To jest temat, który już od dawien dawna biega po mej głowie ale podjęcie go było dominowane przez jakieś inne bieżące tematy. Waga jednak tego problemu nie daje mi spokoju i mam zamiar o tym dziś podebatować.
Wkurzam się codziennie i każdego dnia i w każdej minucie, bowiem jak odwiedzam domy, w których pracujemy to jestem przerażona. O oszczędzaniu czegokolwiek nie ma tam mowy. W tym temacie nie ma podziałów na tych bardziej lub mniej lubianych. Prawie wszyscy mają gdzieś wyłączanie światła, odłączanie naładowanych już sprzętów czy choćby zakręcanie kaloryferów teraz, gdy okres grzewczy już dawno za nami. Przeginką totalną jest wyjechanie małżeństwa na kilka ładnych dni i zostawienie włączonego miniodkurzacza, który ładuje się wiecznie aby zawsze był gotów to wciągnięcia kilku okruchów ze stołu po porannym posiłku lub takiej elektronicznej ramki do prezentowania zdjęć, co to sobie stoi na komodzie i wyświetla dzień i noc fotki z wojaży po całym świecie. Pięknie ale podczas nieobecności w domu nikt na to nie patrzy, co nie? Kobieta wychodzi do sklepu na parę godzin a w kuchni świeci się światło nad okapem, nad zlewem, światło górne, światło w przedpokoju, no a w pokoju kaloryfer na 5-tce a okno otwarte... "bo tu zawsze tak duszno".
Zbytkami otaczają się Ci ludzie niesamowitymi. Mimo iż wiadomo, że każdy ma swoje potrzeby i pewnie dla mocno ubogich ludzi to nasz stan też pewnie jest mocno przegięty w stronę posiadania wielu, wielu niepotrzebności to jednak ... 15 sztuk identycznych swetrów w każdym kolorze palety barw tyleż samo spodni identycznych, 100 par butów i 20 torebek od samego Vuittona... przy czym widać, że nic z tego nie jest noszone... ech.... i to tylko kropla w morzu tego, co tak naprawdę znajduje się w wielu garderobach.
A jednocześnie w lodówkach wszelkie produkty z półek oznaczonych etykietą BIO i EKO.
I dobrze... tyle tylko, że dlaczego oni nie widzą między jednym a drugim żadnego powiązania, żadnej refleksji...
Wszystkie produkty MUSZĄ być z etykietką świadczącą o tym, że firma znana i najlepsza a przede wszystkim potwierdzająca, że dany produkt w najwyższej był cenie. Żadne tam domowe wyroby nie wchodzą w rachubę.
Czyli wspieranie małych producentów nie ma szans u takiej elity, która właśnie mogłaby jakoś zmienić losy tego konsumpcyjnego świata.
Mi się tutaj wiele spraw przewartościowało choć Ci co mnie znają to nigdy nie zarzucą mi otaczania się zbytkami. Wiadomo, każdy ma w szafie za wiele. Zawsze da się coś wyeliminować, oddać, przekazać bardziej potrzebującym. Jednak Ci naprawdę zamożni, rzadko kiedy wpadają na pomysł zaniechania gromadzenia wokół siebie niepotrzebnych rzeczy. A przecież to oni często mogliby wyznaczać nowe trendy i służyć przykładem innym.
Mój tata twierdzi, że ekologię wymyślili bogaci ludzie i chyba coś w tym jest bo przecież Ci, którzy naprawdę starają się wrócić do korzeni i dbać o Matkę Ziemię stanowią promil ludności tego świata i zazwyczaj bogactwo /przynajmniej to materialne/ jest im obce. Nie mówię, że wszyscy mają żyć w lesie, żywić się korzonkami i nie dać się porwać systemowi, ale gdyby choć przez chwilę każdy z nas zastanowił się nad tym co robi, jak bezsensownie wylewa wodę, marnuje prąd, zjada śmieciowe jedzenie... byłoby nam wszystkim łatwiej.
