliło? Nie wiem. Tzn. wiem ale już tłumaczyć mi się nie do końca chce.
Obecnie jesteśmy na etapie przenoszenia na nasz teren małej szopy z bali 30 centymetrowych celem wybudowania u nas pomieszczenia do prac majsterkowych dla Niego a dodatkowo może uda się także dołączyć małą wiatę na autko. Terenowy samochód plus przyczepa pracują nonstop. Uszkodzeń jest już kilka ale tylko ten co nie pracuje to nic nie psuje, więc znosimy w milczeniu te usterki i działamy dalej.
Z manganem uporać się trzeba choć nikt się tego nie spodziewał. Spodziewaliśmy się natomiast innych utrudnień, które wcale nie nadeszły więc jak widać równowaga w przyrodzie jest i to cieszy...bowiem wagą zodiakalną jestem.
A dziś po południu rozpoczynamy weekendowy wypoczynek. Po niedzieli znów gość nam się szykuje, także na nudę nie narzekamy.
Dobrego weekendu.
u nas na wsi przekroczone azotyny,myjemy sie azotowo , ale pijemy sklepową lub sąsiedzka ( wodociągową) wodę
OdpowiedzUsuńHi, Really great effort. Everyone must read this article. Thanks for sharing.
OdpowiedzUsuń