To, że w zasadzie każda nasza chwila spędzana tutaj, poświęcana jest myśleniu o tym, jak to będzie, kiedy TO już będzie i z jakim skutkiem to będzie, jak już będzie.... to wszyscy raczej wiedzą. Staramy się jednak nie zamykać na to co TU i TERAZ bo przecież tylko wtedy życie ma odpowiedni smak, gdy radujemy się chwilą aktualną i przeżywamy ją na stówę. Reszta to tylko przeszłość i przyszłość.
Ale ja jednak o tej przyszłości bo przecież głównie jej poświęcona jest blog Nasza Polana.
Każdego dnia obserwuję poszczególne domy, ich architekturę, ciekawe rozwiązania, wymyślne lub też mniej schody, drewniane okna, kolory, ogrody, szczegóły, detale i ogół też. Staram się to zapisywać jeśli nie na moim własnym twardym dysku to w zeszyciku, w którym umieszczam też pomysły lepsze i gorsze wpadające do mej głowy. Nie zawsze te pomysły zgodne są z tym co o Naszej Polanie myśli ON, ale wierzę że w odpowiednim czasie znajdzie się też miejsce na kompromis.
Ostatnio jednak sporo miejsca w mojej głowie znajduje temat osób tzw. niepełnosprawnych choć ja strasznie nie lubię tego terminu bo wielokrotnie przekonałam się, że Ci tzw. niepełnosprawni potrafią być sprawniejsi niż niejeden w pełni sprawny człek. Myślę o tym dlatego, gdyż parę lat temu pracowałam przy niezwykle ciekawym projekcie "Wyślij CV - Ktoś czeka". Była to kampania społeczna prowadzona przez jedną z najlepszych agencji PR w Polsce a miała owa kampania na celu aktywizować osoby niepełnosprawne do pracy, motywować pracodawców do zatrudniania niepełnosprawnych oraz sprowokować decydentów do takiego ustawiania rzeczywistości aby te powyższe cele mogły w ogóle mieć miejsce. Zjeździliśmy z tym projektem całą Polskę tzn. dla ścisłości większe miasta, i poza całą listą absurdów z jakimi przyszło nam się spotkać, ze smutkiem musieliśmy przyznać, że obiektów konferencyjnych w Polsce, dostosowanych do potrzeb osób niepełnosprawnych jest tak naprawdę niewiele. Jeśli już są to tak fatalnie przygotowane, nieskonsultowane z samymi zainteresowanymi, że w efekcie wzbudzały politowanie a niekiedy i salwy śmiechu. No bo jeśli znany i ponoć dobry hotel ma w swojej ofercie 3 pokoje dostosowane dla niepełnosprawnych a po przyjeździe na miejsce okazuje się, że w zasadzie jest tylko jeden i to też niepełny, a reszta to tylko szerokie drzwi pozwalające na wjechanie wózkiem ale zamiast brodzika jest wanna.... no to znaczy, że to jest wielkie nieporozumienie. Jeśli na trasie jest stacja benzynowa wielkiego koncernu i toaleta za znaczkiem dla niepełnosprawnych jest.... ale klucz do niej ma kierownik, którego nie ma akurat na stacji ... hm... no to też jest kicha.
Jeśli jednak w obiekcie, w którym ta ułatwienia kuleją są jednak ludzie chętni do pracy i do pomocy, ludzie z wyobraźnią i uśmiechem na twarzy to wtedy nawet brak tych ułatwień jest niezauważalny.
Prawda jest taka, że nasze społeczeństwo ogólnie rzecz biorąc niepełnosprawnych boi się jak ognia bo... ich nie zna. Przeciętny Kowalski nie wie czy niewidomemu można powiedzieć na odchodne "do widzenia" czy to raczej gigantyczne faut pas, czy przy osobie na wózku podczas rozmowy wypada kucnąć czy raczej stać prosto a może się schylić? Nic nie wiemy bo rzadko mamy możliwość obcowania z niepełnosprawnymi a dlaczego, a no właśnie dlatego że mało dla nich udogodnień i większość z nich siedzi najczęściej w domach. Dla tych, co są silni psychicznie i chcą zdobywać świat, żadne bariery nie będą barierami bo wyjdą i jak się uprą to zdobędą niejedno mistrzostwo.
