wtorek, 6 listopada 2012

jej NINA

Kiedyś, starając się o pracę, w agencji PR, w liście motywacyjnym do mojej przyszłej szefowej, napisałam mniej więcej taki oto tekst "Jak jasno wynika z mojego CV, nie mam doświadczenia w branży PR, jednak.... blablabla" i tam posypało się parę autopromocyjnych wyrazów na swój własny temat.
Moja przyszła szefowa, na rozmowie kwalifikacyjnej, nie omieszkała przytoczyć tego zdania czym wprawić mnie chciała w lekkie zakłopotanie, prawda? :-). Dodała jednak..., że intuicja jej podpowiada, że powinna mnie zatrudnić. I tak też uczyniła i za to jestem jej do dziś niezmiernie wdzięczna.

PR ma wiele definicji.

Budowanie dobrej reputacji osoby albo instytucji

Dostarczanie społeczeństwu informacji, perswazję mającą na celu modyfikowanie postaw oraz usiłowanie zbliżenia postaw i działań instytucji do nastawienia klientów, zaś postaw klientów do nastawienia instytucji

Promocja reputacji

Ja PRówką jestem słabą bo... mogę zbudować dobrą reputację czyjejś osoby albo instytucji tylko pod jednym warunkiem - muszę w to wierzyć. :-) Stwierdzam/może nawet ze smutkiem/, że wiele osób/nie wszyscy/ zajmując się zawodowo PRem nie wierzą w to, co mają ludziom przekazać. Taki mają zawód, wykonują go pewnie z sercem, wykorzystują profesjonalne narzędzia, sprawdzone metody, wymyślają nowe, autorskie sposoby na to, aby zmienić nastawienie, przybliżyć, wywołać pozytywne emocje, ale czy w to wierzą.... w sensie w produkt.

Po nabraniu PRowego doświadczenia w agencji, 4 lata piastowałam dającą mi wiele radości i satysfakcji posadkę PR Managera w Teatrze Konsekwentnym. Było już o tym tutaj parę razy. Cudnie to wspominam bo i koszule prasowałam aktorom i jajka na twardo do spektaklu gotowałam i podłogę mopowałam /okazało się, że to doświadczenie tutaj mi się mocno przydaje/a przy okazji .... budowałam dobrą reputację. :-)

Dziś PREMIERA. ONA czyli Monika MARIOTTI - kobieta kameleon. Połączenie Sofii Loren z Ireną Kwiatkowską...
Myślę o NIEJ, o Monice o Mojej Sroce i trzymam za nią kciuki bo wciela się właśnie w monodramie w rolę NINY SIMONE. To jest spektakl, który trzeba zobaczyć, trzeba usłyszeć... Nie widziałam, ale wiem.... bo przecież ten Teatr robi takie spektakle, że zawsze można iść w ciemno.
Kasia Groniec przetłumaczyła teksty piosenek oraz współpracowała przy tworzeniu przedstawienia.
Mnie dziś tam nie ma. Was pewnie też... ale jutro możecie być i pojutrze też a ja ... nie :-(.
POLECAM, zobaczcie jaka piękna NINA


projekt plakatu Kasia Czapska


 

7 komentarzy:

  1. E... taka reklama na blogu :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi... uczę się, że tak powiem "po sąsiedzku" :-P
      http://usasiada.blogspot.de/2012/08/to-promujemy.html

      Usuń
    2. poczekaj, poczekaj, zaraz będzie o promo :)

      Usuń
    3. Albo nie, nie teraz, wszyscy znajomi powrzucali swoje posty. Zginie w tłumie, a to by było niepiarowo :) Poczekam na moment odpowiedniejszy ;)

      Usuń
  2. Chcialabym bardzo zobaczyc, ale niestety nie mam takiej mozliwosci:(

    OdpowiedzUsuń
  3. Heh! A ja, do ostatnich zdań byłem przekonany, że chodzi o Ninę Hagen! :D Pzdr.

    OdpowiedzUsuń