... i leżał w łóżeczku.
Dosłownie.
Niestety od soboty nasz leniwy i wiecznie zaspany Kocurro, jest teraz jeszcze bardziej zaspany ale nie z lenistwa a ... z choroby :-(.
Przestał jeść. Próbuje ale bardzo mało i małymi kęskami. Dobrze, że pije ufff, ale jedzonko mu nie idzie, nawet to najlepsze i najulubieńsze i nawet podane do łóżeczka i nawet surowizna. Nic.
Próbuje po 3-4 kęsy ale potem odpuszcza.
Śpi i smutny jest.
Wczoraj jak wróciliśmy do domu to niestety był zaśliniony... zatem przestałam już czekać aż zacznie jeść tylko rozpoczęłam poszukiwania weterynarza. Ale jak się okazuje o 21:00 w kraju cywilizowanym, jakim są Niemcy bardzo trudno takiego znaleźć. Wrzucając w google różne zapytania nie pojawiło się nic co sugerowałoby poradnię weterynaryjną 24h. Chyba, że mój research był marny.
Dziś natomiast po pracy, szybciutko kocurka w autko i do najbliższego weterynarza, który na szczęście angielskim słabo bo słabo ale władał /po niemiecku o zagadnieniach weterynaryjnych jeszcze nie jest mi łatwo/. Jeszcze w poczekalni spojrzałam kotu głęboko w oczy i ze smutkiem stwierdziłam, że zmiana koloru tęczówki, którą zaobserwowaliśmy parę dni temu, teraz już przeobraziła się w powiększoną źrenicę i coś, coś.... mi się tu nie podoba.
Zatem zaczęłam o tym niejedzeniu, o tym że mam wrażenie, że go może podczas tego jedzenia coś boleć... /zęby może?/, bo niby próby podejmuje ale maleńko zjada, a zaraz potem przeszłam do tego oka. Nie chciałam nic sugerować ale mądry lekarz z pewnością nie zbagatelizuje takiej uwagi. Lekarz spojrzał na moją Czarną Kulkę, podotykał, pomruczał, zmierzył temperaturę, zaaplikował zastrzyk, dał jakąś papkę na zaostrzenie apetytu, tabletkę i powiedział, że to może gardło boleć i sprawiać bóle przy przełykaniu. Kazał obserwować i jak po 2 dniach nic się nie polepszy to wrócić.
Koszt tej wizyty niewspółmierny był do czasu spędzonego w gabinecie, ale "pies go drapał" - nich mi tylko Bambulo jeść zacznie bo pierwszy raz w życiu tak ma, że nie chce i że odmawia. :-(((
Różne czarne myśli mi po głowie chodzą i o tym oku nie mogę przestać rozmyślać. Mam wrażenie, że przez bardzo krótki okres coś się tam w tym oku powiększyło. O oku nic lekarz mądrego nie powiedział, tylko skierował do zwierzęcego okulisty.
Kot JEGO, Kacper, którego nie zdążyłam niestety poznać, zszedł był z tego świata z powodu oka właśnie i ... ta myśl nie daje mi teraz spokoju.
Dosłownie.
Niestety od soboty nasz leniwy i wiecznie zaspany Kocurro, jest teraz jeszcze bardziej zaspany ale nie z lenistwa a ... z choroby :-(.
Przestał jeść. Próbuje ale bardzo mało i małymi kęskami. Dobrze, że pije ufff, ale jedzonko mu nie idzie, nawet to najlepsze i najulubieńsze i nawet podane do łóżeczka i nawet surowizna. Nic.
Próbuje po 3-4 kęsy ale potem odpuszcza.
Śpi i smutny jest.
Wczoraj jak wróciliśmy do domu to niestety był zaśliniony... zatem przestałam już czekać aż zacznie jeść tylko rozpoczęłam poszukiwania weterynarza. Ale jak się okazuje o 21:00 w kraju cywilizowanym, jakim są Niemcy bardzo trudno takiego znaleźć. Wrzucając w google różne zapytania nie pojawiło się nic co sugerowałoby poradnię weterynaryjną 24h. Chyba, że mój research był marny.
Dziś natomiast po pracy, szybciutko kocurka w autko i do najbliższego weterynarza, który na szczęście angielskim słabo bo słabo ale władał /po niemiecku o zagadnieniach weterynaryjnych jeszcze nie jest mi łatwo/. Jeszcze w poczekalni spojrzałam kotu głęboko w oczy i ze smutkiem stwierdziłam, że zmiana koloru tęczówki, którą zaobserwowaliśmy parę dni temu, teraz już przeobraziła się w powiększoną źrenicę i coś, coś.... mi się tu nie podoba.