Wydaje mi się jednak, że gdyby każdy człowiek, szef, prezes, dyrektor, zakładając swoją firmę myślał od początku o tych wykluczonych i ułatwiał im dostęp do świata, do kultury, do zatrudnienia... to nie byłoby barier architektonicznych a przede wszystkim tych mentalnych w nas i w nich, a tym samym uczestniczyliby oni normalnie w życiu i stanowiliby zwyczajne grono naszych znajomych.
Ja już to wiem choć nie będę ukrywać, że też musiałam przejść swoją drogę uświadamiającą mi to i owo. Moja misja trwa i wiem, że nie skończy się do końca moich dni. Być może niepełnosprawni na Naszej Polanie nie będą pojawiać się zbyt często bo takie miejsca też nie są dla wszystkich - nie każdy lubi dzicz, odseparowanie od świata. Ale z pewnością postaram się aby pozostawić im wybór i jeśli kiedyś zdarzy się, że tzw. "wózkowicz" zapragnie w nasze progi zawitać to uczynię wszystko aby na jego pytanie o ułatwienia architektoniczne padła pozytywna odpowiedź i miała potwierdzenie w realnym świecie. Kto wie... może będzie dostępna też audiodeskrypcja umożliwiająca niewidomym zapoznanie się z topografią terenu i krajobrazem za oknem... Czyż to nie byłoby wspaniałe? :-))))
A tak właśnie po niemożliwe sięgają Ci, którym tylko teoretycznie jest najtrudniej.
Ale ja jednak o tej przyszłości bo przecież głównie jej poświęcona jest blog Nasza Polana.
Każdego dnia obserwuję poszczególne domy, ich architekturę, ciekawe rozwiązania, wymyślne lub też mniej schody, drewniane okna, kolory, ogrody, szczegóły, detale i ogół też. Staram się to zapisywać jeśli nie na moim własnym twardym dysku to w zeszyciku, w którym umieszczam też pomysły lepsze i gorsze wpadające do mej głowy. Nie zawsze te pomysły zgodne są z tym co o Naszej Polanie myśli ON, ale wierzę że w odpowiednim czasie znajdzie się też miejsce na kompromis.
Ostatnio jednak sporo miejsca w mojej głowie znajduje temat osób tzw. niepełnosprawnych choć ja strasznie nie lubię tego terminu bo wielokrotnie przekonałam się, że Ci tzw. niepełnosprawni potrafią być sprawniejsi niż niejeden w pełni sprawny człek. Myślę o tym dlatego, gdyż parę lat temu pracowałam przy niezwykle ciekawym projekcie "Wyślij CV - Ktoś czeka". Była to kampania społeczna prowadzona przez jedną z najlepszych agencji PR w Polsce a miała owa kampania na celu aktywizować osoby niepełnosprawne do pracy, motywować pracodawców do zatrudniania niepełnosprawnych oraz sprowokować decydentów do takiego ustawiania rzeczywistości aby te powyższe cele mogły w ogóle mieć miejsce. Zjeździliśmy z tym projektem całą Polskę tzn. dla ścisłości większe miasta, i poza całą listą absurdów z jakimi przyszło nam się spotkać, ze smutkiem musieliśmy przyznać, że obiektów konferencyjnych w Polsce, dostosowanych do potrzeb osób niepełnosprawnych jest tak naprawdę niewiele. Jeśli już są to tak fatalnie przygotowane, nieskonsultowane z samymi zainteresowanymi, że w efekcie wzbudzały politowanie a niekiedy i salwy śmiechu. No bo jeśli znany i ponoć dobry hotel ma w swojej ofercie 3 pokoje dostosowane dla niepełnosprawnych a po przyjeździe na miejsce okazuje się, że w zasadzie jest tylko jeden i to też niepełny, a reszta to tylko szerokie drzwi pozwalające na wjechanie wózkiem ale zamiast brodzika jest wanna.... no to znaczy, że to jest wielkie nieporozumienie. Jeśli na trasie jest stacja benzynowa wielkiego koncernu i toaleta za znaczkiem dla niepełnosprawnych jest.... ale klucz do niej ma kierownik, którego nie ma akurat na stacji ... hm... no to też jest kicha.