Wkurzam się codziennie i każdego dnia i w każdej minucie, bowiem jak odwiedzam domy, w których pracujemy to jestem przerażona. O oszczędzaniu czegokolwiek nie ma tam mowy. W tym temacie nie ma podziałów na tych bardziej lub mniej lubianych. Prawie wszyscy mają gdzieś wyłączanie światła, odłączanie naładowanych już sprzętów czy choćby zakręcanie kaloryferów teraz, gdy okres grzewczy już dawno za nami. Przeginką totalną jest wyjechanie małżeństwa na kilka ładnych dni i zostawienie włączonego miniodkurzacza, który ładuje się wiecznie aby zawsze był gotów to wciągnięcia kilku okruchów ze stołu po porannym posiłku lub takiej elektronicznej ramki do prezentowania zdjęć, co to sobie stoi na komodzie i wyświetla dzień i noc fotki z wojaży po całym świecie. Pięknie ale podczas nieobecności w domu nikt na to nie patrzy, co nie? Kobieta wychodzi do sklepu na parę godzin a w kuchni świeci się światło nad okapem, nad zlewem, światło górne, światło w przedpokoju, no a w pokoju kaloryfer na 5-tce a okno otwarte... "bo tu zawsze tak duszno".
Zbytkami otaczają się Ci ludzie niesamowitymi. Mimo iż wiadomo, że każdy ma swoje potrzeby i pewnie dla mocno ubogich ludzi to nasz stan też pewnie jest mocno przegięty w stronę posiadania wielu, wielu niepotrzebności to jednak ... 15 sztuk identycznych swetrów w każdym kolorze palety barw tyleż samo spodni identycznych, 100 par butów i 20 torebek od samego Vuittona... przy czym widać, że nic z tego nie jest noszone... ech.... i to tylko kropla w morzu tego, co tak naprawdę znajduje się w wielu garderobach.
A jednocześnie w lodówkach wszelkie produkty z półek oznaczonych etykietą BIO i EKO.
I dobrze... tyle tylko, że dlaczego oni nie widzą między jednym a drugim żadnego powiązania, żadnej refleksji...
Wszystkie produkty MUSZĄ być z etykietką świadczącą o tym, że firma znana i najlepsza a przede wszystkim potwierdzająca, że dany produkt w najwyższej był cenie. Żadne tam domowe wyroby nie wchodzą w rachubę.
Czyli wspieranie małych producentów nie ma szans u takiej elity, która właśnie mogłaby jakoś zmienić losy tego konsumpcyjnego świata.
Mi się tutaj wiele spraw przewartościowało choć Ci co mnie znają to nigdy nie zarzucą mi otaczania się zbytkami. Wiadomo, każdy ma w szafie za wiele. Zawsze da się coś wyeliminować, oddać, przekazać bardziej potrzebującym. Jednak Ci naprawdę zamożni, rzadko kiedy wpadają na pomysł zaniechania gromadzenia wokół siebie niepotrzebnych rzeczy. A przecież to oni często mogliby wyznaczać nowe trendy i służyć przykładem innym.
Mój tata twierdzi, że ekologię wymyślili bogaci ludzie i chyba coś w tym jest bo przecież Ci, którzy naprawdę starają się wrócić do korzeni i dbać o Matkę Ziemię stanowią promil ludności tego świata i zazwyczaj bogactwo /przynajmniej to materialne/ jest im obce. Nie mówię, że wszyscy mają żyć w lesie, żywić się korzonkami i nie dać się porwać systemowi, ale gdyby choć przez chwilę każdy z nas zastanowił się nad tym co robi, jak bezsensownie wylewa wodę, marnuje prąd, zjada śmieciowe jedzenie... byłoby nam wszystkim łatwiej.
Dopóki nasz niszczycielski konsumencki tryb życia nie doprowadzi nas do katastrofy człowiek nigdy się nie nauczy
OdpowiedzUsuńoj, temat mi bliski.A dzisiaj odkryłam 2 fajne blogi, gdzie tematem jest minimalizm. Taki codzienny, bez przegięć i udziwnionej ideologii, i chyba(? muszę wgłębić się jeszcze w temat) odnajduję się w tym. My m.in. oszczędzamy wodę - staramy się szanować te zasoby, uczymy też dzieci tego, ale też i mamy z tego widoczną w budżecie domowym korzyść (sąsiedzi, mają podobny metraż, liczbę i strukturę lokatorów, nie zastanawiają się nad racjonalnym korzystaniu z wody i mają w rozliczeniach np. 800 zł niedopłaty, a my nadpłatę w podobnej wysokości) - najzwyczajniej w świecie, w tej krótszej perspektywie opłaca się też, o. Przed nami długa droga, ale chyba dojrzewamy powoli do pewnych zmian.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, wystarczy się minimalnie wysilić i to już daje efekty. Schylić się aby odłączyć coś co już podłączone być nie musi. A podasz linki do tych nowych, ciekawych blogów? z góry dziękujemy
Usuńkyja- dawaj adresy tych blogów! :)
Usuńdaję, daję:)
Usuńzaczęłam od tego:
http://minimalist-ka.blogspot.com/?view=classic
potem trafiłam na ten:
http://wystarczy-mniej.blogspot.com/
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńBitte :)
UsuńA wiesz, że wydawało mi się, że Niemcy są bardziej świadomi? Naprawdę. Ale wielkie marnotrawstwo i u nas, choć i tak jest lepiej, bo dużo się o tym mówi, na przykład w szkole (tam gdzie uczę, to wręcz obsesyjnie dużo). Może to coś da.
