sobota, 28 lipca 2012

autorytety

Staram się być w życiu wytrwała i konsekwentnie dążyć do wyznaczonych celów. Nie jest to łatwe zadanie i nawet najbardziej konsekwentni wiedzą, że doprowadzenia swych planów do końca to usilna walka każdego dnia i baczenie aby nie zejść na boczną ścieżkę z wyznaczonego toru. Lenistwo i użalanie się nad sobą łatwo potrafią nam podciąć skrzydła oraz usprawiedliwić niedokończenie projektu. I wcale nie mam tu na myśli wyczynów spektakularnych... ale zacznijmy choćby od spisanej listy spraw do załatwienia na dziś. Jak łatwo ją napisać a jak trudno położyć się spać ze świadomością, że ostatni z punktów został wykonany a wszystkie po kolei odkreślone i żaden nie został na jutro. Projekty większe typu ukończenie studiów, zdanie egzaminu na prawo jazdy czy... wreszcie zrealizowanie projektu NASZA POLANA to zadania wymagające znacznie większego nakładu pracy, konsekwencji ale i pasji.... :-))))

Uwielbiam biografie, książki biograficzne, filmy na ten temat i generalnie sylwetki ciekawych ludzi. Nie muszą być znani i wielcy ale ważne żeby w swej historii mieli błysk w oku, talent i pasję. Zapoznawanie się z życiem indywidualności i nietuzinkowych osobowości uskrzydla mnie. Kocham takie filmy jak "Amadeusz", "Człowiek z księżyca","1900: Człowiek legenda", "Słaby punkt", "Wielki błękit" i wiele wiele innych. To są filmy o jednostkach, o geniuszach, o szaleńcach, o indywidualnościach... o ludziach tak wiernym swoim przekonaniom i pasjom, że po obejrzeniu takiego filmu po prostu ma się ochotę przenosić przysłowiowe góry i zmieniać świat. Ich codzienność nie zawsze była łatwa, wrogowie czaili się na wielu zakrętach ale to usilne działanie, ta szaleńcza pasja, ten upór... ach.
Oczywiście emocje po filmach opadają ale należy pielęgnować w sobie tę chęć do działania, jaka się rodzi aby poruszone w nas struny drżały jak najdłużej.

Obecnie jestem na etapie końcówki lektury o Stevie Jobsie, geniuszu, człowieku niepoprawnym, nie dbającym o konwenanse, nie trzymającym się żadnych zasad i burzącym w zasadzie każdy wytworzony przez tak zwanych przeciętniaków porządek. Gdyby nie jego totalna i absolutna droga pod prąd, nie wyszedłby nigdy na przeciw nowej technologii połączonej z miłością do piękna i wydającej na świat takie produkty jak iPhone, iPod czy iPad. Te przedmioty można lubić lub nie, można je zaliczyć tylko do zwykłych gadżetów nic nie wnoszących do życia lub zachwycać się nimi i być "wyznawcami" coraz to lepszych modeli. Nie o to tu idzie. Chodzi o osobowość Jobsa, o jego szaleńcze dążenie do realizacji celów, o życie pod prąd a może z prądem??? Komu to oceniać? Nie był to łatwy człek, oj nie był, ale praca z nim to były honor i duma.

Dziś obejrzałam film pt. "Żelazna Dama" z kapitalną w tej roli Meryl Streep. To kolejna pozycja dodana do grupy moich filmów o jednostkach, których życie mnie uskrzydla. Twarda sztuka, którą można kochać lub nienawidzić ale nie można nie podziwiać jej za upór i wiarę.

Moimi autorytetami są też pewna Sroka, która jest obecnie na Syberii i szuka tego, co zawsze znaleźć chciała i życzę jej żeby znalazła oraz pewna Sowa, która poleciała również baaardzo daleko ale od zawsze zgłębia wiedzę na jeden temat i nie ustaje w swej lojalności, wierze i wysiłku. Jest ich jeszcze kilka osób OGROMNIE dla mnie ważnych... :-)
Autorytety trzeba mieć, należy ich szukać i nie należy się wstydzić żadnego z nich. Autorytety nas inspirują, wzbogacają i pomagają wstać po potknięciu czy upadku.    
 
"Kiedyś chodziło o to, by coś zrobić, teraz każdy chce być kimś"
"Trudne decyzje mają to do siebie, że dziś Cię za nie nienawidzą ale dziękują za nie przez pokolenia"

Margaret Thatcher

4 komentarze:

  1. :) buziaki ślę, a autorytety jak najbardziej w życiu są potrzebne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ano...Zgadzam się, zwłaszcza z tym, że autorytety nas inspirują i pomagają- ogólnie- żyć :)
    pozdrawiam gorąco!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też mam kilka autorytetów - drogowskazów. A ostatnio przeczytałam wywiad rzekę z Adamem Danielem Rotfeldem i nie mogłam wyjść z podziwu. Taki umysł! A przecież nie miał prawa w tym kraju zrobić kariery. Osierocony żydowski chłopiec, wychowanek domów dziecka. A jednak! Jak się bardzo chce, da się rade ze wszystkim! Książkę polecam. :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. właśnie to chciałbym przekazać moim dzieciom, ale to trudne w naszej społeczności, która za autorytet uważa tv czy prasę brukową...trzeba o tym mówić, pisać, czytać...buziaki

    OdpowiedzUsuń