Została mi dziś, w sposób żartobliwy rzecz jasna, zwrócona uwaga że za mało piszę ostatnio na blogu. Czy za mało? Nie wiem, z pewnością piszę wystarczająco jak na to ile mi się chce pisać i ile się dzieje w naszym życiu. Ale istotnie... jakoś tak mi chwilowo zwyczajnie albo się nie chce, albo winą mogę obarczyć pogodę albo jeszcze poświąteczne rozleniwienie.
Nie mam przecież zamiaru zanudzać tu nikogo informacjami dość banalnymi o tym, co godzina po godzinie dzieje się w naszych nudnawym ostatnio życiu. Nudnawym dla innych bo w sumie nam w tym domowym ciepełku jest nam nie najgorzej.
No ale skoro już tak zaczęłam, to postaram się pociągnąć ten temat i wyłuskać z tego parę wieści, którymi już dawno chciałam się może i podzielić ale nie wiedziałam czy... warto.
1. Oglądamy sporo filmów i z tych DOBRYCH mogę Wam polecić "Noce w Rodanthe" z Richardem Gere oraz "The Notebook" z Ryanem Goslingiem, pod którego wrażeniem jestem od dawna, a także "Sanctum".
2. Zrobiłam prawie całą kamizelkę na drutach dla JEGO mamy ale okazało się, że w ilości oczek na przodzie zrobiłam skandaliczny błąd obliczeniowy i przód został w całości spruty, więc jak powstanie owa kamizelka to się pochwalę.
3. ON ma coraz więcej zleceń, jeszcze na razie nie wszystkie są stałe i nie tyle ile byśmy chcieli ale ... nie od razu Rzym zbudowano.
4. Codziennie przejeżdżam koło salonu samochodowego i za każdym razem sobie wzdycham i mówię pod nosem "ech, jak byśmy mieli takie jedno autko, to byśmy je sprzedali i od razu na POLANĘ byłoby nas stać", a potem jak już zostaje ten salon za moimi plecami to wracam na ziemię i dalej zmagam się z naszym niemieckim kieratem. :-)
5. Wiem już na 100%, że moje rozleniwienie związane jest z zimową porą i mniejszą ilością czasu spędzaną na rowerze. Rower bowiem daje mi dużo energii, pozwala obserwować świat, zmusza do rozmyślań i refleksji, jest moją mantrą a także prowokuje to pisania kolejnych postów na tym blogu: z wieści rowerowych donoszę, że kormorany nadal we Frankfurcie choć rozkminiły śluzę na Menie i niczym rybitwy pilnują teraz bram wjazdowych do miasta drogą wodną.
6. Od początku roku śpimy z NIM na podłodze bo... nasze/nie nasze łóżko w tym mieszkaniu pokonało mój niezbyt prosty /żeby nie powiedzieć "skręcony w chińskie S"/ kręgosłup. Oczekujemy na nowe łóżko, które zakupiliśmy w zeszłym roku ale czekamy na jego realizację.
7. Czarny grubaśny NASZ KOCUR nabawił się świerzbowca w uszach. Skąd go przywiało to nie mam pojęcia, ale wiem na 100%, że to świerzbowiec bo miał go kocięciem będąc. Na razie czyścimy ucho wacikami do uszu i aplikujemy pewną uzdrawiającą oliwę. Wygląda na to, że jest ciut lepiej. Niestety domowych sposobów na usuwanie tego pasożyta w necie się nie doszukałam. Kocur jest dzielny a my z powodu chwilowej niedyspozycji, rozpieszczamy go jeszcze bardziej niż zwykle. :)
8. Generalnie to niech już będą dni dłuższe i cieplejsze.
O!
Nie mam przecież zamiaru zanudzać tu nikogo informacjami dość banalnymi o tym, co godzina po godzinie dzieje się w naszych nudnawym ostatnio życiu. Nudnawym dla innych bo w sumie nam w tym domowym ciepełku jest nam nie najgorzej.
No ale skoro już tak zaczęłam, to postaram się pociągnąć ten temat i wyłuskać z tego parę wieści, którymi już dawno chciałam się może i podzielić ale nie wiedziałam czy... warto.
1. Oglądamy sporo filmów i z tych DOBRYCH mogę Wam polecić "Noce w Rodanthe" z Richardem Gere oraz "The Notebook" z Ryanem Goslingiem, pod którego wrażeniem jestem od dawna, a także "Sanctum".
2. Zrobiłam prawie całą kamizelkę na drutach dla JEGO mamy ale okazało się, że w ilości oczek na przodzie zrobiłam skandaliczny błąd obliczeniowy i przód został w całości spruty, więc jak powstanie owa kamizelka to się pochwalę.
3. ON ma coraz więcej zleceń, jeszcze na razie nie wszystkie są stałe i nie tyle ile byśmy chcieli ale ... nie od razu Rzym zbudowano.
4. Codziennie przejeżdżam koło salonu samochodowego i za każdym razem sobie wzdycham i mówię pod nosem "ech, jak byśmy mieli takie jedno autko, to byśmy je sprzedali i od razu na POLANĘ byłoby nas stać", a potem jak już zostaje ten salon za moimi plecami to wracam na ziemię i dalej zmagam się z naszym niemieckim kieratem. :-)
5. Wiem już na 100%, że moje rozleniwienie związane jest z zimową porą i mniejszą ilością czasu spędzaną na rowerze. Rower bowiem daje mi dużo energii, pozwala obserwować świat, zmusza do rozmyślań i refleksji, jest moją mantrą a także prowokuje to pisania kolejnych postów na tym blogu: z wieści rowerowych donoszę, że kormorany nadal we Frankfurcie choć rozkminiły śluzę na Menie i niczym rybitwy pilnują teraz bram wjazdowych do miasta drogą wodną.
6. Od początku roku śpimy z NIM na podłodze bo... nasze/nie nasze łóżko w tym mieszkaniu pokonało mój niezbyt prosty /żeby nie powiedzieć "skręcony w chińskie S"/ kręgosłup. Oczekujemy na nowe łóżko, które zakupiliśmy w zeszłym roku ale czekamy na jego realizację.
7. Czarny grubaśny NASZ KOCUR nabawił się świerzbowca w uszach. Skąd go przywiało to nie mam pojęcia, ale wiem na 100%, że to świerzbowiec bo miał go kocięciem będąc. Na razie czyścimy ucho wacikami do uszu i aplikujemy pewną uzdrawiającą oliwę. Wygląda na to, że jest ciut lepiej. Niestety domowych sposobów na usuwanie tego pasożyta w necie się nie doszukałam. Kocur jest dzielny a my z powodu chwilowej niedyspozycji, rozpieszczamy go jeszcze bardziej niż zwykle. :)
8. Generalnie to niech już będą dni dłuższe i cieplejsze.
O!
Na świerzbowca w uszach musicie nabyć maść weterynaryjną o nazwie oridermyl. Może ktoś w Polsce mógłby Wam nabyć i wysłać? Bo w Niemczech zapewne droga jak piorun, skoro u nas w hurcie kosztuje 40 zł ( tyle płaciłam ). Ale jest skuteczna bardzo.
OdpowiedzUsuńI góry zleceń życzę!
Asia
Ad 5 - też tak mam! Ale nie mam za to perspektywy roweru tej wiosny i tego lata. :-/
OdpowiedzUsuńAD 8 - przyłączam się do zaklinania! :-)
I życzę powodzenia w zdobywaniu góry pieniędzy na Polanę.