OdpowiedzUsuńMnie też się tak zdawało i muszę przyznać, że chyba na prowincji niemieckiej lepiej to wygląda. Miasto jak zwykle ... daje ciała. :-(
UsuńJa z Pyrlandii jestem, z dziada - pradziada, więc oszczędność-gospodarność mam we krwi:) I zgadzam się z Tobą oraz popieram pogląd szanownego taty. Dodam jeszcze, że cały wysoko rozwinięty świat zarabia duże pieniądze na tzw. ekologii. To magiczne słowo jest świetnym pretekstem do zarabiania i wydawania pieniędzy - co Sama zauważyłaś:)Ale pamiętajmy, że coraz więcej ziemi uprawnej przeznacza się na uprawy surowców do biopaliw (świetny zarobek, baaaardzo modny, ekologiczny temat) - w efekcje końcowym prowadzi do drastycznego zmniejszenia upraw zbóż i warzyw, a dalej do ogromnego spadku żywności na świecie (co powoduje coroczny wzrost cen owych artykułów) - dalej....światowy głód!!! Koniec, więcej nie będę się denerwować, temat rzeka....a osobistą pompkę mam tylko jedną i szkoda mi czasu na chorowanie:))
OdpowiedzUsuńTemat ważny, ciekawy, wymagający rozwagi i logicznego myślenia. Należy również pamiętać, aby doniesienia mediów (w tej kwestii) przepuszczać przez gęste sito.
Pozdrawiam i chyba już "dzień dobry" :)
Tomaszowa
Niestety sieczka informacyjna karmi nas tylko tym czym chce. Bardziej wnikliwi i świadomi sami znajdą ważne dla środowiska informacje na ten temat... ale ilu tych wnikliwych cholerka jest? :-(
UsuńU nas "nieekologiczne" są chyba stosy rzeczy trzymanych i nie wyrzucanych- na ich podstawie ktoś może powiedzieć, ze mamy furę łachów np. Co z tego, ze lumpeksowskie? Że żal wyrzucić, "bo na wsi się przyda"? :)
OdpowiedzUsuńA tak poważniej, też mnie ten temat frapuje, o podejściu do "eko" akurat w czasie wychowywania dzieci już pisałam u siebie.
Coś w tym, ze "ekologię" wymyślili bogaci coś jest. Dla naszych przodków normalne było oszczędzanie, bo natura- jak to natura, bywa nieprzewidywalna- z pogodą, ze zbiorami. Współcześnie nie mamy takich problemów, przynajmniej nie wszyscy z nas i nie bezpośrednio.A takich "ekologicznych" znam paru; lodówka pełna ekożywności, ekoprodukty, a do owadów czuje obrzydzenie i chętnie by wszystkie wytruła...;)
A nam się wydaje że temat jest trochę źle postawiony .EKO to bardzo szerokie pojęcie (w dzisiejszych czasach) w związku z tym i bardzo wiele zagadnień i dziedzin mieści się w temacie. Trudno jest potępiać wszystko albo wszystko chwalić.
OdpowiedzUsuńEKO-rolnictwo ,EKO-tekstylia ,EKO-przemysł ,EKO-żywność...itd.
Gdy się mówi o wszystkim tak naprawdę nie mówi się o niczym.A to o czym mówicie to tylko oszczędność (z Waszej strony)a nie żadna ekologia.
Te anty ekologiczne zachowania na zachodzie to często odreagowywanie ,,prostaków" którzy dochrapali się kasy, z jednej strony nie zwracanie uwagi na wodę ,prąd marnowany bez umiaru,a z drugiej kupowanie drogiej eko-żywności,a ze strony wytwórców to pazerność i chciwość ,robienie kasy na tanich hasłach pro-ECO.