Jeśli jednak w obiekcie, w którym ta ułatwienia kuleją są jednak ludzie chętni do pracy i do pomocy, ludzie z wyobraźnią i uśmiechem na twarzy to wtedy nawet brak tych ułatwień jest niezauważalny.
Prawda jest taka, że nasze społeczeństwo ogólnie rzecz biorąc niepełnosprawnych boi się jak ognia bo... ich nie zna. Przeciętny Kowalski nie wie czy niewidomemu można powiedzieć na odchodne "do widzenia" czy to raczej gigantyczne faut pas, czy przy osobie na wózku podczas rozmowy wypada kucnąć czy raczej stać prosto a może się schylić? Nic nie wiemy bo rzadko mamy możliwość obcowania z niepełnosprawnymi a dlaczego, a no właśnie dlatego że mało dla nich udogodnień i większość z nich siedzi najczęściej w domach. Dla tych, co są silni psychicznie i chcą zdobywać świat, żadne bariery nie będą barierami bo wyjdą i jak się uprą to zdobędą niejedno mistrzostwo.
Wydaje mi się jednak, że gdyby każdy człowiek, szef, prezes, dyrektor, zakładając swoją firmę myślał od początku o tych wykluczonych i ułatwiał im dostęp do świata, do kultury, do zatrudnienia... to nie byłoby barier architektonicznych a przede wszystkim tych mentalnych w nas i w nich, a tym samym uczestniczyliby oni normalnie w życiu i stanowiliby zwyczajne grono naszych znajomych.
Ja już to wiem choć nie będę ukrywać, że też musiałam przejść swoją drogę uświadamiającą mi to i owo. Moja misja trwa i wiem, że nie skończy się do końca moich dni. Być może niepełnosprawni na Naszej Polanie nie będą pojawiać się zbyt często bo takie miejsca też nie są dla wszystkich - nie każdy lubi dzicz, odseparowanie od świata. Ale z pewnością postaram się aby pozostawić im wybór i jeśli kiedyś zdarzy się, że tzw. "wózkowicz" zapragnie w nasze progi zawitać to uczynię wszystko aby na jego pytanie o ułatwienia architektoniczne padła pozytywna odpowiedź i miała potwierdzenie w realnym świecie. Kto wie... może będzie dostępna też audiodeskrypcja umożliwiająca niewidomym zapoznanie się z topografią terenu i krajobrazem za oknem... Czyż to nie byłoby wspaniałe? :-))))
A tak właśnie po niemożliwe sięgają Ci, którym tylko teoretycznie jest najtrudniej.
Absolutnie wspaniałe. Wierzę, że zawita do Was niejedna i niejeden, którzy ze względu na bariery, o których piszesz, dziś są z boku. Wśród moich najbliższych znajomych jest dwóch "wózkowiczów". Prowadzą własne firmy. Żyją naprawdę pełnią życia. Są bardzo pogodnymi ludźmi. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTe bariery są z kosmosu w tym naszym porąbanym kraju. Kto i dlaczego je wzniósł pozostanie zagadką. Ale tez mam nadzieję na normalność. :-)
OdpowiedzUsuńDodamy jeszcze jedną barierę - w naszym kraju wszystko, co ułatwia szczęśliwe i wygodne życie niepełnosprawnym, jest cholernie drogie. I to też skandal.
OdpowiedzUsuńPzdr.
Jako, że tak się składa, że my zaczynamy wszystko od dymu z komina, jesteśmy posiadaczami solidnej, wysokiej, podwójnej drabinki gimnastycznej dla potrzeb przyszłych gości :DDDDDD
Wspaniały pomysł, pozdrawiam Was najserdeczniej i przesyłam odrobine górskiego wiatru :)
OdpowiedzUsuń