Weź i wytłumacz kotu, że to "coś" nowe co wisi za oknem a na nim dyndają co jakiś czas małe głodne ptaszki, to nie jest zawieszone po to, żeby KOCUR tego pilnował i nie pozwalał zjadać ze smakiem, tylko właśnie w zupełnie odwrotnym celu. No weź i przetłumacz czworonogiemu, czarnemu sierściuszkowi, że ptaki są totalnie zestresowane widząc kątem oka jak on zza szyby skrada się i wydaje z siebie przy tym totalnie niekontrolowane i wojowniczo nastawione do otoczenia dźwięki. My się przy tym spektaklu znakomicie bawimy bo i ptaki za oknem i Kocurrooo pobudzony mocniej do życia z zimowego snu, ale w ptakach widać pośpiech i to nas martwi. Bo wiadomo, że konsumować należy w spokoju, degustować bez stresu, że to źle działa na układ trawienny, że wrzody powoduje i inne takie tam schorzenia :-).
No ale co zrobisz? Nic nie zrobisz.... :-)
To takie nasze motto życiowe od kilku dni, a ON przyniósł je z pracowni ceramicznej, w której niegdyś był pracował.
Miło nam bardzo się przed chwilką zrobiło bo Lawendowe Pole odpisało nam na naszego maila z wieloma pytaniami odnośnie domu. A wiadomo, że jak taki mail przyjdzie to i energia nowa i pomysły i zastrzyk nowej wiedzy. W każdym razie DZIĘKUJEMY i chętnie przekonamy się w najbliższej przyszłości "Jak zostać wieśniakiem" :-)
A poza tym parę dni temu zwyczajnie urwałam się z facebooka, jak to określiła moja serdeczna koleżanka Iza Natasza Czapska, na której stronę też Was zapraszam.
Owszem, facebook był kontaktem z licznymi osobami, znajomymi tymi bliższymi i dalszymi. Był źródłem informacji o tym, co aktualnie w ich duszach, w ich sercach i innych obszarach życia. Jednak facebook stał się już dawno dla mnie mega złodziejem czasu, śmietnikiem informacyjnym i takim tworem, który był bo był ale w sumie to gdzieś mnie tam uwierał i dźgał w boczek. Jednym zatem przebłyskiem myśli, drugim kliknięciem i pyk.... nie ma mnie tam. I dobrze mi z tym. Wrócę tam pewnie za czas jakiś, jak trzeba będzie wypromować Naszą Polanę, obwieścić światu, że Polana jest i czeka na miejskie ludziki, aby im przekazać to, co Polana ma najcenniejsze: spokój i ciszę, oderwanie od zgiełku miejskiego i zapomnienie chwilowe o tym, co nadwyręża nasz system nerwowy.
Wierzę, że bycie na facebooku i zarówno moje z niego zniknięcie nie zmienia żadnej rzeczywistości. A jednak chyba coś był na rzeczy skoro poświęcam temu wydarzeniu już drugi akapit tego postu. :-)
U nas zima i zimno choć nie tak skandalicznie jak w Ojczyźnie. Ja jednak marznę i przechłodzona jestem. Rower zamknięty w garażu mimo iż śniegu nie ma nic a nic. I w tym właśnie problem bo z bielą za oknem byłoby chociaż nieco przytulniej.
Tymczasem trzymajcie się wszyscy ciepło. Niech hydrofory dają radę. Niech w piecach nie gaśnie. Niech koty Was grzeją. Nie skarpety wełniane wyjdą z szuflad i wskoczą na Wasze stópki. Niech nalewki zmieniają na moment Waszą zimową rzeczywistość.
Zima przyszła i dobrze. No bo co zrobisz?? Nic nie zrobisz :-)
No ale co zrobisz? Nic nie zrobisz.... :-)
To takie nasze motto życiowe od kilku dni, a ON przyniósł je z pracowni ceramicznej, w której niegdyś był pracował.
Miło nam bardzo się przed chwilką zrobiło bo Lawendowe Pole odpisało nam na naszego maila z wieloma pytaniami odnośnie domu. A wiadomo, że jak taki mail przyjdzie to i energia nowa i pomysły i zastrzyk nowej wiedzy. W każdym razie DZIĘKUJEMY i chętnie przekonamy się w najbliższej przyszłości "Jak zostać wieśniakiem" :-)
A poza tym parę dni temu zwyczajnie urwałam się z facebooka, jak to określiła moja serdeczna koleżanka Iza Natasza Czapska, na której stronę też Was zapraszam.
