Tak, uważam że chwalić trzeba i należy. Uważam, że wzajemne prawienie sobie komplementów (zasłużonych) wzmacnia więzi i jest jednym z elementów cementujących związek. My się wzajemnie chwalimy dość często. Ja, mimo coraz dłuższego stażu w naszym związku, nie mogę się czasem nadziwić ile ON ma umiejętności. Serio!
Podobno gdy miał 6 lat babcia chowała przed Nim wszystkie narzędzia żeby sobie nie zrobił krzywdy ale On i tak potrafił znaleźć piłę, młotek i stare gwoździe i podczas gdy babcia drzemała budował np. z desek ...samochód a kierownicę zrobił z części od starej pralki. Zaradny!
Takich historii z dzieciństwa jest wiele ale ja dopiero chyba pod tym względem zaczynam Go poznawać. Od miesięcy a może i lat narzeka, że nie ma swego warsztatu, że nie ma swojego miejsca, że nie może nic robić bo nie ma gdzie. Czasem miałam dość tych narzekań bo ja też tutaj nie mam wielu rzeczy, o których marzę ale staram się patrzeć z optymizmem w przód.
Wreszcie w okolicach października minionego roku wygospodarował dla siebie mały kącik, gdzie wybudował sobie własne biurko i gdzie panuje taki porządek, na jaki akurat ON ma ochotę (cokolwiek to znaczy). Ja się nie wtrącam.
Nie mniej jednak warto wspomnieć, że królują tam śrubki, gwoździki, papiery ścierne, druciki, blaszki, guziki, a między tym wszystkim komputer a w nim jego encyklopedia wiedzy.
On idąc ulicą, jak zobaczy nakrętkę lub śrubę to jej nie popuści. Zbiera wszystko i to WSZYSTKO jak się okazuje, zawsze Mu się przydaje.
Umie schody naprawić, umywalkę w łazience, prysznic i spłuczkę. Jak odtwarzacz CD wysiądzie to wie gdzie zbadać i który bezpiecznik wymienić. Obecnie pracuje uparcie od paru tygodni nad odrestaurowaniem starego agregatu prądotwórczego, który to stał zaniedbany i samotny w szopie u męża mojej mamy. Skrupulatnie odrdzewia każdą część, potem traktuje ją podkładem a następnie farbą. Agregat już działa ale przecież musi jeszcze wyglądać, nie?
W kolejności czeka jeszcze moc przedmiotów, z których większość jest w już w Ojczyźnie.
Generalnie do tego wpisu zainspirowała mnie Dragonfly, które poruszyła ostatnio temat "wolę być niż mieć", w którym wyczytałam wiele przykładów z jej życia, z którymi i my się utożsamiamy a ofiarowanie drugiego bądź trzeciego życia starym przedmiotom jest jednym z nich.
W ogóle uważam, że facet powinien trochę umieć. Nie jestem w tej kwestii jakoś zaszufladkowana i mam wielu kolegów, którzy przysłowiowego gwoździa wbić nie potrafią ale w roli partnera nie wyobrażam sobie mężczyzny bez podstawowych umiejętności majsterkowania, a ON to już przechodzi czasem wszelkie moje wyobrażenia na ten temat.
Poza tym ON każdy przedmiot lub narzędzie, nad którym lub z którym aktualnie pracuje obdarza często słowami "Polubiłem Cię" :)
Podobno gdy miał 6 lat babcia chowała przed Nim wszystkie narzędzia żeby sobie nie zrobił krzywdy ale On i tak potrafił znaleźć piłę, młotek i stare gwoździe i podczas gdy babcia drzemała budował np. z desek ...samochód a kierownicę zrobił z części od starej pralki. Zaradny!
Takich historii z dzieciństwa jest wiele ale ja dopiero chyba pod tym względem zaczynam Go poznawać. Od miesięcy a może i lat narzeka, że nie ma swego warsztatu, że nie ma swojego miejsca, że nie może nic robić bo nie ma gdzie. Czasem miałam dość tych narzekań bo ja też tutaj nie mam wielu rzeczy, o których marzę ale staram się patrzeć z optymizmem w przód.
Wreszcie w okolicach października minionego roku wygospodarował dla siebie mały kącik, gdzie wybudował sobie własne biurko i gdzie panuje taki porządek, na jaki akurat ON ma ochotę (cokolwiek to znaczy). Ja się nie wtrącam.
Nie mniej jednak warto wspomnieć, że królują tam śrubki, gwoździki, papiery ścierne, druciki, blaszki, guziki, a między tym wszystkim komputer a w nim jego encyklopedia wiedzy.
On idąc ulicą, jak zobaczy nakrętkę lub śrubę to jej nie popuści. Zbiera wszystko i to WSZYSTKO jak się okazuje, zawsze Mu się przydaje.
