środa, 15 czerwca 2011

genialny wtorek i szczęśliwa gazeta

O godzinie 13:30 doszło do pierwszego spotkania w sprawie mieszkania we Frankfurcie. Miła starsza pani poruszająca się moim ulubionym modelem VOLVO 850 od razu przypadła mi do gustu. Niestety trochę mniej przypadła mi [potem do gustu gdy pytała usilnie gdzie będziemy pracować we Frankfurcie. Jak odpowiedziałam, że ja jako kelnerka a mój chłopak jako kucharz to zaczęła dopytywać dokładnie gdzie. Udałam, że zapomniałam z domu kalendarza, w którym mam wszystko zapisane. Wyczułam jednak, że ta sprawa wyjątkowo ją interesuje. Instynkt podpowiedział, żeby skłamać, że pracę już mamy znalezioną i że zaczynamy od 1 lipca. No nic... jedziemy dalej. Rozpoczyna się oglądanie mieszkania. 10 piętro, widok na Frankfurt, okna wychodzące na cichą uliczkę, wielki balkon, umeblowane mieszkanie, 60 metrów kwadratowych.... czysto.... Po drugiej stronie ulicy rzeka Main no i generalnie ideał. Cena ... hm... wyższa niż tutaj na niemieckiej wsi ale jak na możliwości dużego miasta to zdecydowanie do przełknięcia jak dla 2 osób. Wychodzę i ustalam ze starszą Panią Frau, że do jutra do 19:00 trzyma dla nas lokal. Do oglądania drugiego mieszkania pozostaje mi ok 2,5h. Wertuję zatem gazetę w celu szukania kolejnych mieszkań. Większość ogłoszeń niestety już nieaktualna. Zaniepokojona jednak wnikliwymi pytaniami o pracę, przerzucam strony gazety na ogłoszenia związane z zatrudnieniem. Pierwsze, które rzuca mi się w oczy, kelnerka w restauracji... wybieram numer... rozmowa jest krótka, zostałam zaproszona na rozmowę.... za chwilę parkuję samochód pod knajpą... włoska, mała, spokojna i cicha restauracja... w porównaniu do obecnej wizualizuję ją jako promil tego co muszę przejść codziennie w pracy w kwestii metrażu. Szybkie espresso i za kwadrans jestem przyjęta do pracy. :-)))))) Od 22 czerwca zaczynam nową niemiecką robotę. Oznacza to, że... muszę szybko zwolnić się ze starej pracy, w poniedziałek przeprowadzić do nowego mieszkania, którego dostępne jest od zaraz i zaczynamy nowe życie. Drugie mieszkanie, którego dotyczyła z poprzedniego posta "godzina ZERO" było tylko dla pewności do obejrzenia, aby się przekonać, że pierwszy wybór jest trafny, trafiony i jedyny dobry.

Okazuje się, że w Niemczech do wynajęcia mieszkania potrzebuję pracy, do podjęcia pracy potrzebuję mieszkania - zamknięte koło, które udało mi się dziś zamknąć w ciągu 6 godzin  pobytu we Frankfurcie, posługując się przy tym językiem niemieckim. Jestem z siebie dumna. Nie ma co.... muszę to dziś przyznać. Czuję mocno energię od wszystkich trzymających za nas kciuki. Dobre Duchy są z nami. Są z nami ANIOŁY i to czuję dziś bardzo dokładnie.

A wszystko to nie miałoby miejsca, gdyby ON nie pojechał wczoraj intuicyjnie do miasta i nie kupił gazety, z której pochodziły oba ogłoszenia zarówno dotyczące mieszkania jak i to o pracy. On dobije do mnie ok 8 dni później. Mieszkanie potwierdzone. Wszystko na razie na mordę. Ale jak będziecie dalej trzymać kciuki to po prostu nie może się nie udać. :-))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))

Dziękujemy wszystkim za kciuków trzymanie.
Dalsze wieści niebawem....

nie mogłam się powstrzymać.... widok z 10 piętra z mieszkania,w którym zamieszkamy....


8 komentarzy:

  1. Życzę Wam żeby dalej się tak układało! Anioły i ludzie do dzieła!

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz z czego być dumna! Gratulacje!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Duma i serce rośnie :) A kciuki już inaczej się nie układają jak " na szczęście " :):):)

    OdpowiedzUsuń
  4. powodzenia, troche zazdroszcze, bo bylam we Frankfurcie ze dwa lata temu i do dzisiaj pamietam smak ciastek :)

    OdpowiedzUsuń
  5. a ciekawa jestem co to za ciastka? Bo łasuch ze mnie - więc chętnie przetestuję :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. aaaaaaaaaaaaaa co za widok - trzymam kciuki, ściskam aż mi się pocą :) i na maila czekam :P

    OdpowiedzUsuń
  7. nie pamietam zadnej nazwy, bo kupilam chyba z 10 kazde inne, nie pamietam tez nazwy ciastkarni; pamietam, ze przy tej ulicy bylo duzo sklepow z arabskim szyldami (chyba niedaleko glownej stacji). Slaba ze mnie turystka, malo fotografuje, nic nie notuje i malo pamietam; czy tlumaczy mnie 20 stopniowy mroz, od ktorego odwyklam ? :)

    OdpowiedzUsuń