Owszem, facebook był kontaktem z licznymi osobami, znajomymi tymi bliższymi i dalszymi. Był źródłem informacji o tym, co aktualnie w ich duszach, w ich sercach i innych obszarach życia. Jednak facebook stał się już dawno dla mnie mega złodziejem czasu, śmietnikiem informacyjnym i takim tworem, który był bo był ale w sumie to gdzieś mnie tam uwierał i dźgał w boczek. Jednym zatem przebłyskiem myśli, drugim kliknięciem i pyk.... nie ma mnie tam. I dobrze mi z tym. Wrócę tam pewnie za czas jakiś, jak trzeba będzie wypromować Naszą Polanę, obwieścić światu, że Polana jest i czeka na miejskie ludziki, aby im przekazać to, co Polana ma najcenniejsze: spokój i ciszę, oderwanie od zgiełku miejskiego i zapomnienie chwilowe o tym, co nadwyręża nasz system nerwowy.
Wierzę, że bycie na facebooku i zarówno moje z niego zniknięcie nie zmienia żadnej rzeczywistości. A jednak chyba coś był na rzeczy skoro poświęcam temu wydarzeniu już drugi akapit tego postu. :-)
U nas zima i zimno choć nie tak skandalicznie jak w Ojczyźnie. Ja jednak marznę i przechłodzona jestem. Rower zamknięty w garażu mimo iż śniegu nie ma nic a nic. I w tym właśnie problem bo z bielą za oknem byłoby chociaż nieco przytulniej.
Tymczasem trzymajcie się wszyscy ciepło. Niech hydrofory dają radę. Niech w piecach nie gaśnie. Niech koty Was grzeją. Nie skarpety wełniane wyjdą z szuflad i wskoczą na Wasze stópki. Niech nalewki zmieniają na moment Waszą zimową rzeczywistość.
Zima przyszła i dobrze. No bo co zrobisz?? Nic nie zrobisz :-)
no, tak nic nie da zrobić, tylko czekać do wiosny:)
OdpowiedzUsuńteż mnie korci,żeby zerwać się z fejsa:)
jak dla mnie -za dużo niechcący nawet można o sobie udostępnić informacji...
takie produktywne mailowanie z pewnością przybliża Was małymi kroczkami do celu...Ale widzę,że Warmia a nie Dolny Śląsk jest na celowniku:)?
ostatnio z kilkoma osobami mailowałam, tzn. szybko odpisywałam, a tu odpowiedzi zero...niektóre maile były dość ważne (dotyczyły mojej przyszłości) i jak kamień w wodę...ech.Jak nic-skrzynki zamarzły;)
Pozdrowienia z mroźnego, bezśnieżnego Wro!
na Warmii /też/ szukamy inspiracji a dom gdzie znajdziemy to jeden czort wie :-)
Usuńoszszsz, a ja już miałam panią zaprosić do znajomych, pani MM... szszszkoda. Podobnie jak nie chciałabym, aby zniknęła powyższa pani KJ, a wiecie dlaczego? Bo blog jest naszą kreacją, a różne inne niejako bliżej rzeczywistości. Np. dzięki wspomnianej KJ dowiedziałam się nieco o funkcjonowaniu forów dla rodziców. Na fejsie bywam... codziennie rano, żeby up- ować stronę i "przeczytać wiadomości"... przefiltrowane przez krzywy punkt widzenia różnych ekooszołomów. Trudno, wolę takie, niż to, co serwuje Donald z rodziną. Ale co zrobiszszsz... pozdrowienia dla czarnego łowcy.
OdpowiedzUsuńEch... no tom straciła całkiem na wypasie zaproszenie na fejsa :-)))) ale co tam, grunt, że tu jesteśmy w tak zwanym dość częstym intaczu. :-)
UsuńCzarny Łowca pozdrawia :-) i my też :-)
Super, że krystalizuje Wam się wizja domu:-)))A jakby coś - my też służymy naszą wiedzą:-)))
OdpowiedzUsuńŚciskam!
Asia
Asiu i Wojtku... dzięki. Wasze filmiki już nas zainspirowały to szerszego postrzegania tematu. Trzymajcie się ciepło.
UsuńA u nas pierwszy tej zimy snieg spadl wczoraj. Przynajmniej rozjasnilo te depresyjna wyspe!...
OdpowiedzUsuńJak dobrze pojdzie, to w maju zawitam do Ojczyzny na poszukiwanie miejsca by zostac wiesniakiem ;-)))
O Ty też aspirujesz do pozycji wieśniaka? Jak dobrze wiedzieć, że jest nas więcej. :-) pozdrawiamy Wyspiarę Tymczasową :)
UsuńZima może i zimna, ale jaka piękna!!! Nie róbmy NIC.
OdpowiedzUsuńPzdr.