czwartek, 24 października 2013

nasza predestynacja

Przeczytałam wczoraj u Kamphory post o Cyganach, zbieraniu złomu w Irlandii oraz o przepisach coraz mocniej ingerujących w naszą wolność. To tylko przykłady ale myślę, że każdy ma swoje z własnego ogródka i gdyby je tak poskładać do kupy to wizja najbliższych dekad nie jawi się jakoś optymistycznie.  

Wrzucam Wam dziś kilka cytatów z książki Tiziano Terzaniego "Powiedział mi wróżbita", którą aktualnie zgłębiam. Włoch pisze dokładnie o tym, co nieraz zaprząta mój umysł i co jest z pewnością jednym z wielu powodów, dla których chcemy zdezerterować do Naszej Polany. Co prawda Terzani pisze o Azji ale mam wrażenie, że wiele jego obserwacji spokojnie można zastosować do Europy a w zasadzie do jej środkowo-wschodniej części. Przeraża mnie trafność jego opinii.

"Krajom Azji, jednemu po drugim, udawało się zrzucać kolonialne jarzmo i pokazywać drzwi ludziom Zachodu. Ten jednak zakrada się teraz przez okno i ostatecznie podbija Azję, zdobywając nie jej terytorium, lecz jej duszę. Czyni to bez określonego planu, bez politycznej woli, w procesie powolnego zatruwania, na które nie wynaleziono żadnego antidotum, a trucizną jest pojęcie nowoczesności. Udało nam się przekonać Azjatów, że przetrwają tylko wtedy jeśli będą nowocześni, a jedyną postacią nowoczesności jest nasza, zachodnia. 
Prezentując siebie jako jedyny prawdziwy model ludzkiego postępu, Zachodowi udało się wytworzyć ogromny kompleks niższości u tych, którzy według jego miar nie są "nowocześni".(...) 
I oto teraz Azja odrzuca wszystko, co swojskie, aby przejmować wszystko, co zachodnie, czy to w oryginalnej postaci, czy też w formie lokalnych - japońskich, tajlandzkich czy singapurskich - imitacji. 
Kopiowanie tego, co "nowe" i "zmodernizowane", stało się obsesją, chorobą, na którą nie ma ratunku. W Pekinie burzą ostatnio domy z podwórkami, w miejscowościach Azji Południowo-Wschodniej - w Indonezji czy Laosie - oznaką powodzenia staje się to, że rodzime materiały zastępuje się syntetykami. Znikają słomiane dachy, ich miejsce zajmują rdzewiejące blachy i mniejsza z tym, że w domu robi się gorąco jak w piekarniku, a w porze deszczowej owe blachy stają się bębnami, we wnętrzu których głuchną mieszkańcy. 
Dzieje się tak nawet z Chińczykami. Ongiś tak dumni z dziedzictwa kultury trwającej ponad cztery tysiące lat i przekonani o swojej wyższości nad całą resztą narodów, także i oni musieli skapitulować. Charakterystyczne, że zaczynają się wstydzić nawet jedzenia pałeczkami.(...)
Dzisiaj żadna już azjatycka kultura nie potrafi przeciwstawić się temu trendowi. Nie ma dziś zasad czy ideałów, które mogłyby rzucić wyzwanie "nowoczesności". Rozwój stał się dogmatem; postęp za wszelką cenę stał się hasłem niedopuszczającym wyjątków. Niemożliwe stało się w Azji stawianie chociażby tylko pytań o sens tej drogi, o jej etyczność, o jej konsekwencje.(...)"

I jeszcze jeden cytat nawiązujący do małej miejscowości we Włoszech, z której pochodziła wiekowa już siostra zakonna-misjonarka, napotkana po drodze przez Terzaniego:
"Ludziom urodzonym na początku wieku w ubogiej chłopskiej rodzinie w Cernusco czy gdziekolwiek indziej we Włoszech nie mógł marzyć się księżyc. Stało przed nimi bardzo niewiele możliwości, co znaczyło, że mieli swoją "predestynację" Dzisiaj każdy ma przed sobą wiele możliwości i może aspirować do bardzo różnych rzeczy, ale w rezultacie nikt nie jest do niczego "predestynowany". Może dlatego ludzie czują się coraz bardziej zdezorientowani i niepewni co do sensu życia."

Tiziano Terzani "Powiedział mi wróżbita" wyd. Zysk i S-ka 2008

    

6 komentarzy:

  1. Zapewne w tym wróżbita ma rację, że zupełny brak predystynacji stwarza pole do dezorientacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w sumie to jakby się zastanowić to predestynować sami możemy się do czegoś i dezorientację mamy z głowy :-)

      Usuń
  2. Pierwsza moja myśl to uciec gdzie głęboko w lasy i nos rzadko wystawiać ale niedługo nie będzie gdzie uciec ....

    OdpowiedzUsuń
  3. Pozdrawiam serdecznie po powrocie z, jak przypuszczam, okolic Waszej Polany. Och mowie Wam jak tam bylo pieknie w pazdziernikowym sloncu! Kolory na wzgorzach Beskidu Niskiego dech zapieraly.
    A zeby nie bylo calkiem off topic to powiem, ze w pociagu z lotniska widzialam dzentelmena palaszujacego lunch paleczkami. Bez zadnego zawstydzenia (moze dlatego, ze z pewnoscia nie byl Chinczykiem)
    Polska tez przezywala fascynacje Zachodem, a teraz,prosze: wsrod wielu podobnych jestescie i Wy z chyza na Polanie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojej ... a gdzie? a jakich okolicach? a co widzieli? no buczyny pewnie dawały czadu. to jej ostatnie podrygi? A rykowisko? Wyły basem byki? pisz mi tu szybko :-) Szybciuchno! :-)
      ps, a ja też czasem jadam pałeczkami i Chinką raczej nie jestem :-)

      Usuń