Umie schody naprawić, umywalkę w łazience, prysznic i spłuczkę. Jak odtwarzacz CD wysiądzie to wie gdzie zbadać i który bezpiecznik wymienić. Obecnie pracuje uparcie od paru tygodni nad odrestaurowaniem starego agregatu prądotwórczego, który to stał zaniedbany i samotny w szopie u męża mojej mamy. Skrupulatnie odrdzewia każdą część, potem traktuje ją podkładem a następnie farbą. Agregat już działa ale przecież musi jeszcze wyglądać, nie?
W kolejności czeka jeszcze moc przedmiotów, z których większość jest w już w Ojczyźnie.
Generalnie do tego wpisu zainspirowała mnie Dragonfly, które poruszyła ostatnio temat "wolę być niż mieć", w którym wyczytałam wiele przykładów z jej życia, z którymi i my się utożsamiamy a ofiarowanie drugiego bądź trzeciego życia starym przedmiotom jest jednym z nich.
W ogóle uważam, że facet powinien trochę umieć. Nie jestem w tej kwestii jakoś zaszufladkowana i mam wielu kolegów, którzy przysłowiowego gwoździa wbić nie potrafią ale w roli partnera nie wyobrażam sobie mężczyzny bez podstawowych umiejętności majsterkowania, a ON to już przechodzi czasem wszelkie moje wyobrażenia na ten temat.
Poza tym ON każdy przedmiot lub narzędzie, nad którym lub z którym aktualnie pracuje obdarza często słowami "Polubiłem Cię" :)
Ha, no i tu ci zazdroszczę. Bo mój mąż to ma jednak dwie lewe ręce, nie wiem nawet, czy potrafi żarówkę zmienić. A ile przy tym się nagada... No generalnie cienko z pracami naprawczo-remontowymi. Od pół roku czekam na karnisz w dużym pokoju, a on twierdzi, że się oswaja z tym pomysłem. I koniecznie trzeba taki, żeby żadnych dziur nie wiercić. Dżizas....
OdpowiedzUsuńu Niego, opóźniana do nieskończoności czynność to zmywanie..."a może później?" "a może połowę pozmywam?" w bardziej nerwowych chwilach: "kiedy my wreszcie kupimy zmywarkę???". Zmywarka musi zaczekać niestety do Polski bo w naszym niemieckim mieszkaniu ciężko byłoby wygospodarować na nią miejsce. Ale ja jestem ZA, jak najbardziej ZA! :-) ps. żeby nie było, że z Niego taki ideał :-)
UsuńJakbyś pisała o moim Tomku, ZŁota Rączka nic nie jest dla niego nie osiągalne,nie do zrobienia,nie do zbudowania. Nawet jak się na czymś nie zna zaraz się zna :) Taki mężczyzna w domu to skarb :) Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńjak najbardziej. a na wsi bez takiego to w ogóle ani rusz :-) pozdrowienia dla Tomka zatem :-)
Usuńwiem, że żadne z ciebie narzędzie ani tam sprzęt, ale... powiedział ci tak?
OdpowiedzUsuńw końcu z tobą pracuje:-)
bywa, że jestem bezczelnie wykorzystywana jako narzędzie przy majsterkowaniu do: podtrzymywania, podawania, pomagania, przyświecania, nieprzeszkadzania, serwowania posiłków tudzież napojów chłodzących. no i jak zasłużę to mnie potem LUBI :-)
UsuńPotwierdzam, taki mąż (zwłaszcza w domku na wsi) to skarb. A wierz mi zawsze znajdzie się coś do poprawienia, naprawienia lub do zrobienia. I wszystko za darmo :-)
OdpowiedzUsuńo satysfakcja jaka :-)
UsuńTaki mąż to skarb. Ale jeszcze lepsza taka żona. Tak twierdzi mój G. - intelektualista. Mój Tato był od poezji, od prozy Mama i nauczyła mnie ona wszystkiego. Tak na wszelki wypadek, gdybym nieopatrznie zadała się była z "poetą".
OdpowiedzUsuńGrunt to być przygotowanym na każdą okazję :-)
UsuńKoniecznie kupcie zmywarkę ;)) Bo z resztą dacie radę ;) Uściski, kochani!
OdpowiedzUsuńnie no zmywarka to podstawa jest tyle tylko, że naszej niemieckiej klitce tudzież kanciapie ni ma miejsca na nią... ale jak metraż zmienimy to i sprzęt AGD wejdzie, ściski :-)
UsuńJuż Platon zauważył bezużyteczność "poetów", ale ja bym ich tak całkiem nie eksterminowała... :DDD
OdpowiedzUsuńPozdrowionka
ech ten Platon chyba za mocno filozofował... przecież po dniu pełnym majsterkowania, przycinania i dokręcania, szlifowania, równania i wiercenia to jak taki poeta przed snem poezją klasyczną szeptem do ucha się zwróci to... ja już kończyła tego zdania nie będę :-)
UsuńZnaczy i Alfa i Omega. Ty to masz szczęście :D
UsuńPzdr.