Codzienne obchody dookoła domu dawały wiele radości. Powolne obserwacje rosnących kwiatów cebulowych, trawy, pokrzywy, mięty i innego ziela były obowiązkowym punktem każdego dnia. Psy wygrzewające się w słońcu na trawce, ptactwo wszelkiego rodzaju śpiewające najpiękniej i głośno, ruch ciągników we wsi. Nawet ból w plecach po skopanym ogródku warzywnym był elementem tego zamieszania. Wszystko przygotowane, wszystko w blokach startowych. Kury po sąsiedzku radośnie przemierzające łąki w poszukiwaniu przysmaków. Życie budziło się i .... nagle zamarło.
To nie jednorazowy spadek śniegu tylko powrót zimy, która od trzech dni nie odpuszcza.
Zatem trzeba się ratować domowymi sposobami na wywołanie jej ponownie. A ja w cieple pieca powróciłam grzecznie i zgodnie z prawami natury do wytwarzania skarpet. Dezorientacja jakoś musi być zaakceptowana.
Moze przyroda dostosowuje sie do Twojego zimowego banerka ;-)
OdpowiedzUsuńSzybkiej, cieplej wiosny zycze
Odpuściła? U nas leje i wieje i w ogóle paskudnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
zimowy banerek zmieniony na nieco bardziej wiosenny i już widać efekty :-), czego dowody niebawem zamieszczone zostaną - tymczasem ściskamy z chmurno-bezdeszczowego-słonkowstydliwego Beskidu :-)
UsuńU nas dziś w nocy zagościła zimowa aura. Drzewa uginają się pod ciężkim śniegiem. Aż żal patrzeć. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń