niedziela, 3 lipca 2011

netem z ulicy piszę co u nas

Siedzę pod drzewem i piszę co u nas.
Nie mamy netu. Prawdopodobnie będzie we wtorek.
Praca we włoskiej restauracji jest dziwna bo prawie nie mam pracy ... tzn. jest mało ludzi... ale wiele godzin jestem w knajpie i prawie nie mam wolnego czasu. Niedziela jest jedynym wolnym dniem od pracy. SZOK.
Arbeit i Ordnung to najważniejsze słowa w niemieckim słowniku. Katastrofa.
Ale... dajmy radę i to się niebawem skończy. Przeczekam jeszcze dwa, trzy tygodnie ... i zakładamy firmę sprzątającą a ON firmę remontową.
Mieszkanko ładne w miłej okolicy koło torów kolejowych ale pociągów prawie nie słychać ... bo niemieckie tory to nie to samo co polskie... na szczęście. Z drugiej strony latają samoloty i przypominają nam tylko o tym, że to jest kolejny etap naszej podróży i że ona jeszcze długo potrwa i skończy się .... wiadomo gdzie.
Tęskniochy dla wszystkich ...

3 komentarze:

  1. dzis juz wtorek, bedzie wiecej - hurrra! A ja dzis nie dalam rady, ale jutro - OBIECUJE - napisze wiecej na privie :) Bo troszku sie uzbieralo... :D Paaa!

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja czekam CIERPliwie :) A u makówki to już się książka uzbierała :P :P :P

    OdpowiedzUsuń
  3. hahah, no jakby tak przekopiowac "co nieco" to byłaby ;-) Książka w KAT?ego?..r.ii? bliżej nieokreślonej :))

    OdpowiedzUsuń