Majówka jest momentem w naszym obecnym życiu, kiedy to wrota naszego domu otwierają się szeroko na gości a oni tłumnie przybywają pod strzechę. Nie... no nie znowu tak tłumnie bo miejsc noclegowych mamy raptem 11 :-), jednak wtedy chata wypełnia się nie tylko ludźmi ale i energią, jaką ze sobą przywożą. Pamiętam jak Jola z Jolinkowa przed laty próbując ukazać nam prawdziwe oblicze prowadzenia takiego domu gościnnego, uprzedzała nas wcale nie głaszcząc przy tym po głowach i pytała "ale czy Wy wiecie, że musicie lubić ludzi???, jeśli nie macie do nich cierpliwości to się za to nie bierzcie, zastanówcie się czy jesteście gotowi na obecność w domu ciągle nowych, innych osób...?" tak brzmiały mniej więcej Joli słowa i często sobie o nich przypominam bo była jedyną osobą, która tak szczerze i bez ogródek o tym mówiła.
Gości faktycznie jest u nas coraz więcej i przybywają z przeróżnych stron Polski, z różnych środowisk, z najróżniejszymi doświadczeniami i pewnie oczekiwaniami. Spotkania pod naszym dachem jednak sprawiają, że większość energii, jaka się wymienia między nami dotyczy dokładnie tego o co chodzi na Naszej Polanie. Otaczają nas stare prawie 90-letnie bale, na środku chaty stoi ogrzewający wielki gliniany piec (made by ON), za oknem świergolą ptaszęta, u nóg leżą nasze lub gościnne psy, popijamy ziołowe herbatki i albo rozmawiamy albo milczymy. Gdy ktoś ma ochotę to leży i czyta, drzemie, spaceruje albo oddaje się innym swoim pasjom. Tutaj jest na to czas i miejsce. Tutaj jakby wszelkie miastowe stresy nie docierają a wiejska atmosfera włazi oknami i szparami i sprawia, że jest po prostu dobrze.
Między nami a Gośćmi dochodzi do wymiany energii, z której (przynajmniej ja - wierzę, że Goście również) korzystam jeszcze przez wiele dni. Wspominam potem rozmowy, uśmiechy, zrelaksowane twarze, raduję się gdy ktoś wchodzi do nas i od progu czuje się jak w domu, a nasze zwierzaki witają się z daną osobą, jak z dawno nie widzianym przyjacielem. To się po prostu dzieje i nie jest niczym zaplanowanym, nie jest elementem żadnego scenariusza. Natura, przyroda, niewidzialna aura. która po prostu bierze górę. I dobrze.
Na jednym z blogów, które w pigułce bez zbędnych słów, opisują często w punkt, to co mi w duszy gra, przeczytałam ostatnio "NIECHAJ BĘDZIE GDZIEŚ MIEJSCE, GDZIE MOŻESZ NATURALNIE, SPOKOJNIE ODDYCHAĆ I NIE MUSISZ Z TRUDEM CHWYTAĆ POWIETRZA. MIEJSCE, GDZIE TWÓJ UMYSŁ MOŻE BYĆ BEZCZYNNY I ZAPOMNIEĆ O WSZYSTKICH SPRAWACH" Thomas Merton
Mam nieodparte wrażenie (i wierzę, że nie zakrada się tu ani krztyna próżności), że udało się nam stworzyć takie miejsce. Że mimo iż jest to nasze miejsce pracy to jakoś dziwnym trafem udaje się nam w nim spokojnie oddychać i bez trudu chwytać powietrze. To chyba największy nasz sukces.
Gości faktycznie jest u nas coraz więcej i przybywają z przeróżnych stron Polski, z różnych środowisk, z najróżniejszymi doświadczeniami i pewnie oczekiwaniami. Spotkania pod naszym dachem jednak sprawiają, że większość energii, jaka się wymienia między nami dotyczy dokładnie tego o co chodzi na Naszej Polanie. Otaczają nas stare prawie 90-letnie bale, na środku chaty stoi ogrzewający wielki gliniany piec (made by ON), za oknem świergolą ptaszęta, u nóg leżą nasze lub gościnne psy, popijamy ziołowe herbatki i albo rozmawiamy albo milczymy. Gdy ktoś ma ochotę to leży i czyta, drzemie, spaceruje albo oddaje się innym swoim pasjom. Tutaj jest na to czas i miejsce. Tutaj jakby wszelkie miastowe stresy nie docierają a wiejska atmosfera włazi oknami i szparami i sprawia, że jest po prostu dobrze.
Między nami a Gośćmi dochodzi do wymiany energii, z której (przynajmniej ja - wierzę, że Goście również) korzystam jeszcze przez wiele dni. Wspominam potem rozmowy, uśmiechy, zrelaksowane twarze, raduję się gdy ktoś wchodzi do nas i od progu czuje się jak w domu, a nasze zwierzaki witają się z daną osobą, jak z dawno nie widzianym przyjacielem. To się po prostu dzieje i nie jest niczym zaplanowanym, nie jest elementem żadnego scenariusza. Natura, przyroda, niewidzialna aura. która po prostu bierze górę. I dobrze.
Na jednym z blogów, które w pigułce bez zbędnych słów, opisują często w punkt, to co mi w duszy gra, przeczytałam ostatnio "NIECHAJ BĘDZIE GDZIEŚ MIEJSCE, GDZIE MOŻESZ NATURALNIE, SPOKOJNIE ODDYCHAĆ I NIE MUSISZ Z TRUDEM CHWYTAĆ POWIETRZA. MIEJSCE, GDZIE TWÓJ UMYSŁ MOŻE BYĆ BEZCZYNNY I ZAPOMNIEĆ O WSZYSTKICH SPRAWACH" Thomas Merton
Mam nieodparte wrażenie (i wierzę, że nie zakrada się tu ani krztyna próżności), że udało się nam stworzyć takie miejsce. Że mimo iż jest to nasze miejsce pracy to jakoś dziwnym trafem udaje się nam w nim spokojnie oddychać i bez trudu chwytać powietrze. To chyba największy nasz sukces.
foto: Klar Klar :-) |
foto: Klar Klar |
Dobrze piszesz
OdpowiedzUsuń