Do wszystkiego trzeba dorosnąć ,do prawdziwej świadomości ekologicznej też.
A tak wracając do samego tytułu to wiecie kto ma największe super prowadzone gospodarstwo ekologiczne w Wielkiej Brytanii ,Książe Karol następca tronu ,żeby było ciekawiej to bardzo wiele prac w gospodarstwie wykonuje rodzina królewska. Więc z bogatymi i ekologią to nie do końca tak. Sedno tkwi nie w portfelu ale zupełnie gdzie indziej ,a wy mówicie o portfelu :)))
Starałam się jedynie przy pomocy wycinka mojej chwilowej rzeczywistości zaakcentować pewien poważny problem. Tytuł jest zapożyczony z wypowiedzi mego taty i z mojego punktu widzenia temat nie wydaje mi się źle postawiony. Ochrona środowiska, ekologia to przede wszystkim nasza świadomość i związane z tym wybory. Jednak przyznacie rację, że często stan portfela to weryfikuje... im grubszy tym świadomość znacznie mniejsza. A takie przykłady jak Król Karol z Rodziną stanowią piękne od tego wyjątki. Dziękujemy Wam za komentarz
Usuń,,Jednak przyznacie rację, że często stan portfela to weryfikuje... im grubszy tym świadomość znacznie mniejsza." Pozwolimy sobie zaprzeczyć kolejny raz .To o czym piszesz Ty i osoby komentujące ma bardziej związek z ,,oszczędnością" a nie świadomością ekologiczną. Zasobność portfela nie jest wcale wyznacznikiem świadomości.Problem raczej polega na tym że zwykle pieniądze w dzisiejszym świecie mają ćwoki(nawet z kilkoma fakultetami, to czas bezwzględnych chamów) to właśnie na ich przykładzie oceniasz wszystkich zamożnych,a to jest błąd. Jak wiesz to co my wykonujemy w naszej manufakturce powinno nosić ekologiczny znak Q . Nasi klienci (Ci więksi) to najczęściej ludzie majętni ale ,(i jest to ale) zawsze jednak są to ludzie bardzo dobrze wyedukowani i z wielką kulturą osobistą (po prostu na poziomie). Oni wybierają nasze wyroby z pełną świadomością również tą EKOLOGICZNĄ co często podkreślają.
UsuńP.S.
Karol jest jeszcze księciem ,królową jest jego matka Elżbieta :)
POZDRAWIAMY
z tym królem to wpadka totalna ale nie brak znajomości tematu :-) wiem, że Karol jest nadal księciem.
Usuńa o ćwokach i chamach versus Wasi klienci na poziomie... nie będziemy już polemizować.
pozdrawiamy
Moim zdaniem tu chodzi o ŚWIADOMOŚĆ, wtedy można działać z sensem, skala działań zależy od możliwości, a te często od portfela. Nie ma znaczenia, czy nazwiemy to oszczędnością, czy ekologią, w sumie ekologiczna postawa to przede wszystkim oszczędne i racjonalne korzystanie z zasobów Matki Ziemi, nie? Niestety, "EKO" często służy snobizmom, i wtedy powstają takie "kwiatki" jak opisane powyżej. Hm... może kryzys to jakoś zmieni? Pamiętam jak jakiś czas temu pracowałam w Hiszpanii, jako au pair, między innymi sprzątałam po posiłkach. Przez całe moje życie nie wyrzuciłam do śmieci tyle jedzenia, jak przez te dwa miesiące. Sugestia, ze przecież można odgrzać na kolację, albo nawet na jutrzejszy obiad, lub zwyczajnie gotować nieco mniej, spotykała się z kompletnym niezrozumieniem. Teraz pewnie jest inaczej.
OdpowiedzUsuńNie wiem, gdzie kończy się oszczędność a gdzie zaczyna świadomość ekologiczna. Ponieważ mam głęboko wpojone przekonanie, że "żywności się nie wyrzuca i już", staram się tego nie robić, nawet, gdy mnie stać. Z drugiej strony im droższy produkt kupię, tym bardziej zależy mi, żeby się nie zepsuł, nie zmarnował. Więc zwykła oszczędność też wchodzi w grę. Podobnie jest ze zużyciem wody... To się gdzieś zazębia.
Może rozwiązaniem byłoby, ustalanie kosztów zużycia wody, energii, benzyny, żywności etc, w zależności od dochodów? Wtedy byłyby proporcjonalnie takie same dla wszystkich? Co Wy na to;-)?