piątek, 17 czerwca 2011

sztampie mówimy NIE

Dziś zainspirowana jednym z blogów, które śledzę postanawiam napisać o tym jak to niektórzy podchodzą do naszego planu. Otóż na blogu nowy dom w starym stylu pokazane zostały różne możliwe kolory drzwi, zarówno wejściowych do domu jak i tych wewnątrz. Słuszna uwaga dotycząca podejścia ludzi do koloru drzwi wejściowych, uświadomiła mi, że co poniektórzy mają takie samo podejście do życia. Jak drzwi to koniecznie jakiś odcień brązu a jak życie to spokojne i poukładane. Jak się ma 35 lat to się powinno mieć już dawno ciepłą posadkę, gromadkę dzieci, dobrze ustawionego męża i srogi kredyt w banku. A nie, że się wypuszcza panna na stare lata poza granice kraju, nie wiadomo do jakiej przyszłości i rzeczywistości, tyra niczym młódka na pierwszym dorobku i za grosz poczucia odpowiedzialności nie ma. To słyszałam już tak wiele razy. Podobnie jest z drzwiami. Jak se ktoś pierdyknie kolor to od razu, że czub, że szalony, że chyba na głowę upadł.
Ja może kolorowych w swoim mieszkaniu nie miałam ale kiedyś taka mi się przydarzyła historia.
Zmieniłyśmy z mamą parę ładnych lat temu w naszym mieszkaniu wejściowe drzwi. Stare z dykty czy tam jakiejś innej płyty na sosnowe, lekko pomalowane lakierem z kołatką. Potem parę lat później zaczęłam w mieszkaniu gruntowny remont. Aby zapakować wszystkie rzeczy, potrzebowałam wielu kartonowych pudeł. W tym celu udałam się do pobliskiego spożywczaka, w którym znałam miłe panie a jedna z nich była nawet moją sąsiadką z bloku. Od razu zaznaczam, że ani ona a nikt z jej rodziny nigdy nie przekroczył progu naszego mieszkania. Gdy dowiedziała się, że robię remont, szybko odpowiedziała... "a co Ty tam będziesz zmieniać, jak u Ciebie przecież tak ładnie". Otóż to... drzwi moje były wizytówką mnie, ale nie mojego mieszkania bowiem ładnie to dopiero zaczęło być po remoncie ale jak widać ktoś patrząc po drzwiach sobie swoje dopowiedział.
Trochę zboczyłam z tematu. Ale...
Istotne jest to, że faktycznie boimy się w Polsce kolorów. Że jak się rozejrzeć po środkach komunikacji miejskiej to same szarości i czernie. Że jak drzwi to brązowe, a jak samochód to srebrny metalik. A przecież takie kolorowe drzwi to jak kolorowe życie. Moje, a teraz już NASZE życie kolorowe może na razie nie jest ale ... przynajmniej niesztampowe. Mam takie wrażenie, że jak mnie kiedyś wnuczka zapyta o moje życie to nie będę się wstydzić tylko raczej dumna będę z mych decyzji. No bo jak mi Sroka zaproponowała Mongolię w lutym to w maju kupowałyśmy już bilety na kolej... a jak pomyślałam co by tu wykombinować, żeby NASZA POLANA któregoś dnia była NASZA to postanowiłam żyć tak jak żyję teraz i poświęcić lat kilka aby marzenie się ziściło, w co wierzę niezmiennie i coraz mocniej każdego dnia.
ps. czy ja jestem nieodpowiedzialna??? Koleżanka, która kiedyś postanowiła odprowadzić nas na dworzec kolejowy /to było za czasów studenckich/, chciała przejechać się z nami od Warszawy Centralnej do Zachodniej i w międzyczasie podjęła decyzję, że jedzie z nami w góry, tak jak stoi i.... pojechała.... No to ja chyba aż tak szalona nie jestem. :-) A może szkoda! :-)  

3 komentarze:

  1. Gonienie króliczka może przynieść wiele niesamowitych zwrotów akcji i samo w sobie być wartością.

    A w Polsce, że tak brzydko zgeneralizujemy, to chyba jest jakaś królikofobia - lepiej narzekać niż trochę poczekać:D

    Moc serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapisujemy się do Twojej paczki :DDDDD

    Uściski

    OdpowiedzUsuń
  3. no no no - żeby mi tak o srebrnym metaliku to się nie spodziewałam :)))
    mam białe drzwi jako jedyna w bloku ale coś w tym jest, że jednak zaśniedziała się przy Tobie czuję w kontekście całej wyprawy.
    a przy okazji sąsiadów, jak robiliśmy remont i mieszkaliśmy na Powiślu to nasze dereniowe odwiedzaliśmy tylko co jakiś czas, doglądając postęp prac. tymczasem nasza sąsiadka, co okazało się później, robiła regularne wizytacje robotnikom a oni nie wiedzieli jak ją traktować i grzecznie nie wyrzucali. w efekcie jak już się wprowadziliśmy ponownie, sąsiadka nas powitała: no ładnie Państwo sobie wreszcie zrobili bo ta poprzednia lokatorka to jakiś taki syf raczej tam miała... :)))

    OdpowiedzUsuń