Zatem zaczęłam o tym niejedzeniu, o tym że mam wrażenie, że go może podczas tego jedzenia coś boleć... /zęby może?/, bo niby próby podejmuje ale maleńko zjada, a zaraz potem przeszłam do tego oka. Nie chciałam nic sugerować ale mądry lekarz z pewnością nie zbagatelizuje takiej uwagi. Lekarz spojrzał na moją Czarną Kulkę, podotykał, pomruczał, zmierzył temperaturę, zaaplikował zastrzyk, dał jakąś papkę na zaostrzenie apetytu, tabletkę i powiedział, że to może gardło boleć i sprawiać bóle przy przełykaniu. Kazał obserwować i jak po 2 dniach nic się nie polepszy to wrócić.
Koszt tej wizyty niewspółmierny był do czasu spędzonego w gabinecie, ale "pies go drapał" - nich mi tylko Bambulo jeść zacznie bo pierwszy raz w życiu tak ma, że nie chce i że odmawia. :-(((
Różne czarne myśli mi po głowie chodzą i o tym oku nie mogę przestać rozmyślać. Mam wrażenie, że przez bardzo krótki okres coś się tam w tym oku powiększyło. O oku nic lekarz mądrego nie powiedział, tylko skierował do zwierzęcego okulisty.
Kot JEGO, Kacper, którego nie zdążyłam niestety poznać, zszedł był z tego świata z powodu oka właśnie i ... ta myśl nie daje mi teraz spokoju.
bądź dobrej mysli, może jestes przewrazliwiona, a przecież weterynarz powinien wiedzieć co kotu dolega i go leczyc...
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki za Kocurka
Dziękuję Leptir, staram się nie dołować i być dobrej myśli ale mi się zawsze z tyłu głowy lampka świeci bo z weterynarzami mam też doświadczenie błędnej diagnozy. Mój ś.p. Rumcajs był leczony przez 3 lata na serce a okazało się, że ma astmę i się w końcu udusił... :-(
OdpowiedzUsuńJa mają c sporo zwierząt wiem jacy są weterynarze a z nimi niestety jest kiepsko żeby trafić na dobrego normalnego weta to jak igle w stosu siana zaleźć. Jeśli zmiana jest widoczna w oku to ja bym tego nie bagatelizowała tylko znalazła innego weta i skonsultowała się z nim najpierw telefonicznie jeśli coś mądrego powie to wizyta. U nas w aptekach jest dostępny Świetlik jest homeopatyczny lek krople do oczu dla ludzi i dobrze działa dla zwierząt. Rok temu mój kot wbił sobie w oko drut Świetlikiem wyleczyłam. Co do braku apetytu to jeśli jest to gardło chore to weź letni napar z szałwii i strzykawką płukaj mu gardło, jeśli są problemy z zabiegami to jest punkt na głowie kota że pukniesz i kot jakby lekko omdlewał. Nic mu się złego nie dzieje ale można spokojnie wykonać zabieg przy oku bo przy płukaniu to nie bo może się zakrztusić. Powodzenia.
OdpowiedzUsuńPowrót do tradycji - bardzo dziękujemy za te słowa. Postaramy się zrobić wszystko żeby Czarnuchowi ulżyć. Znam świetlik choć w Niemczech jeszcze o niego nie pytałam. Dowiem się i zaczniemy działać. pozrowienia
UsuńBędzie dobrze, może rzeczywiście rozwija się jakaś infekcja gardła, spróbuj jutro, jeśli będzie bez zmian, pójść na kontrolną wizytę lub do in. weterynarza.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie jolanda
może mieć nadciśnienie, jeżeli taka zmiana w oku, np. powiązane z cukrzycą? A dziąsła jak? Bo może to stan zapalny dziąseł i dlatego nie je i się ślini? A stan zapalny bywa objawem kłopotów z nerkami. Polecam forum miau.pl, tam można zadać pytanie bardzo ogarniętemu wetowi- pcim.olki chyba jego nick. Dobrze diagnozuje na odległość. Pozdrawiam i trzymajcie się wszyscy:-/
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Kota!!!
OdpowiedzUsuńBardzo Wam wszystkim dziękujemy za wsparcie i wszelkie porady i informacje.
OdpowiedzUsuńJest jakby lepiej. Bambo je, może jeszcze bez wielkiego apetytu ale trochę mięska surowego, trochę rybki wędzonej, pije wodę i idziemy do przodu. Humorek też jakby lepszy i choć nie było nas cały dzień w domu, to obserwujemy poprawę.
Szprycujemy mu rano i wieczorem taką papkę na poprawienie apetytu oraz rano zapodaliśmy połowę tabletki na to samo.
Z okiem tak czy siak w przyszłym tygodniu do okulisty się udamy.
Ja mam swoją teorię na temat tej dziwnej choroby związanej z brakiem apetytu, ale o tym innym razem.
Jeszcze raz WSZYSTKIM WIELKIE DZIĘKI!!!